23 czerwca 10:00, Grzesiek:
- Dzień do. . . – zamarłem w pół słowa widząc, kto stoi przede mną.
W drzwiach stała kobieta, której twarzy nigdy nie zapomnę choć widziałem ją tylko raz. Tym razem, długie, czarne włosy luźno opadały jej na plecy, a ubrana była w krótszą, granatową, letnia sukienkę, która jednak niezaprzeczalnie miała klasę. Jej urodę podkreślał delikatny makijaż i złote ozdoby z rubinami.
- Witaj Grzegorzu – rzekła Anna Lichtenstein przekraczając próg. – Tak liczyłam, że cię zastanę.
- Nie chcę być niegrzeczny, ale czego pani tu szuka?
- Oh, porady prawnej – odpowiedziała z uśmiechem, który nie objął oczu. – Czy to czasem nie jest kancelaria? Twojej matki jak mniemam.
Potwierdziłem kiwnięciem głowy. Nie bardzo wiedziałem co robić. Bałem się tej kobiety, bałem się tego, że Dawida nie ma obok, a wnioskując po licytacji ona ma do niego podobne możliwości. Nie wiedziałem czego chce i po co przyszła. Żałowałem, że przedstawiłem się z nazwiska, dotarło do mnie czemu wtedy Dawid się skrzywił i jaki błąd popełniłem. Teraz jednak musiałem przynajmniej robić dobrą minę do złej gry.
23 czerwca 10:05, Dawid:
- Dostałam przykaz przekazać ci jak tylko wejdziesz do biura, że masz zadzwonić. . .
- Do kogo? – Nie spodobał mi się jej ton głosu, który zmienił się nagle z żartobliwego i wesołego na naprawdę poważny.
Westchnęła, spojrzała na mnie i powiedziała:
- Do matki.
O kurwa mać.
- Czego chciała?
- Nie wiem, ale ton wskazywał na to, że lepiej weź głęboki oddech, bo chyba będzie ciężko.
Ja pierdolę, co się dzieje. Nie rozmawiałem z prawie nikim z rodziny od roku, pomijając biznesowe sprawy z kuzynami i moją siostrę. Umowa była jasna, ja zajmuje się interesami, a oni nie wtrącają się w moje życie. W zasadzie nie korzystałem z tego co zapewnia familia i żyłem całkowicie na swój koszt, nawet się do nich za bardzo nie przyznając. To nie tak, że nie kochałem matki, bo była naprawdę w porządku. Nie zerwała jednak w pełni więzów rodowych jakie ja zerwałem i stanowiła w pewien sposób symbol kontroli.
- Wyjdź proszę – powiedziałem do Tei, a sam sięgnąłem po telefon i wybrałem numer, by po kilku sygnałach usłyszeć:
- Halo?
- Cześć mamo – powiedziałem, a na mojej twarzy o dziwo pojawił się uśmiech. Dobrze było usłyszeć jej głos, nawet mimo obaw co do samej rozmowy.
23 czerwca 10:05, Grzesiek:
- Mama za chwilę przyjdzie – zmieniłem ton na bardziej profesjonalny. – Napije się pani czegoś?
Kobieta spojrzała na mnie, a przez jej twarz przeszedł cień zaskoczenia. Wiele można o mnie powiedzieć, ale nie dam się długo strachowi. Nawet Dawid to zauważył.
- Nie, dziękuję. Ale chętnie porozmawiam czekając.
- Bardzo mi przykro, ale niestety spieszę się.
- Oczywiście rozumiem. To może twojej mamie opowiem o tym co widziałeś w piwnicy dworku Radziwiłła i jak uciekłeś w objęcia swojego książątka?
Zamarłem. Objęcia Dawida jakoś bym wytłumaczył w końcu i tak miałem zamiar to zrobić, ale ta piwnica i wspomnienie, które przywołała mnie zmroziło. Co oczywiście było dokładnie takim efektem jaki chciała osiągnąć.
CZYTASZ
W oczach diabła
RomanceZapewne nie wiele osób zastanawia się czy wielkie i potężne rody szlacheckie, które kiedyś rządziły Europą nadal istnieją. Jeszcze mniej osób wie, że nie tylko nadal istnieją ale mają realny wpływ na politykę, gospodarkę i codzienne życie, nieświad...