XLV

174 13 2
                                    

Powoli, ale na bieżąco poprawiam kolejne rozdziały :) Ten gotowy :)


14 czerwca 22:15, Grzesiek:

Chwilę zajęło mi dojście do siebie po bardzo intensywnym orgazmie, który był chyba najmocniejszym jaki do tej pory w swoim krótkim życiu odczułem. Jednocześnie cały czas miałem w głowie taką dręcząca mnie odrobię myśl, że już drugi raz Dawid dał mi rozkosz, a ja póki co nie bardzo się wykazałem, a przecież chciałem. Po prostu jego doświadczenie i sprawność w działaniu trochę za bardzo mnie przytłaczały i sprawiały, że moja codzienna pewność siebie znikała. Ale koniec z tym, podjąłem wewnętrzna decyzję, tupiąc w głowie wyimaginowaną noga. Ja też chce sprawić mu przyjemność i posłuchać jak mu jest dobrze, a nie być tylko jej odbiorcą. Na razie jednak po tym jak już się wzajemnie wyszorowaliśmy i wytarliśmy, w samej bieliźnie opuściliśmy łazienkę. Trochę zastanawiałem się co powie Greg, lub ktoś z służby, która zakładam, że tu była powie jak nas zobaczy w takim negliżu ale moje obawy okazały się zbyteczne. Sypialnia była pusta, choć ktoś musiał w niej być podczas naszej kąpieli bo paliły się świeczki przy łóżku, a my ich nie zapalaliśmy i tego byłem pewien.

- Ooo, deser na nas czeka – zauważył Dawid wskazując na niewielki stolik, na którym czekały na nas talerzyki z ciastem, chyba marchewkowym, które okazało się swoja drogą bardzo dobre gdy zjedliśmy je ze smakiem. 

Udało mi się stłumić myśl, ze ktoś był tu kiedy jęczałem kiedy ciemnowłosy robił mi loda i mógł mnie słyszeć, choć czułem jak na moją twarz, znów mimowolnie wraca rumieniec. 

- Pyszne – powiedziałem odkładając talerzyk na stolik.

- Wiem – uśmiechnął się Dawid – o co jak o co ale o kuchnie dbam jak o nikogo, a ja Greg coś osobiście upichci, to już w ogóle niebo w gębie.

- Bardzo mądrze, mój książę, bardzo mądrze – podszedłem do niego i zlizałem z kącika jego ust trochę kremu z ciasta, który tam został.


14 czerwca 22:25, Dawid:

Nie cierpiałem gdy ludzie mówili do mnie per „książę", gdy ktoś się odważył mroziłem go wzrokiem i to tak, że bał się odezwać długi czas, ale o dziwo teraz, w ustach blondyna to słowo nie było dla mnie przykre czy drażniące. Gdy Grzesiek mruknął do mnie zlizując mi krem z ust, chwyciłem go i przyciągnąłem mocniej do siebie całując lekko, a potem patrząc mu w oczy:

- To co teraz robimy?

- Szczerze mówiąc, to chętnie bym się położył – odpowiedział – to był naprawdę długi dzień.

- To prawda, długi i pełen wrażeń – kiwnąłem głową. - To chodź.

Po chwili leżeliśmy już w łóżku, w którym chyba nigdy przedtem nie było mi tak dobrze. Przyjęliśmy tą pozycję, która coś czułem już pozostanie naszą ulubioną. Ja leżałem na plecach, a Grzesiek tuż przy mnie, na brzuchu opierając głowę na mojej piersi. Milczeliśmy przez chwilę, aż blondyn uniósł lekko głowę i spojrzał na mnie. Nie wiedziałem, ze można zakochać się w oczach po kilku dniach aż do tej chwili, gdy te złote tęczówki wbiły się moje.

- Dawid?

- Słucham Promyczku?

- Jak to teraz będzie?

- Co masz na myśli?

- Chyba to o czym już wspominałem - zastanowił się jakby zbierał myśli i mówił dalej. - Ja teraz mam wakacje, ale ty nie. Musisz pracować i masz cóż. . . – znów się zastanowił – zupełne inny świat na głowie.

- Wiele par radzi sobie mimo, że pracują. Nie widzę tu problemu Promyczku. A mój świat. . .  hym  . . . nie martw się nim, pilnuję go latami, więc dalej będę, a dla ciebie czas będę miał zawsze. Zresztą nie minie wiele tego czasu, gdy jeśli tylko będziesz chciał staniesz obok mnie w tym świecie.

- Jako plebs? – Zapytał dziwnym tonem.

- Skąd ci to w ogóle - zirytowałem się lekko, ale zaraz mnie oświeciło i dodałem - . . . aha. . . rozmawiałeś z Teą prawda?

- Yhym – odparł bez użycia słów.

- Grzesiek – spojrzał mi prosto w oczy, a ja mówiłem poważnym tonem. – Obiecuję ci, że zrobię co w mojej mocy by było dobrze. A w mojej mocy jest sporo - dodałem żartobliwym tonem. 

- A nie, że będzie dobrze? – Dopytał z błyskiem w oku.

- Nie jestem wróżką, ale moja moc choć nie magiczna, jest całkiem spora, a do tego jestem pewny siebie.

- To dobrze – odparł z dziwnym uśmiechem – to nawet bardzo dobrze.

- A to czemu?

- Bo będziesz musiał niedługo zmierzyć się z inną wielką mocą, prawie, że magiczną, a nawet gorszą.

- To znaczy? – Teraz to ja spojrzałem na niego zaskoczony.

- Z moją matką.

- CO?!

- A co sądzisz? Że nie przedstawione mamie swojego chłopaka?

- Ale. . . ale. . . - nie wiedziałem co powiedzieć. – Ale jak ona zareaguje?

- Hymm – zastanowił się. – Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności są dwie opcje. Albo powita cię w rodzinie albo cię zabije.

Powiedział to takim tonem, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie, a ja, obyty w rozmowach z wielkimi tego świata, nagle poczułem ciarki na plecach na myśl o kobiecie, której nawet nie znałem.


14 czerwca 22:40, Grzesiek:

Strasznie rozbawiła mnie reakcja Dawida na wieść o poznaniu mojej mamy. I choć kiedy zaczynałem tą rozmowę to tak na prawdę wcale nie miałem jeszcze w tej kwestii konkretnego planu to po jego reakcji dotarło do mnie, że to w sumie dobra myśl. Nie wiedziałem co prawda na sto procent jak moja rodzicielka zareaguje na kilka lat starszego i to faceta, ale kochałem ją nad życie i nie mogłem ani tym bardziej nie chciałem jej okłamywać. To jednak był problem na potem, teraz miałem inny plan mimo, że powoli zmagało mnie zmęczenie całego dnia. Leżeliśmy tak już w ciszy jeszcze przez dwadzieścia minut, może pół godziny. Walczyłem z narastającą sennością czekając na sygnał, że Dawid przegrał tą samą walkę i w końcu się doczekałem, a przynajmniej tak sądziłem. Delikatnym ruchem wyswobodziłem się z ramienia mężczyzny i zszedłem niżej, by sięgnąć do jego bielizny.


14 czerwca 22:42, Dawid:

Co prawda zacząłem przysypiać, obudził mnie jednak ruch Grześka. Postanowiłem jednak udawać, że faktycznie odpłynąłem w objęcia Morfeusza bo po pierwsze domyślałem się co chłopak, kombinuje, a po drugie byłem ciekaw na ile się odważy. Gdy odkrył mnie i zsunął się do mojego pasa byłem już pewny, a moje przypuszczenia dopełniły się gdy tylko jego ręce, delikatnie zaczęły zsuwać ze mnie bieliznę. 

W oczach diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz