Wróciłam, a kolejny rozdział pojawi się 12 maja :D
A teraz zapraszam do czytania <3Niezmiennie dla NieSpermNaMnie
Uzdrowiciel wyprostował plecy, które trzasnęły mu głośno w kilku miejscach i uśmiechnął się do Harry'ego z nieodgadnioną miną. Badał go od kilkunastu minut, marszcząc przy tym czoło z niezadowoleniem. Widząc jego mimikę, chłopak bał się, że usłyszy, że musi jeszcze zostać w szpitalu. Chyba by tego nie zniósł. Siedział tu już prawie drugi tydzień, chociaż na początku uzdrowiciel zapewniał że będzie to maksymalnie siedem dni. Później jednak pojawiły się komplikacje i z każdą kolejną wizytą, jego pobyt w skrzydle szpitalnym się przeciągał. Draco również powinien mieć możliwość wyjścia na przysłowiową wolność, ale tak samo jak w przypadku Gryfona, stan zdrowia mu na to nie pozwalał. Kilka razy uzdrowiciele zaczynali wspominać o przeniesieniu ich do Kliniki, ale uczniowie się temu sprzeciwiali za każdym razem z takim zapałem, że w końcu temat poszedł w zapomnienie. Już leżenie w szkolnym szpitalu było koszmarem. W Klinice byłoby na pewno milion razy gorzej.
- Mam dla pana dobrą wiadomość, panie Potter! - powiedział uzdrowiciel, uśmiechając się w końcu szeroko. - Może pan wracać do normalnego życia.
- Naprawdę? - chłopak nie mógł uwierzyć swoim uszom. Prawie pogodził się z myślą, że będzie musiał zostać kolejne dni.
- Jak najbardziej. Płuca są czyste. Kaszel może jeszcze się ciągnąć przez kilka dni, ale poza tym wszystko jest w porządku. Moglibyśmy pana jeszcze zostawić, ale nie widzę sensu by miał pan większe zaległości w nauce. Musi się pan oszczędzać i na razie może pan zapomnieć o sporcie wyczynowym. Spacery, delikatne ćwiczenia, zwłaszcza oddechowe, jak najbardziej, ale tak aktywne treningi jakie miał pan do tej pory, nie wchodzą w rachubę. Przekażę to opiekunce pana domu, żeby tego dopilnowała.
- Póki co się nie wybieram na boisko. - przyznał Harry, a uzdrowiciel pokiwał głową.
- O to to to...resztę zobaczymy na kontroli za jakiś czas.
Mężczyzna poszedł porozmawiać z pielęgniarką, a Harry czuł jak radość rozsadza mu serce. Wreszcie mógł stąd wyjść.
- Zazdroszczę. - powiedział cierpko Malfoy. Jego uzdrowiciel już dawno zakończył badanie, ale informacje nie były dla Ślizgona tak optymistyczne. Musiał zostać w szpitalu co najmniej do końca tygodnia, czyli cztery kolejne dni.
- Za niedługo i ciebie wypuszczą. - powiedział Harry. - Słyszałeś co powiedział, że wszystko wróciło na swoje miejsce i teraz trzeba tylko poczekać dla pewności czy nic się nie wydarzy.
- Taa... całe szczęście, że nie wyglądam już jak sklątka tylnowybuchowa. Bałem się, że to się utrzyma.
- Draco Malfoy bojący się czegokolwiek? To nowość.
Usta Ślizgona wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
- Spieprzaj, Potter, zanim Cię uszkodzę i znowu będziesz musiał tu leżeć.
- Mówisz tak, bo będziesz tęsknić.
- Po moim trupie!
Harry wybuchnął śmiechem, który zakończył się kaszlem. Zeskoczył z łóżka i zaczął pakować nazbierane przez te kilkanaście dni rzeczy do torby. Nie było tego wiele, dlatego po kilku minutach był gotowy do wyjścia. Spojrzał na leżącego Draco.
Rzeczywiście jego twarz przez ten czas wróciła do normalności. Przestał przypominać wklęśniętego starego ziemniaka, a zaczął na powrót człowieka. Zniknęły siniaki, linia czoła się wyprostowała i wygładziła, nos na powrót był idealnie prosty. Jego rysy twarzy ponownie odzwierciedlały jego pochodzenie, na którym tak zależało Lucjuszowi Malfoy'owi. Szpiczasty podbródek przestał być spuchniętą kulą, a twarz ponownie stała się ostra i wyrazista. Nawet szare oczy, zazwyczaj zimne, ponownie było widać w pełnej okazałości.
CZYTASZ
Sentire tuum gustum #drarry
FanfictionAkcja opowiadania dzieje się głównie piątym roku. Rodzice Harry'ego nie żyją, ale Lord Voldemort nie przetrwał tamtej nocy. Od piętnastu lat świat zapominał o Czarnym Panu, a Harry jest wychowywany przez Syriusza. Jego życie było prawdziwą sielanką...