XXXIV

170 16 2
                                    

Rozdział trzydziesty czwarty gotowy :)


14 czerwca 16:30, Grzesiek:

Minęło kilka minut od czasu jak Dawid zniknął za drzwiami wraz z towarzyszącymi mu mężczyznami. Nie ukrywam,  że z jakiegoś powodu, byłem zaniepokojony. Nie wiedziałem co się dzieje, nie wiedziałem czemu właściwie służy spotkanie w hangarze i z kim jest, nie podobał mi się ten Jan i spojrzenie jakim mnie zmierzył, a i Tea, która opierała się o auto i beztrosko paliła papierosa, też mnie lekko irytowała, chyba tylko tym, że sama była spokojna. W końcu nie wytrzymałem:

- Jak możesz być taka spokojna?!

- Uspokój się dzieciaku - odpowiedziała, ale tonem, który był raczej współczujący, niż karcący. - To nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy takie spotkania mają miejsce. Zaufaj Dawidowi, na prawdę umie sobie poradzić.

- Właściwie z czym on sobie tam radzi? - Zapytałem już łagodniejszym tonem.

- Wiesz czym zajmuje się twój facet? - Zapytała dziewczyna patrząc na mnie przyjaźnie.

- W sumie to nie bardzo - odpowiedziałem zawstydzony, bo co prawda ciemnooki coś wspominał, ale nie było to nic konkretnego.

- No to słuchaj - zaczęła zaciągając się dymem. - Nie powiem ci wszystkiego bo to nie moja rola, ale warto żebyś się mniej więcej orientował co i jak.

- Będę wdzięczny - uśmiechnąłem się zachęcająco.

- Dawid jest ważną postacią w jednej z najpotężniejszych rodzin. . . eee . . . biznesowych w Europie. Cała ta familia zajmuje się wieloma dziedzinami, ale nasz Rayen siedzi głównie w szeroko pojętej sztuce. Zajmuje się głównie skupywaniem i sprzedażą wszelakich dzieł artystycznych, w tym też kolekcjami rodzinnymi, wystawami, kontaktem z muzeami i kolekcjonerami z całego świata. Do tego ma kilka mniejszych, prywatnych biznesów ale to nic w co by mnie wtajemniczał.

- I to spotkanie dotyczy właśnie tego właśnie biznesu?

- Po części - odparła. - Dziś ma problem, bo dostawa, która ostatnio przyszła, a kosztowała. . . cóż, całkiem sporo, okazała się być fałszywkami, a to bardzo duży problem. Bo nawet nie chodzi o kasę, a o znalezienie miejsca gdzie zaszło fałszerstwo i osób za to odpowiedzialnych.

- A ten cały Jan? Chyba mi się nie spodobało jego spojrzenie.

O dziwo wybuchnęła śmiechem.

- Janek robi takie pierwsze wrażenie to fakt, ale jest bardzo oddanym współpracownikiem Dawida od wielu lat. Za to spojrzenie . . . hym, może po prostu wpadłeś mu w oko.

- Taaa, na pewno - parsknąłem, a Tea spojrzała na mnie.

- Czas żebyś odpowiedział na moje pytania.

Westchnąłem i zerknąłem na stojącego nieopodal ochroniarza, który z nami został. Był za daleko by nas słyszeć, a ja rzeczywiście obiecałem.

- No dobrze. Strzelaj.

- Obiecujesz, że będziesz odpowiadał szczerze? Nawet jeśli pytanie ci się nie spodoba?

- To już pierwsze pytanie? - Uśmiechnąłem się złośliwie

- Nie drażnij mnie - odparła z podobnym uśmiechem - wolisz mieć we mnie przyjaciółkę - stwierdziła pewna siebie.

- Obiecuję - westchnąłem.

- No dobrze, więc na początek coś prostego. Jesteś prawiczkiem prawda?

Zaczerwieniłem się momentalnie, co sprawiło, że dziewczyna znała odpowiedź na pytanie nawet jeszcze zanim się odezwałem, ale jednak przed chwilą obiecałem więc mruknąłem:

W oczach diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz