☀️[11]🌕

166 9 0
                                    

Jak trochę posiedzieliśmy trochę u mnie ale szybko wyciągnąłem go do galerii. W której spotkaliśmy Gabiego i Ricardo. Ucieszyło mnie to ponieważ mogłem się wyrwać od Victoria i kupić mu prezent urodzinowy przy dodatkowej pomocy Gabiego.
-Dobra Gabi musimy się streszczać bo Victor będzie coś podejrzewać.
-No okej. Masz jakiś pomysł?
-No jeden ale jest dość kiczowaty.
-No mów
-Maching naszyjniki
-Awwww ale słodko. Chodź zaraz coś znajdziemy - powiedział i pociągną mnie za rękę. Puścił mnie gdy byliśmy przy dziale z naszyjnikami.
-Proszę bardzo do wyboru do koloru.
-Ale żeś mi pomógł Gabi
-Dobra nie narzekaj tylko wybieraj - wybór był bardzo duży. Długo oglądałem wszystkie naszyjniki aż w końcu znalazłem to były to dwa naszyjniki z wisiorkami z połówkami serca. Jedna połówka była złota z czarnymi brzegami a druga czarna ze złotymi brzegami a między nimi był magnes. To było to te naszyjniki były zupełnie jak ja i Victor. Musiałem je mieć szybko za nie złapałem i szybko poszedłem do kasy by je zakupić. Na szczęście starczyło mi na nie.

Jak wychodziłem z sklepu schowałem naszyjniki do torby. Potem zaszliśmy jeszcze do paru sklepów by dokupić dodatki a Gabi musiał zakupić buble tea (typ się chyba uzależnił) i wróciliśmy do chłopaków.
-Co tam zakupiliście? - spytał się Victor
-A nic takiego - odpowiedział Gabi

Przez większość powrotu do domu Victor i Gabi się że sobą drażnili a ja z Ricardo tylko się śmialiśmy. W połowie drogi się rozdzieliliśmy a ja i Victor pożegnaliśmy się pod moim domem. Chciałem spędzić z nim więcej czasu ale niestety doba ma tylko 24 godziny.
                                   ***
{Wszędzie było ciemno nic nie widziałem ale słyszałem kroki za mną i tak jagby ktoś zdejmował pasek. Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie Nie. To mój ojciec chciałem biec ale nie mogłem nagle uderzenie potem kolejne i kolejne tak jak kiedyś. Z bólu upadłem na ziemię poczułem jak mój ojciec ciągnie mnie w górę bym stał bo wtedy bardziej bolało chciał bym cierpiał. Krzyczałem, płakałem i błagałem o litość ale moje krzyki go tylko napędzały}

Obudziłem się cały spocony i zapłakany. Czemu on mnie wszędzie nęka nawet w snach nie daje mi w spokoju. Ręce mi drżały, a łzy spływały po oczach. Potwornie się bałem. Może kiedy umrę to zostawi mi w spokoju. Nie nie powinienem tak myśleć muszę żyć dla Spoterka dla Cioci dla Victora muszę dla nich żyć. Drzwi do mojego pokoju się uchyliły a tam zobaczyłem mojego kochanego pieska. Zobaczył że jestem smutny i szybko do mnie podbiegł i wskoczył na łóżko. Zaczą mnie lizać po twarzy by mnie rozśmieszyć. On był taki słodki. Nie, nie powinienem umierać co by on bez mnie zrobił. Co Victor by zrobił?

Jak Spoterek zasną wstałem tak cicho jak tylko dałem radę by go nie obudzić. Stanąłem przed lustrem i podwinąłem koszulkę do góry. Moje ciało było strasznie obrzydliwe. Nie mogę nic jutro zjeść bo inaczej nigdy nie schudnę. Gdyby nie mój piesek w pokoju już dawno bym się pocią ale zamiast tego wróciłem na łózko i wtuliłem się w swojego drucha.
                                   ***
Poranek wyglądał tak jak zawszę. Jedyne co się zmieniło to to że zamiast iść na lekcje szedłem do autokaru drużyny. Dziś mieliśmy zagrać finałowy mecz turnieju jak go wygramy obronimy swój tytuł z poprzednich lat. Drużynie na tym bardzo zależy dlatego zrobię wszystko by wygrać.

Chyba prawie jak zawszę byłem pierwszy przy autokarze, ale ja po prostu kocham tą grę. Że mną był tylko trener Evans dlatego wykorzystał tę chwilę by obgadać ze mną taktykę na dzisiejszy mecz.

Gdy wsiadaliśmy do autokaru wyjątkowo zająłem miejsce na końcu przy oknie. No i oczywiście Victor się do mnie dosiadł i delikatnie złapał moją rękę. I odziwo zaczą rozmowę. Przyznam się że nie miałem ochoty w ogóle z kim kolwiek gadać.

-Jadłeś coś? - spytał napastnik bo kto inny.
-Co? - spytałem bo nie zrozumiałem pytania przez moje zamyślenie.
-Jadłeś coś? - powtórzył
-A tak tak - skłamałem. Jakbym mu powiedział prawdę nie pozwolił by mi wyjść na murawę. Ja wiem, że powinienem coś zjeść ale ja nie zasługuje na to by cokolwiek zjeść. Nie kontynuowałem rozmowy tylko patrzyłem przez okno głównie dlatego bo musiałem poukładać myśli. Ten sen mi nie dawał spokoju albo raczej osoba występująca w nim.
___________________________________________
723
Dziś krótszy rozdział przepraszam za to 🥲

Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz