26

345 37 25
                                    




Kolejna część pojawi się trochę później. Obecnie przebywam na podróży poślubnej i sądziłam, że dam radę napisać tyle, abyście nie odczuli przerwy i aby rozdziały nadal pojawiały się co pięć dni... ale niestety się nie udało. Dlatego nie daje Wam konkretnej daty, kiedy pojawi się nowy rozdział. Będę w kraju 15 lipca i mam nadzieję, że w miarę szybko napiszę kolejny rozdział :D
Czy chcecie informację na tablicy, czy po prostu opublikować i tyle?

Ten niezmiennie dedykuję NieSpermNaMnie :)

Życzę Wam cudownych wakacji albo urlopów i trzymajcie się ciepło <3 Zapraszam Was do czytania <3





Uczniowie Hogwartu wrócili do szkoły trzeciego stycznia, pełni nowych opowieści po świętach oraz postanowień noworocznych, których tylko połowa miała zamiar spróbować dotrzymać. Szkolne korytarze ponownie rozbrzmiewały śmiechem, sale lekcyjne skrobaniem piór po pergaminie, a kominki wesołym trzaskiem ognia. Wszyscy wrócili z czasem do swojej rutyny i zanim się człowiek obejrzał, styczeń powoli zbliżał się do końca.

Hermiona i Ron po Nowym Roku musieli niespodziewanie przyzwyczaić się do czegoś, czego żadne z nich nigdy nie spodziewało się "musieć" przyzwyczajać: a mianowicie do obecności Draco Malfoya i jego dwójki przyjaciół podczas każdej możliwej przerwy. Z dwóch trzyosobowych grup nagle zrobiła się sześcioosobowa, ale na szczęście nikt się nie sprzeciwiał temu układowi.

Pansy i Hermiona odnalazły wspólny język, nadal rywalizując ze sobą o oceny, ale też pomagając sobie w nauce, dzięki czemu ich poziom edukacji jeszcze bardziej się podniósł, o ile ktoś tak mądry jak te dwie dziewczyny może być jeszcze mądrzejszy.

Blaise i Ron, o dziwo, też się odnaleźli. Grali razem w szachy czarodziejów, Eksplodującego Durnia i czarodziejskiego Pokera.

Harry i Draco, choć ich przyjaźń była dla wielu zaskoczeniem, udowodnili, że różnice można przezwyciężyć. Spędzali razem dużo czasu, dzieląc się doświadczeniami i wspierając nawzajem w codziennych wyzwaniach. Dzięki ich przykładowi, reszta grupy również zaczęła dostrzegać, że współpraca między domami może przynieść wiele korzyści.

Nauczyciele, obserwując te zmiany, z nadzieją patrzyli na przyszłość Hogwartu. Współpraca między domami mogła przynieść nową erę w historii szkoły, gdzie podziały i dawne urazy mogły ustąpić miejsca przyjaźni i wzajemnemu szacunkowi.

Tak minął styczeń, a gdy na horyzoncie zaczął pojawiać się luty, razem z nim nadchodziły Walentynki.

I chociaż święto zakochanych, czy dzień osób z chorobami psychicznymi (kto co woli), budził w ludziach kontrowersje, to jednak czternasty luty był dla wszystkich dniem wyjątkowym. Ci, którzy mieli partnerów czy partnerki, planowali randki i wspólne wyjścia. Ci, którzy byli sami, najczęściej narzekali na ten dzień, udając, że wcale nie chcieliby mieć kogoś obok siebie. Najczęściej te same osoby mówiły też, że Walentynki to tylko komercyjne bagno, naciągające głupich ludzi na niepotrzebne wydawanie pieniędzy. Może po części mieli rację, ale tak naprawdę, to niektórzy tylko w ten dzień pamiętali, aby obdarować ukochaną osobę prezentem. Jednak tą ostatnią grupą ludzi nie będziemy się zajmować, bo nie są warci naszej uwagi.
Poza świętem zakochanych znanym na całym świecie, Hogwart miał swoje własne wydarzenie - rozpoczęty trzy lata temu Bal Walentynkowy. Rozpoczął go były nauczyciel obrony przed czarną magią i chociaż profesor Lockheart od dawna już nie uczył, jego szczególny bal nadal pozostał. Odbywał się on zawsze w najbliższy Walentynkom weekend, więc w tym roku wypadał siedemnastego lutego. Niekorzy tak samo jak tego wyjątkowego dnia, nie mogli się doczekać samej imprezy, inni smęcili, że i tak będzie nudno, bo szkoła nie potrafi nic porządnie zorganizować.

Sentire tuum gustum #drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz