20 października
Harry,
Nie uwierzysz, co się wydarzyło! W końcu coś mi się tutaj udało – przyjęli mnie do tutejszej drużyny jako szukającego! Było ciężko, bo musiałem pokonać piętnastu kandydatów, a to nie byle co. Na początku, jak się pewnie domyślasz, typowe francuskie „Elity" próbowały mi dogryzać, że jestem obcy, nie mówiąc już o ich subtelnych insynuacjach, że jako Malfoy nie powinienem się tu znajdować. Ale wiesz co? Jak tylko zobaczyli, jak gram, to zamilkli. W końcu umiejętności mówią same za siebie.
Najlepsze jest to, że Klara naprawdę bardzo mi pomogła. Była przy mnie na każdym kroku, dopingowała, podpowiadała, co mogę poprawić na treningach – serio, bez niej nie poszłoby mi tak dobrze. Powiedziała nawet, że wyglądałem, jakbym był „niepokonany". Miło to usłyszeć, nie? Nawet zaczyna mi się tutaj trochę podobać – a to naprawdę dużo mówi.
Po tym całym zamieszaniu poszliśmy z Klarą uczcić moje zwycięstwo do małej knajpki. Bartek, oczywiście, nie mógł z nami iść, bo... no cóż, dostał szlaban. Wyobraź sobie – obsikał posąg jakiegoś francuskiego maga, który podobno był homofobem. Nie wiem, czy to prawda, ale... szlaban dostał, więc coś na rzeczy musiało być. Tak czy inaczej, bez Bartka wyglądaliśmy trochę, jakbyśmy byli na randce. Ale wiesz, to nic takiego. Po prostu dobrze się bawiliśmy. Żadnych romansów, jeśli o to pytasz (bo pewnie zapytasz).
Zastanawiam się, co u Ciebie? Brakuje mi tych wszystkich naszych wspólnych przygód, a szczególnie tych momentów, kiedy robiliśmy coś, czego nie powinniśmy. Brakuje mi Twojego uśmiechu i całej Twojej osoby. Tutaj jest trochę spokojniej, ale na pewno nadrabiam szaleństwem na boisku. Mam nadzieję, że Ty też dobrze się bawisz i nie rozmyślasz o mnie całe dnie.
No i nie martw się o mnie, naprawdę!
Kocham Cię! Draco
CZYTASZ
Sentire tuum gustum #drarry
FanfictionAkcja opowiadania dzieje się głównie piątym roku. Rodzice Harry'ego nie żyją, ale Lord Voldemort nie przetrwał tamtej nocy. Od piętnastu lat świat zapominał o Czarnym Panu, a Harry jest wychowywany przez Syriusza. Jego życie było prawdziwą sielanką...