☀️[53]🌕

110 10 16
                                    

Pov Arion

Dzięki Victorowi te urodziny spędziłem przyjemne i zasnąłem w ramionach Victora. Można nawet powiedzieć, że polubiłem dzień swoich urodzin jak spędzam je z Victorem. Kochałem go naprawdę mógł zmienić wszystko czego nienawidze na coś co pokocham. Dla niego muszę żyć, dla niego muszę jeść dla niego muszę być tu. Nie mogę go przecież zawieść.

Patrzyłem na jeszcze śpiącego Victora. Wyglądał słodko i bezbronie. Odrazu uśmiech wpełz na moją twarz to był prawdziwy Victor. Nie ruszałem się by go przypadkiem nie obudzić wyglądał za słodko by zaburzyć jego sen. Jak głupi się na niego patrzyłem z szerokim uśmiechem i czerwonymi policzkami.

-Na co się gapisz? - mrukną Victor budząc się. Sennie przetarł oczy.

-Na nic. Po prostu wyglądałeś słodko jak spałeś. - powiedziałem i poczułem jak cała moja twarz okrywa się rumieńcem. - Idę do toalety. - powiedziałem szybko wstając i biegnąc do łazienki przy okazji łapiąc pierwsze lepsze ubrania.

Za sobą usłyszałem tylko cichy śmiech Victora. Wziąłem szybki prysznic i się przebrałem. Ogarnąłem włosy, twarz i zęby, a mój wzrok zszedł na moją szyję na której znajdowało się dużo czerwonych śladów. Dobrze, że dziś nie muszę iść do szkoły.

Wyszedłem z łazienki, a na moich policzkach wciąż się utrzymywał rumieniec. Wszedłem do swojego pokoju w którym czekał Victor. Szybko wstał i wszedł do łazienki na moje miejsce. Zaśmiałem się pod nosem zaczynając sprzątać pokój, bo wczoraj zostawiliśmy dość duży bałagan. Mam nadzieję, że  ciocia i Eric nas nie usłyszeli w nocy.

Jak już jakimś cudem sprzatnąłem ten syf usiadłem na łóżko i przeglądając telefon czekałam na Victora. Nie musiałem długo czekać, bo Victor szybko wrócił.

-Wsrawaj idziemy zjeść śniadanie. Nie pozwolę ci opuścić żadnego posiłku. - powiedział przeczesując wilgotne włosy palcami.

-Okej, okej. - powiedziałem podchodząc do niego po czym razem zeszliśmy na dół. Cioci i Erica na szczęście nie było temu Victor uparł się, że coś nam ugotuje.

Usiadłem przy stole, bo nie chciałem się narazić na gniew Victora. Obserwowałem jak gotował, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Szybko się uwiną i podał mi talerz z omletem szeroko się uśmiechnąłem w jego stronę.

-Prosze bardzo Arion. Masz zjeść całe. - powiedział Victor siadając na przeciwko mnie na co kiwnąłem głową i zacząłem jeść.

Gdy jadłem w głowie miałem wspomnienia z tamtej imprezy odrazu miałem ochotę jeść więcej. Nie chciałem znów nie mieć siły się obronić.

-Smakuje ci? - spytał nie pewnie Victor.

-Oczywiście, że smakuje. To jest najlepszy omlet w moim życiu. - odpowiedziałem będąc w trakcie przeżuwania jedzenia.

-Chyba lubisz moją kuchnie. - zaśmiał się, a ruchem dłoni bym dalej jadł. Co wykonałem bez powtarzania. Powoli żulem posiłek z uśmiechem na twarzy. To było naprawdę dobre. -Arion muszę ci coś powiedzieć. To coś poważnego.

-Mów. - powiedziałem poważniejąc i powoli połykając kęs jedzenia. Byłem zaskoczony tymi słowami, a głowie tworzyły mi się już czarne scenariusze.

-Wiesz moi rodzice chcą bym za rok wyjechał na studia do Europy. Próbowałem z nimi rozmawiać, że nie chce tam jechać ale nie przyjmują mojego sprzeciwu. - powiedział Victor opuszczając wzrok. Aż mnie zamurowało. Victor miał za rok wyjechać. Bez niego sobie nie poradzę on jest moim powodem do życia.

-Jak to? - zapytałem odkładając widelec i zaciskając pięści.

Tak nie może być. Prawda moglibyśmy mieć związek na odległość ale one rzadko wytrzymują lub bym mógł wyjechać z nim ale nie stać mnie na studiowanie za granicą po za tym z moimi ocenami nie dostanę się na uczelnię, którą wybrali rodzice Victora.

-Moi rodzice chcą bym miał dobrą pracę i przeszłość. Wciąż przecież możemy do siebie dzwonić i pisać prawda? Po za tym będę przyjeżdżał. - powiedział chwytając moją dłoń.

-Kiedy dokładnie wyjeżdżasz? - spytałem ściskając mocno jego dłoń.

-W połowie sierpnia następnego roku. - powiedział odwzajemniając mój mocny uścisk.

-Wciaz mamy ponad rok bycia razem. Wykorzystajmy ten czas, a jak wyjedziesz będziemy do siebie codziennie pisać i dzwonić. Czasem się odwiedzać Kochamy się, prawda? To musi się udać. - powiedziałem próbując pocieszyć Victora.

Nie podobał mi się ten pomysł ale muszę pocieszyć go. Przecież jestem jego słońcem, a on moim księżycem.

-Prawda Arion. Zawsze potrafisz mnie pocieszyć słońce. - powiedział Victor niespodziewanie mnie mocno przytulając zdziwiłem się i przez chwilę nic nie zrobiłem po chwili jednak odwzajemniłem przytulasa.

Rzadko się zdarzało by mnie przytulał ale było to było bardzo miłe. Schowałem swoją twarz w zgłębieniu jego szyi na co on cicho mrukną trzymając mnie blisko. Kocham go i zrobię wszystko by o mnie nigdy nie zapomniał.
____
720😘
Victora i Ariona czeka przeszkodą ciekawe jak sobie poradzą co nie? Jak coś to ja nic nie wiem. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał i przepraszam za błędy.
Pijcie wodę bo już czerwiec🥤❤️‍🔥


Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz