23

365 46 9
                                    




Kolejny rozdział pojawi się 1 lipca, a ten dedykuję NieSpermNaMnie :)


Zimowe światło wpadało do sypialni Harry'ego, oświetlając ją swoimi delikatnymi promieniami. W pomieszczeniu panował chłód mimo szczelnych okien i ciepła kominka, w którym przed wschodem słońca napalił domowy skrzat. Łóżko było miękkie i przyjemnie ciepłe, wciągało w swoje ramiona i nie pozwalało wyjść. Człowiek miał ochotę leżeć w nim cały dzień, z jedzeniem podsuwanym pod nos i nic nie robić. W końcu są święta. Każdy ma prawo poleniuchować, zwłaszcza jak zadania domowe są odrobione, a najbliższy powrót do szkoły jest dopiero za tydzień, po Nowym Roku.

Słodkie leniuchowanie, to aktywność, której każdy potrzebuje. Nie wychodzenie z łóżka albo leżenie na kanapie i czytanie. Czy może po prostu obijanie się z kąta w kąt. Każdy ma swoją wizję dnia pod tytułem "Nic nie robię". Tak się przynajmniej Harry'emu zdawało.

Okazało się bowiem, że dla Draco Malfoy'a nie istnieje coś takiego jak dzień bezczynności. Gryfon nie wiedział, skąd przyjaciel bierze takie pokłady energii, ale kiedy po zaledwie czterech godzinach od ich nocnej krótkiej rozmowy otworzył oczy, usłyszał od Stworka, że panicz Draco poszedł pobiegać.

Pobiegać! Dwudziestego piątego grudnia, o szóstej rano! Przecież to wspaniały pomysł. Każdy od razu jak wstaje w dzień wolny to zakłada buty i wychodzi przebiec przez miasto dziesięć kilometrów, ironizował w głowie Harry, przewracając się na drugi bok. Nie miał zamiaru wstawać. Było zbyt wcześnie. Dopiero co wstawało słońce, a to dobitnie świadczyło, że BYŁO ZBYT WCZEŚNIE.

Zamknął oczy, starając się wrócić do krainy snów, ale pukanie do drzwi przerwało mu tę nieudolną próbę. Jęknął w poduszkę, błagając bogów, aby ten kto stoi za drzwiami sobie poszedł. Nawet jeśli byłby to Draco, który chciał wziąć swoje ubrania. Albo Syriusz z nowym pomysłem na książkę.

Ktoś ponownie zapukał tym razem bardziej natarczywie.

Za jakie kurwa grzechy, pomyślał Harry. Nie miał zamiaru wypełzać z łóżka. Przekręcił się na plecy i z niechęcią w głosie zaprosił gościa do środka.

Ku jego zdumieniu nie był to ani Draco ani Syriusz. Do dusznej sypialni wszedł Remus Lupin, uśmiechając się do zaspanego chłopaka.

- Cześć, Harry.

- Cześć, wujku? Co ty tu robisz o tej porze? - zapytał, zerkając na zegar. Siódma dwanaście. Merlinie, jak cholernie wcześnie.

- Twój tato zaprosił mnie i Tonks na śniadanie. A potem chce, abyśmy się razem wybrali do Aviemore.

Harry jęknął, przykrywając sobie twarz poduszką.

- Dlaczego?! Nie jeździliśmy tam od wieków. - jego głos był ledwo słyszalny spod materiału. Remus wzruszył ramionami.

- Podobno szuka inspiracji, a rodzinny wypad na narty ma mu w tym pomóc.

- Nie chcę jechać.

- Nie zostawię cię samego, Harry. - do głosu Lupina dołączył niższy i bardziej szorstki głos Syriusza. Potter odrzucił poduszkę, patrząc na ojca ze złością. - Jedziemy wszyscy i będziemy tam do Nowego Roku. To świetna przygoda.

- Wpadłeś na to w nocy, prawda? Zawsze tak jest, że wpadasz na jakiś pomysł z niczego, a my musimy się do ciebie dostosować.

- Niby kiedy tak było?

- Gdy chciałeś jechać do Kenii, aby się upewnić jak wygląda tamtejsza pora deszczowa? Zabrałeś mnie w połowie treningu! Albo jak postanowiłeś, że kolejna akcja mugolskiej książki będzie na Islandii i musieliśmy się tłuc po tej wyspie przez dwa tygodnie? Mam dalej wymieniać?

Sentire tuum gustum #drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz