☀️[5]🌕

231 12 1
                                    

Ja muszę być idealny w każdym aspekcie: wyglądu, sportowym i jako wsparcie drużyny. Trudno to wszystko pogodzić ze sobą, ale jakoś muszę to zrobić. Nie tylko dla siebie dla drużyny i może trochę dla rodziców. Nie wiem nasza relacja jest bardzo skomplikowana nienawidzę ich ale wciąż pragnę ich miłości. Pragnę by pewnego dnia po mnie wrócili i powiedzieli "Przepraszamy Arion kochamy cię" albo chociaż "Arion kochamy cię". Nie mogę o takich rzeczach myśleć nie zasługuje na ich miłość. Miałem mętlik w głowie dlatego chwyciłem opakowanie z narkotykami i wziąłem jedną do ust. Miała ona gorzki i nie przyjemny smak dlatego bardzo szybko popiłem ją wodą.

Działanie poczułem już po chwili zacząłem się uspokajać a wszystkie myśli i chęci złączyły się w jedną by iść spać. Leżałem zaledwie parę minut i odpłynołem do krainy snów.
                                     
Jak tylko się obudziłem poczułem skutki uboczne nagłego powrotu do narkotyków czyli nudności. Biegłem ile sił w nogach do łazienki by zwymiotować. Natępnie umyłem zęby i zszedłem na śniadanie. Na szczęście ciocia nie usłyszała moich żąłondkowych eksplozji. Po zjedzeniu posiłku znów zwymiotowałem tym razem specjalnie ogarnąłem się do końca i wyszedłem do szkoły.

W drodze do szkoły spotkałem Nicholasa wydawał się rozemocjonowany. A po chwili wiedziałałem już dlaczego i wcale nie było to pozytywne.
- Arii wiesz kto jest w Tokio? Sam Alex Rosewood- 
Serce mi staneło Alex to mój były. Rostaliśmy się rok temu między innymi bo się przeprowadził do mniejszego miasta (było jeszcze parę inny powodów ale nie są one za przyjemnię)
-I to ci się wogule nie spodoba ale przepisał się do gimnazjum Raimona
-Co ale jak dlaczego. Nie nie nie to nie może być prawda. - Bardzo mi się to nie podobało mój były delikatnie mówiąc miał ciężką rękę i problemy z agresją i do tego nie rostaliśmy się w zbyt przyjaznych warunkach. Po za tym nie nawidził mnie a ja jego.

A dokładniej zerwałem z nim wykorzystując argument przeprowadzki on się wkurzył prubował mnie pobić i przez jakiś czas dostawałem od niego groźby. Nie za przyjemna sytułacja. Błagam oby był w innej klasie i by nie dołączyl do klubu piłkarskiego. Nie wiem czy wspominałem ale on też jest piłkarzem. Nicholas uparł się by mnie odprowadzić pod szkolę dla mojego bezpieczeństwa. Obiecał też po mnie przyjść po treningu.

Cały dzień nie spotkałem go więc myślałem że już będzie dobrze ale jak ja bardzo się myliłem. Byłem jak zwykle pierwszy w klubie przebrałem się i czekałem na resztę drużyny wszyscy zjawili się bardzo szybko jak na nich co dziwne nigdzie nie było JP on się nigdy nie spóźniał gdy nagle usłyszałem:
-To jest własnie nasz klub piłkarski - to był głos JP szybko się Obróciłem w stronę wejścia JP nie był sam obok niego stał wysoki brunet z ulizanymi włosami zupełnie jak Draco z Harrego Pottera był on w mundurku Raimona dlatego najpierw go nie poznałem.
-Alex?! - wyparowałem -Co ty tu robisz?!
-Arion-Powiedział to ze stoickim spokojem- Nie wiedziałem że się dostałeś do Raimona
-Jak widzisz się dostałem. - byłem strasznie wkurzony na jego widok
-Dziwne baztalęci nie przyjmują
-Widzisz a ciebie jakoś przyjęli- Jak wypowiedziałem te słowa Alex wręcz parował że złości
-Co powiedziałeś Arion?! - powiedził łapiąc mnie za koszulkę
-Masz problemy ze słuchem Alex? Po za tym póść mnie i nie rób scen w szatni. - byłem wkurwiony co on sobie myśli niech wypierdala z tąd to moja drużyna. Pusił mnie ale szybko poczułem pieczenie na policzku. On właśnie dał mi plaskacza. Arion nie daj się sprowokować. Cała drużyna patrzyła się na nas w milczeniu. Powiedziałem tylko:
-Drużyno chodźcie na trening - obruciłem się tylko i poszedłem w stronę boiska. Na szczęście nie poszedł za nami.
-Arion kto to był?- Spytał się mnie Ricardo
-To mój były przyjaciel. Nie zbyt przyjazny
-Zauważyłem

Trening wyglądał jak zwykle nie wyrużniał się jakoś. Po wyjściu z budynku klubu ktoś pociągną mnie do tyłu i zaciągna w uliczkę. Krzyczałem ale ten oby zakrył mi usta i rzucił mnie na ścianę i wtedy go zobaczyłem to Alex.
-Ja pierdole czy ty się wkońcu odwalisz. Zerwaliśmy przecież rok temu. - powiałem do tego zjeba
-Jak ty się wyrażasz Arion? - przyszpilił mnie do ściany. Próbowałem się uwolić ale byłem za słaby. Patrzył się na mnie jak drapieżnik na ofiarę. Nagle zmiażdżył moje usta w pocałunku próbowałem jakoś to przerwać ale on był silniejszy dlatego w desperacji kopnołem go między nogi. Zadziałało oderwał się ode mnie.
-Co ty sobie myślisz. Geju jebany powinieneś mi dziękować że daję ci atencję nikt cię nie zechce pogudź się z tym. - złapal mnie za brodę bym patrzył mu w oczy. Z całej siły walną mnie z partyzanta a na dokładkę w kroczę wtedy mnie puścił i pozwolił mi upaść.
-Do zobaczenia śmieciu - powiedział z tym swoim uśmieszkiem na ustach.

Zwiajałem się z bólu niestety miał krzepę a siły dodało mu to że mnie nie nawidził. Gdy ból już trochę miną wstałem i szedłem w kierunku domu po drodze spotkałem Nicholasa.
-Arion Alex ci to zrobił?!
-Tak- powiedziałem ledwo stonąc Nicholas złapał mnie i pomógł mi iść.
-Zabije gnoja
-Nicholas słownictwo
-Arii przecież wiem że pragniesz na nim zemsty
Jak byliśmy pod rezydencą zobaczyłem napastnika stojącego przed drzwiami i wiedziałem że czeka mnie trudna rozmowa.

-Kto ci to zrobił?- spytał się Victor
-Alex Rosewood - odpowiedział Nicholas
-A kim ty jesteś?
-Nicholas Lowarm a ty to?
-Victor Blade
-Arion mi dużo o tobie mówil Victor
-Coś o tobie też wspominał
-Przepraszam że przerwę wam tę pogawędkę ale może wejdziemy do domu - powiedziałem bo ból w kroczu wcale nie malał. Oboje pomogli mi wejść do domu. To było słodkoe z ich strony że chcieli się odegrać na nim. Sam bym się odegrał ale jestem przeciwnikiem przemocy wolę konflikty rozwązywać rozmową.

Dlatego nie na rękę był mi konflikt z Alexem. Dobra przeproszę go i zakończe ten konflikt. Na szczęście cioci nie było w domu nie chciałbym by mnie zobaczyła w takim stanie. Victor złalał za apteczkę i zaczą opatrywać rany na mojej twarzy.
-Zjeb. Typ już nie żyje. - mamrotał Victor
-To moja wina to ja go sprowokowałem - powiedziałem bo to prawda gdybym go wtedy nie walną nic takiego by się nie stało mogłem się poddać i mu oddać.
-Kiedy niby go sprowokowałeś Arion?
-No bo ja mu zapodałem kopniaka w kroczę powiedziałem to z delikatnym uśmiechem nie byłem z tego dumny. Ale mu się należało.
-Moja krew- Powiedział Victor z szerokim uśmiechem
-Arion powiec szczerze czy on ci zrobił coś jeszcze znam go i on się nie ogranicza.
-No ten no on próbował mnie ten teges no wiesz
-Co kurwa. - powiedział Victor
-Japjerdole typ nie żyje zadzgam go a potem zgwałce jego zwłoki
-Co-
-A nie nic

Posiedzieliśmy jeszcze trochę ale chłopaki musieli po jakimś czasie już iść. Stanąłem przed lustrem na moim oku formowało się limo na razie jeszcze nie było mocno żucające się w oczy ale jutro będę musiał założyć okulary przeciwsłoneczne do szkoły. Byłem strasznie zmęczony więc po prostu pąknąłem tabletkę i poszedłem spać.
___________________________________________
1146😍
Mam nadzieję, że dobrze mi idzie pisanie. Już niedługo będzie się działo.

Walczę dla ciebie - KouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz