☀️[33]🌕

135 12 3
                                    

Pov Arion

Jak zwykle z rana przebrałem się ogarnąłem włosy i się szybko umyłem przed dzisiejszym meczem. Przez cały czas myślałem o reakcji Victora. Przerobiłem w głowie chyba wszystkie scenariusze. Sam nie wiem ale mam nadzieję że mnie zrozumie. Wstałem dosyć wcześnie dlatego miałam jeszcze czas by spakować torbę z rzeczami na mecz. Po skończeniu tych wszystkich czynności zszedłem na dół i zmusiłem się do zjedzenia śniadania.

Moja ciocia jeszcze spała dlatego wykorzystałem tą okazję i chociaż zostało jeszcze dużo czasu do zbiórki wyszedłem z domu. Tak, moja ciocia też nie wiedziała o tym, że zagram w meczu ale wolę dostać ochrzan po meczu niż by mnie zatrzymała mnie i nie pozwoliła iść na mecz.

Po drodze pod szkołe zaszedłem jeszcze do sklepu po butelkę wody, której zapomniałem z domu. Tak jak zawsze to ja byłem pierwszy pod autokarem. Trener Evans nawet przyszedł sporo później oddemnie jak go zobaczyłem spojrzałem na niego obdarzając go uśmiechem, który został szybko odwzajemniony.

-Witaj Arion. - przywitał się trener Evans.

-Dzień dobry trenerze Evans. - odpowiedziałem mu podchodź bliżej.

-Arion wciąż nie wiem czy ten mecz jest dobrym pomysłem. - powiedział trener Evans zakładając ręce na piersiach.

-Trenerze obiecuję, że będę bardzo uważny. Ja po prostu muszę zagrać. - odpowiedziałem z determinacją na twarzy.

-Arion jak jesteś tak zdeterminowany widzę młodszego siebie w tobie. Tak jagbyś był inną wersją mnie. Dlaczego ci ufam i masz dobrze zagrać ten mecz. - powiedział serdecznie trener Evans.

-Dziękuję trenerze. - powiedziałem, a na jego słowa zrobiło mi się ciepło na serduszku. Jak powiedział, że jestem inną wersją jego czułem dumę. Mark był przecież moim idolem.

-Arion masz jakiś pomysł na rozegranie meczu? Chyba zdajesz sobie sprawę, że zagrasz jako kapitan.

-Ja jako kapitan? Przecież nie grałem 2 tygodnie lepiej chyba jak Ricardo zagra jako kapitan.

-Nie Arion ja chcę byś zagrał jako kapitan tak zostało postanowione i tak będzie. Nie przyjmuje sprzeciwów. - powiedział bardzo poważnie trener.

-Dobrze - odpowiedziałem po czym nasza rozmowa zmieniła się w rozmowę o niczym.

Już po jakimś pierwsze osoby zaczęły się schodzić  dlatego zacząłem rozmowę z drużyną. Jednak najgorzej było jak przyszły menadżerki naszej drużyny które patrzyły się na minie tak jagby miały mnie zabić. Próbowałem ignorować ich wzrok jednak było ciężko.

Victor przyszedł przedostatni i był widocznie zdziwiony tym, że w ogóle tu jestem.  Podszedłem do niego chcąc to wszystko wytłumaczyć.

-Arion co ty tu robisz? - zapytał widocznie nie dowierzając że tu jestem.

-Victor ja muszę zagrać ten mecz po za tym trener się zgodził. - powiedziałem delikatnie się uśmiechając.

-Arion ale ty nie możesz. - powiedział trochę zdenerwowany.

-Viki ja obiecuję, że nie przesadzę po za tym, tym razem naprawdę zjadłem śniadanie. - powiedziałem patrząc na niego błagalnie.

-No dobra ale masz zejść z boiska jak poczujesz się gorzej. - powiedział delikatnie czochrając moją fryzurę cicho się śmiejąc.

-Victor! Długo je układałem. - zaśmiałem się poprawiając ponownie fryzurę. Jak tak gadaliśmy reszta drużyny (bez menadżerek) podeszła do nas i zaczęli obrzucać nas pytaniami.

-To prawda, że jesteście razem? - zapytał się Sam.

-Tak. - odpowiedział z dumą Victor obejmując mnie ramieniem.

-Serio, od kiedy? - zapytał się Ejt, a po chwili już wszyscy zaczęli się pytać o podobne rzeczy. Pytań było już tak wiele, że nie nadążaliśmy odpowiadać. 

-Gratulacje. - powiedział Kajzer bardzo miło jak na niego. Gadali tak długo póki trenerzy nie wepchnęli nas siłą do autokaru.

Oczywiście usiadłem obok Victora na co on delikatnie objął mnie ramieniem okazując wsparcie ja za to położyłem mu głowe na ramieniu czym chciałem mu przekazać także swoje wsparcie.

Jednak czułem jak morderczy wzrok menażerek wciąż mnie śledził nie dając mi spokoju. Było mi naprawdę smutno z tego powodu, bo przecież nie zrobiłem jej nic złego tylko odmówiłem jej związku i powiedziałem, że jestem z Victorem. Ja rozumiem, że ją to boli ale to chyba nic złego, że jej nie kocham? A może ma rację i jestem skończonym dupkiem i to wszystko to moja wina. W końcu ją skrzywdziłem ma prawo być zła i mnie nienawidzić.
__________________________________________
650
Przepraszam, że rozdział się spóźnił i jest krótki ale poczułam smak wakacji i mi się tak troszkę zapomniało o rozdziale.
Pijcie wodę kochani 🥤🎀

Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz