Rozdział 3.

2.8K 91 27
                                    

Witam Was w kolejnym rozdziale!! Mam nadzieję, że Wam się spodoba

Miłego czytania <33

***

    Od zawsze chciałam zostać lekarzem dlatego, żeby pomagać ludziom. Mój tata jest ordynatorem szpitala i w dzieciństwie opowiadał mi o udanych operacjach, które przeprowadził. Za każdym razem wyglądał na niesamowicie dumnego i szczęśliwego z powodu, że udało mu się uratować ludzkie życie. Też tego zapragnęłam. Chciałam być kimś, kto będzie w trudnych chwilach niósł ukojenie potrzebującym.

    Po tragedii, która miała miejsce siedem lat temu, chciałam zrezygnować z tego marzenia, ponieważ nie udało mi się uratować najbliższej mi osoby, jednak dzięki namowom rodziny i ich wsparciu zdołałam na nowo rozbudzić w sobie pasję. Wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku, ale oczywiście coś musiało się popsuć.

    Musiałam pojechać do tego zasranego Palermo, przez co ściągnęłam na siebie uwagę członków mafii. Nadal nie do końca wierzę w to, co się dzieje. Mam wrażenie, że znajduję się w jakimś śnie, czy raczej koszmarze, z którego za chwilę zdołam się obudzić. Niestety o tym, że wcale nie śpię, przypomina mi ogromny ból, który czuję każdym fragmentem mojego ciała.

    Leżę na niewygodnym łóżku w sali z białymi ścianami i zastanawiam się, jak to możliwe, że wciąż żyję. Już po raz trzeci udało mi się wyrwać z objęć śmierci. Do trzech razy sztuka, jak to mówią. Mam szczerą nadzieję, że nie będę musiała igrać z losem i po raz kolejny modlić się o przeżycie.

    Staram się poruszyć, ale moje ciało wydaje się niesamowicie ciężkie. Mogę jedynie przekręcić nieco głowę, przy czym i tak czuję ból i wzbierające nudności. Obok łóżka stoi niewielki stolik, na którym nic nie leży, dalej znajduje się monitor, na którym wyświetlają się moje parametry życiowe. Tętno mam w porządku, ciśnienie krwi nieco podwyższone, EKG w normie.

    — Obudziła się pani. — Do łóżka podchodzi mężczyzna w kitlu medycznym. — Jak się pani czuje?

    Przyglądam mu się nieufnie, ale na jego pomarszczonej twarzy widoczny jest uśmiech. Odkąd zostałam porwana, po raz pierwszy widzę tak normalny uśmiech, który nie jest podszyty chęcią wyrządzenia mi krzywdy albo żądzą mordu.

    — Adekwatnie do okoliczności — odpowiadam zdławionym głosem.

    Lekarz przystawia mi do ust szklankę z wodą, którą zaczynam łapczywie pić. Zaczyna burczeć mi w brzuchu, a ja zaczynam zastanawiać się nad tym, kiedy po raz ostatni miałam okazję coś zjeść. Chciałabym wiedzieć, ile czasu minęło od porwania.

    — Jak głowa? — zadaje mi kolejne pytanie. — Doznałaś lekkiego wstrząsu mózgu.

    — Tylko? — wypalam zjadliwym głosem. — Wydaje mi się, że doznałam znacznie więcej obrażeń.

    Mężczyzna przez chwilę milczy, uważnie mi się przyglądając. W końcu wzdycha, a na jego pomarszczonej twarzy po raz kolejny pojawia się miły uśmiech.

    — Tutaj muszę się z panią zgodzić.

    — Wystarczy Gwen — poprawiam go odruchowo.

    Nie lubię, kiedy ktoś zwraca się do mnie per pani. Czuję się wtedy staro, choć i tak po stokroć wolę tę wersję, niż cagna, suka, dziwka, czy pizda, jak ostatnimi czasy zaczęto mnie nazywać. Pamiętam, że szef także zwrócił się do mnie po włosku, jednak nie mogę przypomnieć sobie tego, jakiego słowa użył. Jestem jednak pewna, że jest to coś pokroju tych słów, którymi zwracali się do mnie jego podwładni.

DEVIL'S TIME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz