Dla @NieSpermNaMnie^^
Obserwowanie Malfoy'a każdego dnia stało się dla niego taką samą rutyną jak wykradanie się na papierosa. Wiedział, że chłopak musi wybiegać z zamku około piątej, bo codziennie był o piątej dwadzieścia na wysokości jego wzroku. Machali do siebie, jeden anonimowy, drugi nie, jak starzy przyjaciele. Jak to była piękna ironia losu. Pięć lat Malfoy brzydził się wszystkim co dotyczyło Harry'ego, a teraz machał mu codziennie jak gdyby nigdy nic. Oczywiście, jakby się dowiedział, to skończyłaby się ta sielankowa przyjaźń. Od strony Harry'ego sytuacja była podwójnie zabawna, dlatego, że na korytarzach warczeli na siebie niczym nieoswojone psy i wciąż sobie docinali, ignorując dezaprobatę w oczach Hermiony czy Pansy.
Nigdy nie dowiedział się dlaczego Draco żywi do niego taką niechęć. Podejrzewał, że z powodu Syriusza i jego rzekomej zdrady krwi, ale nie miał stuprocentowej pewności. Po prostu od początku szkoły mieli między sobą na pieńku. Z drugiej strony, nie było sensu głębiej analizować zachowania kogoś wychowanego przez Lucjusza Malfoy'a.Po tym jednym razie nikt nie próbował przerwać samotni Harry'ego. Zabini ani inny Ślizgon nie zakradał się, by go podejrzeć, sam Malfoy również nie próbował. Harry wiedział, że zjada go ciekawość, ale widocznie treningi był ważniejsze. Trochę go powiedział za te samodyscyplinę i systematyczność. Póki co nie opuścił nawet dni, w których padało.
Poza tym dni w Hogwarcie upływały by Harry'emu naprawdę sielsko, gdyby nie jednoosobowa grupa do walki z nałogiem, jaką się stała Hermiona. Ron oficjalnie wyparł się członkostwa w jej chorym klubie, ale ona nie odpuszczała. Warowała na Harry'ego każdego ranka, więc nauczył się zostawiać pelerynę i papierosy za posągiem Czworogłowego Romualda Wielkiego. Kilka razy próbowała go przyłapać jak wychodzi z wieży, ale tu, o dziwo, miał więcej szczęścia niż rozumu. Zastanawiał się, w którym momencie dziewczyna zacznie spać w Pokoju Wspólnym, by go przyłapać na gorącym uczynku. Albo śledzić.
Inwigilacja pokoju i przetrzepanie Harry'emu kufra jej się nie udała, bo ku swojemu zaskoczeniu nic nie znalazła. Tak jakby Harry był na tyle głupi. Chociaż, może po prostu ona nie spodziewała się po nim inteligencji. Zastosował się do przysłowia - potrzeba matką wynalazku - i użył zaklęcia markującego. Opanował je podczas wakacji, gdy chował rzeczy przed Syriuszem. Jak widać nauka nie poszła w las. Papierosy i mugolski alkohol leżały praktycznie przed nosem dziewczyny, a ona ze złością szukała ich po szafach.
- Jutro mecz z Puchonami. - zagadała kapitanka drużyny, Angelina. - Pamiętasz jak się umawialiśmy, Harry? Musimy najpierw mieć co najmniej pięćdziesiąt punktów przewagi, żeby mieć zagwarantowane miejsce na podium już od samego początku roku. Dlatego, tak jak ćwiczyliśmy, masz zwodzić Cedrika jak najdłużej się da.
- Myślę, że wszyscy chętnie zobaczą ich porażkę. - powiedziała oschle Hermiona. - Od jego zeszłorocznego zwycięstwa w Turnieju Trójmagicznym zrobił się nieznośny.
- A dziwisz mu się? - odpowiedział Harry, walcząc ze stekiem z kalafiora. - Też bym się panoszył, gdybym pokonał smoka i te wszystkie stwory, które Hagrid wyhodował do labiryntu.
- Hermiona po prostu jest zła, że jej kochaś nie wygrał. - zakpił Ron. Dziewczyna siedziała po przeciwnej stronie stołu i nie miała możliwości go dosięgnąć, chociaż widać było, że ma wielką ochotę go uszkodzić.
Angelina zignorowała Hermionę i Rona, chcąc ponownie omówić cały ich plan, a Harry z trudem powstrzymywał ziewnięcie. Ćwiczyli od miesiąca, prawie co drugi dzień. Ile można tłuc mu do głowy, że ta wygrana jest ważna? Rozumiał, że Angelina za niedługo opuści Hogwart i zależy jej, aby zapisać się w historii szkoły, tylko że jak będzie jeszcze dłużej nawijała mu makaron na uszy, to przegra żeby zrobić jej na złość. Powoli naprawdę zaczynał mieć jej dosyć. Zresztą, ogólnie ludzie w jego otoczeniu stali się ostatnio bardziej irytujący. Czy szkoła i gra to wszystko, co ich obchodziło? Inni mieli prawdziwe problemy i zmartwienia, a nie jakieś pierdoły. Starał się zrozumieć ich i wspierać, ale każda kolejna osoba wyczerpywała jego cierpliwość do świata.
- Dasz z siebie wszystko, prawda?
- Nie, Angelino, złapie znicza zanim jeszcze wskoczysz na miotłę. - odpowiedział, a dziewczyna zaczęła go strofować. Westchnął ciężko. Jakby nie wiedziała, że Harry szybciej wyrwie sobie serce niż specjalnie dopuści do porażki.
CZYTASZ
Sentire tuum gustum #drarry
FanfictionAkcja opowiadania dzieje się głównie piątym roku. Rodzice Harry'ego nie żyją, ale Lord Voldemort nie przetrwał tamtej nocy. Od piętnastu lat świat zapominał o Czarnym Panu, a Harry jest wychowywany przez Syriusza. Jego życie było prawdziwą sielanką...