Świąteczne wspomnienia Cz. I

155 13 3
                                    

24 grudnia 2016, 07:00, Dawid:

Kolejna wigilia i kolejne święta spędzone nie tak jak ja bym tego chciał. Niby od dawna byłem dorosły, niby samodzielny, a jednak życzenia "świętej kurwa" rodzinki zawsze były tym co miało być na pierwszym miejscu. Chuj z atmosferą i pierwszą gwiazdką, chuj z zachciankami, najpierw obowiązki i tak kurwa co roku odkąd skończyłem sześć lat. Już dzień wcześniej wszystko było spakowane, a my mieliśmy tylko dotrzeć na samolot, który jako nasza prywatna maszyna wystartuje kiedy damy znać. Tym razem spotkanie świąteczne nie było jak co roku w Wiedniu, co przynajmniej było jakąś odmianą od klasycznego rytuału. W roku lecieliśmy do Gdańska.

Droga na lotnisko jak i sam lot minęła spokojnie, głównie w milczeniu i przy muzyce, bo moja rodzina większość wypadków nie potrafiła normalnie rozmawiać w większym gronie. Jedyne czego w tym czasie się dowiedziałem, to że przynajmniej gospodarzem w tym roku będzie moja ulubiona ciotka, wreszcie jakiś plus. Koło czternastej przejechaliśmy sprawnie z lotniska do cioci gdzie o dziwo nikogo jeszcze nie było. Pierwsi goście powinni pojawić się dopiero na szesnastą, co w sumie było oczywiste, bo prawie wszyscy byli z Polski. 

Obsługa powitała nas w drzwiach eleganckiego dworku i poinformowała gdzie jesteśmy zakwaterowani. Poszliśmy do swoich pokoi i do osiemnastej mieliśmy czas wolny, pff, jebac taką wolność. Na kolację mieliśmy zejść w strojach nieoficjalnych, co zaznaczyła w instrukcjach ciocia. Uśmiechnąłem się słysząc to, zawsze ją lubiłem, była jedną z niewielu poza mną i moją siostrą, która przynajmniej próbowała przełamywać konwenanse.

Wszedłem do pokoju i przez chwilę zastanawiałem się co robić? Nie chciało mi się czytać, spać tym bardziej, coś oglądnąć też niekoniecznie. Szybki prysznic po podróży, to była opcja, a później zobaczymy co dalej. Wstałem i skierowałem się do łazienki. Warto tu wspomnieć, że budynek była tak zaplanowany, że do dwóch pokoi przypisana była jedna łazienka, która je łączyła. Szybko zrzuciłem z siebie ciuchy i skierowałem się w stronę prysznica, odkręciłem wodę, odwróciłem się i zamarłem. Przede mną, tuż przed kabiną stał mój młodszy kuzyn, Jan. Stał tam z uśmiechem na twarzy i bezczelnie lustrował mnie wzrokiem z góry na dół.

- Przepraszam? Co ty tu robisz ?

- Nic nie szkodzi, jest w porządku, nie stresuj się - powiedział wesołym głosem pozbawionym ironii, czym mnie zdziwił. Ja mam się nie stresować? Co jest kurwa?  Chłopak był ode mnie młodszy jakieś siedem lat. I choć był moim ulubionym kuzynem, to stanie nago przed przyglądającym mi się nastolatkiem nie było w moich dzisiejszych planach.

- Chciałeś wziąć prysznic jak mniemam, więc nie przeszkadzaj sobie, mi nie przeszkadza twoja obecność - oznajmił jakby to było oczywiste.

Trochę mnie zamurowało, nie wiedziałem co zrobić. Nie chciałem bym to ja wyszedł na smarkacza, ale z drugiej to był mój kuzyn i to sporo młodszy, więc czemu mam przy nim brać prysznic?! W końcu jednak stwierdziłem, że to w końcu facet i w saunie czy szatni bym się nie krępował. Powoli wszedłem pod deszczownicę oparłem ręce o ścianę i zamknąłem oczy. Odpłynąłem na chwilę w niebyt, z którego wyrwał mnie dotyk gąbki i słowa wyszeptane do mojego ucha.

- Masz coś przeciwko temu, że umyję ci plecy? 

Pier wyprostowałem się jak napięta struna. W końcu gówniarz wpakował mi się bez pytania pod prysznic. Po chwili zacząłem myśleć. Nie wiem czy Janek wiedział skądś o mojej orientacji czy działał instynktownie, ale w tej chwili chyba odezwała się we mnie rodzinna krew, bo uznałem, że gdzieś mam fakt, że to mój sporo młodszy kuzyn. Nie poruszyłem się, nic nie powiedziałem, nadal miałem zamknięte oczy i pozwoliłem mu działać, a w głowie notowałem trasę dotyku: plecy, kark, ramiona, znów plecy, pośladki, uda i łydki. Nie po raz pierwszy mył mnie facet, ale to było inne i choć trochę dziwne. Poczułem jak delikatnie odwraca mnie przodem do siebie. Nie oponowałem i znów poczułem gąbkę na klacie, brzuchu, udach i łydkach. Kiedy nie patrzył rozchyliłem lekko powieki by mu się przyjrzeć. Wyglądał naprawdę zajebiście. Niewiele niższy ode mnie, szczupły, z wyraźnie widoczną rzeźbą. Sześciopak na brzuchu, zarysowana klata i mocne nogi i ramiona z wyraźnym zarostem. Widać, że sport był dla niego drugim życiem. Do tego jego kutas, mimo, że miał dopiero piętnaście lat, członek spokojnie mierzył dziewiętnaście, może dwadzieścia centymetrów. Na prawdę miał się czym pochwalić. Kiedy myślałem, że wróci w górę, poczułem, że teraz nie gąbka, a ręce dotykają moich nóg i wędrują ku górze. Chcąc sprawdzić jak jest odważny i czy będzie mnie dalej prowokował jeszcze nie reagowałem, a ręce Jaśka zaczęły pieścić mój worek ugniatając go lekko, ściskając i przesuwając między palcami jądra. Nie były to ruchy kogoś niedoświadczonego, smark dobrze wiedział co i jak. Nie bardzo wiedziałem, jak się zachować, ani właściwie dlaczego tego nie przerwałem, a wręcz przeciwnie, mój kutas stał dumnie we wzwodzie.

- Masz niezły sprzęt kuzynie, prawie jak mój - usłyszałem słowa blondyna. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo jego ręka zacisnęła się na mojej sterczącej pale, a po chwili klęczał przede mną i wziął ją do buzi, a właściwie pochłonął. Z gardła wyrwał mi się jęk, kiedy zaczął go ssać, lizać językiem by za chwilę okrężnymi ruchami drażnić tylko czubek i wędzidełko. Nie potrafiłem się powstrzymać i objąłem rękami jego głowę, gładząc blond włosy. Mocno przycisnąłem ją do siebie, tak, że jego broda stykała się z moim workiem, co wywołało pomruk aprobaty ze strony mojego kuzyna. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale zacząłem poruszać biodrami, tak żeby wsadzać mu głębiej, a on był z tego zadowolony.

- Mocniej, ssij mocniej – poleciłem i dodałem - ściskaj mi worek.

Zrobił wszystko, o co prosiłem i za chwilę wystrzeliłem spermą prosto do jego gardła. Oparłem się plecami o ścianę i zamknąłem oczy i właściwie nic nie myślałem. I po raz kolejny mnie zaskoczył, poczułem jego wargi na swoich, ale pocałunek był delikatny, z posmakiem nasienia, chociaż równocześnie był zdecydowany. Otworzyłem oczy i napotkałem jego spojrzenie, dziwne spojrzenie.

- Co to było? – Zapytałem.

- Wstęp do mojej późniejszej prośby, ale teraz weź prysznic, bo spóźnimy się na kolację, a mama nas zabije.

24 grudnia 17:45, Jan:

Poszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Cholera, co za dzień, ja naprawdę to zrobiłem? Naprawdę sprowokowałem Dawida i mu obciągnąłem? A on się zgodził, ba nawet współpracował? Nie umiałem znaleźć odpowiedzi na te pytania, ale mimo to jakoś podświadomie wiedziałem, że nie zrobię nic głupiego, chociaż to co stało się w łazience trudno nazwać mądrym, ale głupie to też nie było. Nie wiem co się dzieje do tej pory miałem do czynienie z facetami tylko przez aplikację, na lody i bez podawania nawet imion, a teraz co mi odbiło. Dlaczego tak się stało? Skąd wiedziałem, że Dawid się zgodzi i będzie tym, który mnie wprowadzi? Pomijając, że wyszedłem na niewyżytego młodzika nie umiejącego panować nad swoimi żądzami, to było ciekawie. Przeciągnąłem się i popatrzyłem na zegarek, zerwałem się z łóżka, szybko się przebrałem i zszedłem na dół. Kolacja miała się zaraz zacząć. 

Była o dziwo naprawdę miła i wręcz upłynęła w żartobliwej atmosferze. Poza pompatycznym początkiem i przemowami cioci i mamy, reszta upłynęła swobodnie. Rozmawialiśmy między sobą, jedliśmy i śmieliśmy się. Kilka razy wyłapałem wzrok Dawida, ale poza uśmiechami nie było okazji nic powiedzieć. Po kolacji mama zaproponowała, żebyśmy wszyscy odpoczęli zanim przyjdzie czas na tradycyjną wspólną pasterkę. Ochoczo zgodziliśmy się na tę propozycję i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Byłem już pod drzwiami swojego, kiedy mój kuzyn dotarł do mnie i odezwał się

-Może wpadniesz do mnie na chwilę?

Tym razem nie był nie pewny, to był już Dawid jakiego znałem od dziecka. Pewny siebie i nie cierpiący sprzeciwu, choć w jego oczach nie było chłodu. Nie zastanawiając się kiwnąłem głową i wszedłem za nim do pokoju. Zamknąłem drzwi i poczułem obejmujące mnie ramiona i ciepły oddech na szyi i dreszcz, który mnie przeszedł kiedy poczułem język Dawida wędrujący w stronę mojego ucha i ręce zaciśnięte na pośladkach.

- Jaśko, rozluźnij się – szepnął. – Teraz wyjaśnisz mi co to było, to wcześniej.


-----------------------------------------------------------------------

Czy tego się ktoś spodziewał ? ;) 

Jutro część druga, świątecznych wspomnień :) Czekam na Wasze głosy :D

W oczach diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz