LIII

150 16 4
                                    

15 czerwca 19:30, Grzesiek:

Pierwszy kwadrans był dziwny, spacerowaliśmy wzdłuż stołów, co jakiś czas albo Dawid szeptem informował mnie kto nas właśnie powitał, albo wskazywał kogoś w oddali mówiąc mi kto to. Starałem się zapamiętać, ale podobne męskie stroje i ozdobne, suknie u kobiet sprawiły, że po chwili i tak już nie bardzo ogarniałem, więc tylko kiwałem głową gdy było trzeba i uśmiechałem się. Na razie było dość nudnawo. Ciekawie zrobiło się dopiero gdy mój facet uznał, że możemy coś przekąsić i mogłem popróbować tych wszystkich śmiesznych, nowobogackich mikro przystawek. Potem jednak humor trochę mi się popsuł bo w oddali zobaczyłem kogoś kogo widzieć bym dziś nie chciał, a co gorsza, ten ktoś zobaczył też nas.

15 czerwca 19:30, Jan:

Po przywitaniu gospodarza przy wejściu, zamieniłem pojedyncze słowa z paroma osobami, starając się nie odstępować widocznie zestresowanego Kacpra na krok. Rozglądałem się ukradkiem, aż w końcu dostrzegłem tego kogo szukałem. Przy jednym ze stołów, konkretnie tym z owocami i fontanną czekolady stał Dawid, a obok niego jego blondynek, przez, a właściwie dzięki któremu poniekąd miałem teraz własnego.

- Chodź – powiedziałem do Kacpra – poznasz kogoś.

- Kogo? – Rozejrzał się chłopak, patrząc w tym kierunku co ja.

- Zapewne najpotężniejszą osobę w tym miejscu i mojego – zatrzymałem się na sekundę po czym dodałem pewnie – mojego przyjaciela.

- To chętnie – Kacper uśmiechnął się i podążył za mną.

15 czerwca 19:32, Dawid:

Na razie było dość nudno, ale na najważniejszą część nadal czekałem i patrząc na zegarek powinna się niedługo zacząć. Od niechcenia witałem się z co poniektórymi gośćmi, którzy po prostu chcieli się zbliżyć i pokazać, że wiedzą, kim jestem. Większość nawet nie przedstawiałem Grześkowi, bo nie było po co. Patrzyłem właśnie jak chłopak testuje różne egzotyczne owoce maczane w czekoladowej fontannie gdy usłyszałem za plecami znajomy głos:

- Pofatygowałeś się na taką aukcyjkę? Serio?

Odwróciłem się i spojrzałem w stalowo błękitne oczy Jana, mniej więcej na wysokości moich, wrzuciłem do ust truskawkę i odparłem:

- Jakbym wiedział, że tu będziesz to może by mi się nie chciało.

Poczułem jak Grzesiek staje obok mnie i zerknąłem na niego. Miałem wrażenie, że nie jest zachwycony pojawieniem się Jana, ale ciekawsze było to, że obok wspomnianego też ktoś stanął. Młody, wysoki blondyn o niebieskich oczach, bardzo przystojny i mający w sobie coś co zwracało uwagę. Gdybym nie miał Grześka, to chętnie bym się z nim bliżej poznał.

15 czerwca 19:34, Kacper:

Czułem się bardzo dziwnie i nieswojo. Większość tych ludzi wyglądała albo na takich, którzy są z innej gliny ulepieni, albo mają się za takich, ewentualnie na takich, którzy jeszcze nie tak dawno temu mogliby spokojnie być moimi klientami. Janek lawirował chwilę między tymi napuszonymi pajacami, aż w końcu kogoś dostrzegł.

- Chodź, poznasz kogoś.

- Kogo? – Zerknąłem tam gdzie mój towarzysz. Przy fontannie czekolady stało dwóch mężczyzn. Młody blondyn, który wyglądał na prawie tak samo zagubionego jak ja i starszy, ciemnowłosy. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest inny niż pozostali. Nie wiedziałem co to dokładnie znaczy, ale po prostu to był człowiek, któremu nie chciałbym nigdy podpaść.

- Zapewne najpotężniejszą osobę w tym miejscu i mojego . . . – odpowiedział Jan, po czym dokończył z lekkim uśmiechem - mojego przyjaciela.

- To chętnie – też uśmiechnąłem się zaintrygowany.

Podeszliśmy do dwójki zajętej owocami w czekoladzie i Janek odezwał się wesołym głosem, który brzmiał bardzo ładnie i jakby, żartobliwie?

- Pofatygowałeś się na taką aukcyjkę? Serio?

Ciemnowłosy odwrócił się i spojrzał na mojego „szefa" odpowiadając:

- Jakbym wiedział, że tu będziesz to może by mi się nie chciało.

Zerknął na mnie i aż mnie zmroziło, choć to nie było wrogie spojrzenie. Nie było też zimne ale poczułem się przez ułamek sekundy tak jakby na jedno jego słowo cały mój świat mógł się zawalić. Z ciekawością spojrzał na mnie też stojący obok blondynek o miodowych oczach, który wyglądał jakby był w moim wieku. Ciemnowłosy odezwał się:

- Mojego blondyna znasz, a kim jest twój?

- Pozazdrościłem ci – odparł Jasiek. – I też znalazłem sobie seksowne ciastko.

Zarumieniłem się, bo choć trochę nas to uprzedmiotowiło to było na swój sposób miłe. Czyżby ten drugi był taki jak ja? Też był dziwką? Zastanowiłem się, ale po sekundzie okazało się, że bardzo się pomyliłem, bo chłopak odezwał się tonem jakim do klienta nie odezwałaby się nawet bardzo rozpuszczona prostytutka. 

- Twojego? – Spojrzał na ciemnowłosego, a potem w oczy Jana. – Pozazdrościłeś? Jaja sobie obaj robicie?

- Wybacz promyczku – odpowiedział jego towarzysz łagodnie utwierdzając mnie w przekonaniu, ze ich relacja jest jednak inna niż nasza, a potem zwrócił się do mnie wyciągając rękę – Dawid Rayen, miło mi.

Rayen? Zdziwiłem się. Ten Rayen? Nawet ja znałem to nazwisko, w końcu należało do jednego z najbogatszych ludzi w mieście, a może i kraju. Oddałem uścisk, odpowiadając cicho.

- Kacper Tarkowski, mnie również.

Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, a potem uśmiechnął się i poczułem się ciut lepiej, zwłaszcza, gdy dłoń Jana oparła się na moim ramieniu. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, który przykuł uwagę wszystkich w ogrodzie.

15 czerwca 19:40, Dawid:

- Mojego blondyna znasz, a kim jest twój? – Skierowałem do Jana pytanie, wypowiedziane tonem, który wskazywał, że mnie zaintrygował.

- Pozazdrościłem ci – odparł Jasiek. – I też znalazłem sobie seksowne ciastko.

Musiałem przyznać, że "ciastko" to było bezdyskusyjnie i nawet się trochę speszyło gdy blondyn to powiedział, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć Grzesiek warknął patrząc najpierw na mnie, a potem na Jana.

- Twojego? Pozazdrościłeś? Jaja sobie obaj robicie?

- Wybacz promyczku – odpowiedziałem uśmiechając się do niego przepraszająco i podszedłem do najwyższego z nas wyciągając rękę, zanim Grzesiek zdążył coś odpowiedzieć.– Dawid Rayen, miło mi.

- Kacper Tarkowski, mnie również.

Oddał uścisk i odparł po chwili zaskoczenia, do którego byłem przyzwyczajony gdy podawałem swoje nazwisko ludziom. Nic więcej nie powiedzieliśmy gdyż w całym ogrodzie rozległ się donośny dźwięk dzwonka.

- Co to? – Zapytali prawie równocześnie Grzesiek i Kacper.

- To sygnał, że za pół godziny zacznie się aukcja i można wejść do środka zobaczyć eksponaty jakie będą licytowane.

- Idziemy? – Grzesiek spojrzał na mnie.

- Pewnie – odparłem. – Po to tu jesteśmy.

Powoli ruszyliśmy w stronę wielkich drewnianych drzwi prowadzących do dworku. To samo uczyniła większość gości wokół nas, także Jan z Kacprem ruszyli za nami. Nie mieliśmy problemu z szybkim dotarciem do celu, gdyż inni goście widząc, że idę natychmiast schodzili z drogi, co trochę wyraźnie bawiło idącego obok Grześka, a Kacpra tuż za nami trochę dziwiło. W końcu przekroczyliśmy próg i znaleźliśmy się w długim jasnym korytarzu, w którym po obu stronach ulokowane było kilkadziesiąt różnej wielkości szklanych gablot.


---------------------------------------------------------------------------------

Kolejna część "Aukcji", którą będę kontynuował od środy. Za to jutro i pojutrze pojawi się dwa rozdziały specjalne na święta, co do których wyraziliście optymistyczne podejście :) 

Czekam na komentarze i opinię :) Wesołych :D

W oczach diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz