☀️[35]🌕

136 10 2
                                    

Pov Arion

Staliśmy na boisku drużynowo ciesząc się z wygranej, ale te wiwaty przerwał mi Bailong podchodząc do mnie po czym walną mnie z pięści w policzek. Co oni dziś mają z biciem mnie? Byłem tym na tyle zdziwiony, że nawet się nie ruszyłem. Złość we mnie buzowała, a ręce samę się zacisnęły w pięści.

Powoli obruciłem twarz w jego stronę ale jak Victor położył mi rękę na ramieniu uspokoiłem się. Po chwili jednak Victor sam się na niego rzucił. Przez chwilę stałem oniemiały i chociaż serce mówiło mi bym mu nie przeszkadzał w dalszej bijatyce to umysł mówił inaczej dlatego rozdzieliłem ich.

-Jesteście piłkażami nie bokserami. - powiedziałem stając między nimi odpychając oboje.

-Ale on cię uderzył. - powiedział Victor z wyrzutem w głosie sam nie wiem czy do mnie czy do niego.

-Zasłużył. - powiedział Bailong ze wściekłością w oczach.

-Okej, okej rozumiem po prostu się przejdźmy bez zbędnej agresji, dobrze? - powiedziałem głosem nieznoszącego sprzeciwu.

-Okej. - powiedział Victor zakładając ręce na piersiach.

-Dobra ale i tak potem się spotkamy Arion. - powiedział Bailong z chamskim uśmieszkiem.

-A no tak jeszcze ci nie oddałem. - szepnąłem poczym poprawiłem rękaw mojej bluzy i zamachnąłem się walnąłem go w policzek z pięści z dokładnie taką samą siłą jak on minie walną. - Teraz jesteśmy kwita. - po tych słowach napięcie się obruciłem odchodząc stamtąd.

Sam nie wiem co we mnie wstąpiło ale należało mu się. W głowie jednak krążyły mi wspomnienia jak jeszcze byłem w domu rodzinnym i dostawałem pasem skórzanym lub po prostu z pięści. Czułems się źle z tym co zrobiłem dla Bailonga ale cóż stało się i się nie odstanie.

Gdy tak sobie myślałem poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię szybko okazało się, że to był Victor i opiekuńczo obją mnie ramionami.

-Arion rozumiem cię Bailong to idiota. - szepnął Victor delikatnie całując moje czoło. - A teraz może odprowadzę cię do domu? - powiedział puszczając mnie delikatnie się uśmiechając na co także ciepło się uśmiechnąłem.

-Dobrze to brzmi Viki. - powiedziałem łapiąc go za rękę.

-A ty znowu z tą "Viki"? - zaśmiał się Victor odwzajemniając mój uścisk dłoni.

-Tak a co? - także się zaśmiałem i szedłem dalej z uśmiechem na ustach.
                                     ***
Resztę dnia razem siedzieliśmy w moim pokoju i gadaliśmy miło było tak na chwilę się od wszystkiego oderwać i do tego czułem się przy nim tak cudownie. Naprawdę jeśli to nie jest miłość to nie wiem czym jest miłość. Dzięki niemu czułem się jak bym nigdy nie miał żadnych problemów. Uzależniłem się od tego uczucia, że jestem ważny, i że mogę naprawdę mieć jakąś wartość.

-Arion jak mu przyłożyłeś naprawdę byłem z ciebie dumny. - zaśmiał się Victor obejmując mnie ramieniem. - Ale nie powienieś więcej tak robić bo nie chce by ci coś się stało. Jeszcze mi się w jakąś walkę wplączesz.

-Nie bój się twój chłopak umie się bić i już z nie jednej walki wyszedł. - powiedziałem napinając żartobliwie bicepsa (jakbym jeszcze miał bicepsa).

-Dobrze kochanie ale obiecaj że nie będziesz się już z nikim bić, okej? - poprosił Victor łapiąc mnie czule policzki.

-Okej okej. - powiedziałem przewracając oczami ale zostałem zaskoczony czułym i namiętnym pocałunkiem. Szybko zacząłem odwzajemniać pocałunek, a ręce przeniosłem na plecy mocno go obejmując. Z każdą chwilą Victor pogłębiał nasz pocałunek rozpoczynając namiętny taniec naszych języków sprawiając, że poczułem motyle w brzuchu. Chociaż dzień zaczą się nie najlepiej popołudnie i wieczór z Victorem wszystko mi wynagrodził.
___________________________________________
554☺️
Cóż niestety bardzo krótki rozdział ale cóż lepszy rydz niż nic. Ostatnio nie miałam weny do pisania ale już wracam z czystą głową po tej przerwie.
Pijcie wodę kochani 🥤 🎀
PS Kocham was za te wszystkie komentarze i wyświetlenia❤️🔥🎀

Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz