☀️[3]🌕

303 12 4
                                    

Po zamknięciu się w swoim pokoju przyszedł czas na najgorszy czas mojej rutyny. Czyli sprawdzenie swojej wagi nienawidziłem tego ale musiałem. Stanąłem przed lustrem liczyłem w myślach do trzech i na trzy podnosłem koszulkę. Musiałem mocno zacisnąć usta żeby się nie rozpłakać. Moje ciało było obrzydliwe a do tego przytyłem. Wolałem szybko opuścić koszulkę niż patrzeć na moje obrzydliwe ciało. Otworzyłem szawkę i podwarzyłem sztuczne dno by wyjąć mój notatnik. Otworzyłem notatnik i zacząłem pisać wszystko co miałem na sercu a łzy powoli spływały po moich policzkach.

Dlaczego znowu przytyłem? Jestem aż taki beznadziejny że nie mogę schudnąć? Zachowuje się jak pizda a nie mężczyzna. Nie powinienem już nic jeść nie zasługuje na to. Ja na nic nie zasługuje. Moi rodzice mieli rację. Wszystkie słowa rodziców do mnie wróciły "jesteś beznadziejny" "byłeś wpatką" "żałuje że nie poroniłam" "zachowujesz się jak pizda" "zamknij się" "nie nazywaj mnie mamą przy innych" "nic nie umiesz"

Rodzice wysłali mnie do cioci gdy miałem 8 lat dlatego bo mnie nie kochali. Nie zasługuje na ich miłość. Powinienem zniknąć jestem problemem dla wszystkich.
***
Kolejna taka sama noc leżenie i wpatrywanie się w sufit. Bezsenność torturowała mnie nie mogłem zasnąć w żaden sposób a w dzień było jeszcze gorzej bóle głowy, krwotoki z nosa, wypadające włosy i atakujące zmęczenie. Dlaczego mnie to spotyka? Zasługuje na to? Jedynym plusem jest to że mam czas na przemyślenia na które nie miałem czasu w dzień.

Z moich zamyśleń wyrwał mnie irytujący dzwięk budzika. Kiedyś bym się cieszył że zaczynam nowy wspaniały dzień ale teraz nienawidziłem wstawania tym bardziej że tej nocy nie zasnąłem nawet na 5 minut. Wyłączyłem znienawidzone przeze mnie urządzenie i zszedłem na śniadanie.
Zjadłem z ciocią śniadanie rozmawiając przy tym z nią o Victorze, szkole i innych tego typu rzeczach. Jak zjadłem poinformowałem ciocię że muszę iść do toalety. Już dawno tego nie robiłem, złapałem za szczoteczkę do zębów i użyłem jej do wywołania wymiotów. Spuściłem wodę i umyłem zęby musiałem to robić by nareszcie mieć swoją wymarzoną wagę.

Popatrzyłem w lustro byłem blady a moje wory pod oczami mocno się odznaczały. Ale nie wyglądałem aż tak źle. Złapałem za torbę i wyszedłem z domu i przed bramą zobaczyłem Ricardo i Victora zdziwił mnie ich widok i niezbyt cieszyła mnie myśl wspólnej drogi do szkoły wolałbym być sam.
-Cześć Arion!- krzykną brunet, a Victor tylko skinną głową
-Cześć Ricardo, cześć Victor czemu przyszliście?
-Obgadać taktykę na następny mecz
W drodze Ricardo żywo rozmawiał prezentując taktykę a Victor czasem coś dopowiadał. Jednak ja ich nie słuchałem oni byli dobrymi taktykami w przeciwieństwie do mnie powinienem oddać opaskę kapitana dla Ricardo on byłby lepszy kapitanem w przeciwieństwie do mnie.

On prowadził drużynę jak dyrygent ja nie miałem takiego talentu. Moje wskazówki zwykle były błędne więc dlaczego pytali mnie o zdanie w kwestii w której nie miałem pojęcia? Lepiej by było gdyby on wciąż dowodził drużyną.
-I co o tym sądzisz?- spytał się Ricardo nie wiedziałem o co chodzi ale ufałem im że ten plan jest dobry
-Ta taktyka jest bardzo dobra naprawdę
-Cieszę się że tak sądzisz Arion
Przez resztę drogi Ricardo i Victor o czymś dyskutowali ja zastanawiałem się nad tym dlaczego Ricardo sądzi że jestem lepszym kapitanem. Z tych zamyśleń wyrwał mnie granato-włosy:
-Arion czemu jesteś taki cichy?
-Nie tylko się zamyśliłem
Szybko się obróciłem w stronę klasy żeby nie musieć rozmawiać z nim ani z Ricardo. Kochałem Victora ale nie chcę żeby się martwił.

Dopiero w ławce oświeciło mnie miałem dziś lekcje z klasą Victora z jednej strony cieszyłem się ale z drugiej musiałem coś wymyślić by nie był podejrzliwy. Czas dziś zadziwiająco szybko miną. Gdy siedziałem pod klasą dosiadł się do mnie Victor co mnie zdziwiło zaczął rozmowę.
-Arion wszystko dobrze? Jesteś strasznie blady.
-Tak, a to że jestem blady nic nie znaczy
-Arion jesteśmy razem więc mnie nie okłamuj
-Dobrze mam po prostu mam problemy ze snem i dziś nie mogłem zasnąć.
-Arion mogłeś od razu powiedzieć. Będę zawsze przy tobie Arion i proszę mów mi o takich sytuacjach.
-Dobrze- kłamałem nie będę mu mówić nie chce go martwić a co jak zerwie ze mną jak się dowie o moich problemach nie przeżył bym tego. Muszę teraz uważać by się nie dowiedział.

Po trenigu Victor chciał mnie gdzieś zaprowadzić.
Byłem mocno ciekaw ponieważ był bardziej tajemniczy niż zwykle. Nie chciał mi nic zdradzić dlatego naprawdę nie mogłem się doczekać naszego wspólnego wyjścia czy to było coś w stylu randki? Małem nadzieję że tak.

Trening był dla mnie jak zbawienie gdy grałem zapominałem o wszystkich problemach które mnie nękały. To było dla mnie jak terapia. Football mnie leczył był dla mnie ratunkiem właśnie dlatego kochałem ten sport.
***
Trening miną mi spokojnie jedynym problemem było to że męczyłem się szybciej niż wcześniej. Miałem nadzieję że nikt tego nie widział, nie chciałem nikogo martwić to moje problemy muszę sobie poradzić sam. Jak po treningu się ogarnąłem Victor zabrał mnie w dość specyficzne miejsce na dach jakiegoś bloku. Widoki były przepiękne.

-I jak podoba ci się?
-Tak, tu jest przepięknie
-Cieszę się, Arion możesz mi coś obiecać? Mów mi zawszę o swoich problemach chciałbym wiedzieć co się u ciebie dzieje.
Patrzyłem na widok z budynku nie chcąc kłamać dla Victora w oczy.
-Arion proszę obiecaj mi to
Obróciłem się w jego stronę i po zastanowieniu się chwilę i odpowiedziałem:
-Obiecuje Victorze- nie kłamałem w tym momencie, ale na razie nie zamierzam mu mówić o moich problemach może innym razem. Nie Arion nawet tak nie myśl nie możesz go martwić. Gdy tak kłóciłem się w mojej głowie poczułem nagle ciepło na ustach byłem zaskoczony ale kontynuowałem pocałunek.

Był bardzo przyjemny a usta Victora smakowały jak gorzka czekolada były słodkie i gorzkie na raz. Były jak narkotyk, każdy pocałunek z nim uzależniał mnie od niego coraz bardziej. Oderwaliśmy się od siebie gdy nam obydwoje zabrakło tlenu.

-Arion ja cię tak cholernie mocno kocham
-Victor ja ciebie też mocno kocham- i tym razem ja złączyłem nasze usta w pocałunku. Przez następne 10 minut staliśmy na dachu i się całowaliśmy. Potem rozmawialiśmy o różnych głupotach do momentu aż się ściemniło.

-Powinnyśmy już wracać Arion
-Też tak sądze Victor
Ciemno włosy delikatnie się uśmiechnął w moją stronę.
-Wyglądasz pięknie Arion
-Victor naprawdę nie musisz mi tak słodzić
On tylko się tylko zaśmiał i bez słowa zaczęliśmy schodzić z dachu, a Victor zaproponował że mnie odprowadzi. Zgodziłem się bo czemu nie przynajmniej spędzimy razem więcej czasu.

-Victor co ty na to żeby zostać u mnie na kolacji.
-Oczywiście, że tak - Victor zgodził się bez wąchania. Napisałem szybko do cioci że będziemy mieli gościa. Kierowaliśmy się w stronę rezydencji a moje myśli były krążyły tylko w stronę kolacji która nas czekała.

Kolacja minęła dość spokojnie, a moja ciocia nie upokorzyła mnie żenującymi uwagami nawet trochę zjadłem nie zwracając tego chodź sądzę że nie było to wartę późniejszych wydarzeń. Jak pomogłem posprzątać po kolacji w mgnieniu oka zniknąłem w odmętach swojego pokoju. Gdy się upewniłem że moja ciocia zasnęła zrobiłem to co zawszę czyli zobaczyć w lustrze jak miała się moja waga.

Zobaczyłem, że mój brzuch odstawał bardziej niż wcześniej. Natychmiast łzy napłynęły mi do oczu chciałem zwrócić kolację, ale doczekałem już ponad godzinę więc bym nie dał rady zwymiotować. Dlatego musiałem się ukarać. Obróciłem się w stronę mojej torby szkolnej i zacząłem szukać piórnika. Jak nareszcie wpadł w moje ręce na chwilę się zawahałem, ale nie mogłem już się cofnąć.

Po chwili znalazłem to czego szukałem czyli temperówkę. Jak już pozbawiłem ją ostrza. Wziąłem wdech i zsunąłem spodnie i zacząłem wyżywać się na moich udach. Może to dziwnie brzmi, ale było mi lepiej. Gdy krew przestała mi lecieć z ud. Założyłem spodnie i przejrzałem się w lustrze miałem oczy przekrwione od łez a włosy rozwalone w każdą stronę. Wyglądałem jak pizda mój ojciec miał rację nie powinienem żyć, nie zasługuje na życie.

Dzisiejsza noc była jak wszystkie inne nie mogłem zasnąć przez całą noc. Gdy tak patrzyłem w nicość wpadł mi do głowy pewien pomysł. A gdyby do tego wrócić? Nie, przecież sobie obiecałem, że do tego nigdy nie wrócę. Chociaż jak nie prześpię jeszcze jednej nocy to na serio padnę. To trudna decyzja, ale muszę to zrobić. Decyzja zapadła, jutro do niego zadzwonię. Nie chcę tego, ale muszę to zrobić. Po prostu muszę.
___________________________________________
1372😘
Dzisiaj dłuższy rozdział przepraszam za wszystkie błędy. Życzę miłego dziąka

Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz