Rozdział 34.

1.8K 74 200
                                    

Witam witam!! Rozdział miał być wieczorem, ale jakoś szybciej się wyrobiłam

Miłego czytania <33

***

POV's Gwen:

    Cmentarz w Dallas skąpany jest w ciepłym, teksańskim słońcu, którego promienie oświetlają rozległe, zadbane trawniki. Wysokie, smukłe cyprysy i potężne dęby rzucają długie cienie. Alejki wyłożone jasnym żwirem tworzą labirynt starannie utrzymanych pomników i płyt nagrobnych, niektóre zdobione misternymi rzeźbami, inne proste i skromne.

    Stoję przy prostym pomniku wykonanym z białego marmuru. Uśmiecham się, czytając znajomy napis: „Ś.P. ERIN PALMER UKOCHANA WNUCZKA, CÓRKA I SIOSTRA". Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni udało mi się nie płakać w tym miejscu, ale dziś jest wyjątkowy dzień. Kucam i kładę na trawie niewielką wiązankę z kwiatów, które uwielbiała moja młodsza siostra. Rozglądam się po cmentarzu, ale nie zauważam nikogo, kto by mi się przyglądał. Jestem ciekawa, czy Dima mówił prawdę i czy faktycznie Luca wynajął ludzi, żeby mnie śledzili. W sumie jest to jak najbardziej w jego stylu.

    Nagle mój telefon zaczyna wibrować, więc wyciągam go z tylnej kieszeni jeansów i spoglądam na wyświetlacz. Przewracam oczami i chowam urządzenie z powrotem do kieszeni, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko Christian. Ostrzegłam go, że będę chciała spędzić tu trochę czasu, a mimo wszystko uparł się, że mnie zawiezie, więc niech teraz łaskawie zaczeka.

    Idę w stronę parkingu znajdującego się przy cmentarnej kapliczce dopiero wtedy, kiedy zaczyna zbierać się na deszcz. Taki urok pogody w Dallas. Cały dzień może być upalny, a w pewnym momencie niespodziewanie występuje burza.

    Uśmiecham się, podchodząc do Chrisa, który otwiera dla mnie drzwi pasażera. Blondyn ma na sobie jasną letnią koszulę oraz krótkie spodenki sięgające mu do kolan. Muszę przyznać, że wygląda naprawdę dobrze mimo tego, że u mężczyzn preferuję raczej ciemne ubrania.

    — Mogłabym tym razem prowadzić? — pytam, posyłając mu proszące spojrzenie.

    — Kiedy po raz ostatni prowadziłaś auto? — Przygląda mi się z rezerwą, po czym przenosi wzrok na swojego czarnego Mercedesa, który wyjechał z salonu na ulicę trzy miesiące temu.

    — Kilka tygodni temu. Devon mi pomagał.

    Nie mam zamiaru informować go o tym, że jeździłam wtedy starym samochodem dziadka, którym uderzyłam w słup podczas parkowania. Całą drogę warczał, jakby miał się w każdej chwili rozpaść. Po mojej małej kolizji nie wydawał już żadnych dźwięków. W zasadzie to w ogóle nie dało się go już uruchomić. Szkoda, bo na nowe auto na razie nie mam pieniędzy.

    — Niech ci będzie. — Wymija mnie i sam zajmuje miejsce pasażera.

    — Dzięki, postaram się nie zarysować — mówię, zajmując miejsce kierowcy, przez co Chris posyła mi wystraszone spojrzenie.

    Włączam silnik i ruszam w stronę dzielnicy Lakewood, w której znajduje się dom moich rodziców i mieszkanie, które Devon wynajmuje ze swoją narzeczoną. Postanowiłam, że zatrzymam się na weekend w domu rodzinnym i dam trochę przestrzeni Scarlett w naszym niewielkim akademickim mieszkaniu. Drugim powodem jest to, że wciąż boję się, że ponownie natknę się na Dimę.

    — Masz zielone. — Z zamyślenia wyrywa mnie głos Christiana.

    — Faktycznie. — Podnoszę wzrok i zauważam zielone światło na sygnalizatorze. Kierowcy za mną zaczynają trąbić, przez co czuję, że rumienię się z nerwów. — Kurwa... — syczę, kiedy za szybko puszczam sprzęgło, przez co gaśnie mi silnik.

DEVIL'S TIME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz