Rozdział 9.

2.3K 81 33
                                    

Dzisiaj rozdział typu spokojnego. Ale spokojnie, to tylko cisza przed burzą hahah

Miłego czytania <33

***

    Jak zza mgły docierają do mnie słowa księdza, który odprawia ceremonię, odmawia modlitwy i wygłasza przemówienie. Nogi uginają mi się pod moim ciężarem i gdyby nie pomoc Devona, który mnie podtrzymuje, straciłabym równowagę.

    — Zaraz będzie po wszystkim — mówi mój siedemnastoletni brat. Mimo tego, że jest ode mnie tylko o trzy lata starszy, w tej sytuacji zachowuje się znacznie dojrzalej, niż ja. — Bądź silna, Gwenny.

    Oczy zachodzą mi łzami, kiedy nosiciele umieszczają trumnę nad grobem, używając specjalnych pasów i lin. Następnie trumna jest powoli opuszczana do grobu, a ja mam wrażenie, że ból zaczyna rozsadzać mnie od środka. Po opuszczeniu trumny do dołu, pracownicy cmentarza zasypują grób ziemią.

    — Erin... — udaje mi się z siebie wykrztusić, po czym zaczynam dławić się własnymi łzami.

    Brat przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. Zamykam oczy i chowam twarz w jego klatce piersiowej. Myślałam, że jestem silna i dam radę, ale się myliłam. Jestem zdecydowanie za słaba.

    — Ci... — Gładzi mnie po plecach i mocno łapie mnie za rękę. — Damy radę. Zobaczysz, że wszystko się ułoży.

    Kątem oka przyglądam się naszym rodzicom, dziadkom i innym członkom rodziny, którzy podchodzą do dołu i rzucają symboliczną garść ziemi. Tępym wzrokiem przyglądam się księdzu, który wbija krzyż w świeżą ziemię pod koniec ceremonii.

    Krzywię się, kiedy ludzie kładą wieńce z różami na grobie. Erin nienawidzi róż, szczególnie tych białych i czerwonych. Nienawidziła... Erin nienawidziła róż, ponieważ teraz nie ma jej już wśród nas. Została zamknięta w cholernej trumnie, włożona do ziemi i nią przysypana.

    — Gwen, dobrze się czujesz? — pyta mnie tata i ściska moje ramię. — Strasznie zbladłaś.

    Jak mogę czuć się dobrze? Właśnie pochowałam osobę, która była mi najbliższa na całym świecie. Nie wyobrażam sobie, jak dalej ma wyglądać moje życie bez niej u boku.

    — Nie. — Kręcę przecząco głową i zatrzymuję się w miejscu.

    Cały kondukt pogrzebowy kieruje się w stronę wyjścia z cmentarza. Moi rodzice zaprosili najbliższą rodzinę na stypę, która ma odbyć się w pobliskiej restauracji. Nie mam siły tam być. Nie dam rady w dalszym ciągu wysłuchiwać kondolencji, słów pociechy i tego, że z czasem wszystko stanie się prostsze. Nie chcę, żeby było prościej. Chcę tylko tego, żeby Erin żyła i była ze mną.

    — Wracam do niej — oznajmiam tacie, po czym biegiem ruszam w stronę grobu.

    Klękam tuż przed nim i po raz pierwszy od dawna pozwalam sobie na głośny, niczym nieskrępowany płacz. Zaciskam dłonie w pięści i wbijam paznokcie w skórę, żeby skupić się na czymś innym. Chcę, żeby ból fizyczny przytłumił rozdzierający ból, który czuję w środku. Spoglądam na fotografię, która znajduje się na tymczasowym krzyżu. Przygryzam dolną wargę, kiedy przyglądam się roześmianej twarzy, błękitnym oczom, bliźniaczo podobnym do moich, oraz jasnym pasmom, które beztrosko powiewają na wietrze.

    — Przepraszam, siostrzyczko — szepczę, mając wrażenie, że świat rozpada mi się pod nogami.

    Z twarzą mokrą od łez i ciałem zlanym zimnym potem zrywam się do siadu i przyciągam kolana do klatki piersiowej. Zamykam oczy i zaczynam się kołysać, pozwalając sobie na płacz.

DEVIL'S TIME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz