Rozdział 21.

2K 78 92
                                    

Witam witam!! Dzisiaj taki słodko-gorzki rozdział, ale dużo Luki i Gwen

Przypominam, że zachowania bohaterów w żaden sposób nie powinny być romantyzowane i potępiam ich działania. Jest to tylko i włącznie fikcja literacka. Ostrzegam też, że rozdział zawiera scenę +18

Jeśli zapoznaliście się z ostrzeżeniem, zapraszam do czytania <33

***

    Strażnik po raz kolejny kopie mnie w bok, kiedy nie chcę podnieść się z podłogi po tym, jak mnie popchnął. Podnosi mnie i zaczyna nieść mnie w stronę schodów, przez co syczę z bólu. Przestaję walczyć i pozwalam mu się nieść aż do pokoju Luki, do którego wchodzimy. Rozglądam się po pomieszczeniu, ale capo tu nie ma.

    — Kładź się — rozkazuje mi strażnik i ruchem głowy wskazuje na łóżko. — No już!

    Nie ruszam się, więc mnie na nie popycha. Odpina mi kajdanki z jednej ręki, po czym przypina mnie do wezgłowia łóżka. Zaczynam mu się wyrywać, kiedy układa mnie na materacu.

    Nagle przez uchylone drzwi do pokoju wbiega Bella, która zaczyna warczeć. Wskakuje na łóżko, po czym gryzie strażnika w rękę, którą trzyma na moim ciele. Mężczyzna robi zamach, jakby chciał uderzyć psa, ale wtedy kopię go z całej siły w splot słoneczny, a Bella znów gryzie go w rękę.

    — Cazzo! — W końcu schodzi z łóżka i staje przy drzwiach, trzymając się za krwawiącą rękę.

    Szeroko się uśmiecham i zaczynam głaskać suczkę po głowie wolną ręką, przez co kładzie się obok mnie z otwartym pyskiem. Sięgam do swojej twarzy, na której mam zaschniętą krew. Mam nadzieję, że nie złamali mi nosa. Poruszam nim, ale wszystko wydaje się w porządku. Jest tylko trochę spuchnięty.

    — Wyjdź. — Nie muszę odwracać się w stronę drzwi, żeby wiedzieć, kto przyszedł. Luca wykonuje gest ręką, przez co Bella zeskakuje z łóżka i staje przy jego nogach.

    Wpatruję się w sufit, kiedy Luca wyprowadza Bellę na korytarz, zamyka drzwi i przekręca w nich zamek. Zaciskam dłoń na prześcieradle, uparcie nie odrywając wzroku od sufitu. Walczę ze wzbierającym we mnie strachem, kiedy słyszę donośny odgłos kroków i chwilę później Luca staje tuż przede mną.

    — Czy to prawda, że chciałaś zabić Gemmę? — jego głos jest z pozoru spokojny, ale wiem, że to tylko pozory.

    Nie wiem, co mam mu odpowiedzieć. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie chciałabym jej śmierci, ale z drugiej strony mam świadomość tego, że bym jej nie skrzywdziła. Nasze przesłuchanie zdecydowanie nie poszło po mojej myśli. Chciałam bronić Mishę i wziąć całą winę na siebie, ale mi się nie udało. Mam tylko nadzieję, że ten idiota przeżyje.

    Wciąż wbijam wzrok w sufit, co zdecydowanie nie podoba się Luce. Gwałtownie łapie mnie za podbródek i zmusza do spojrzenia w swoją stronę. Oddech grzęźnie mi w gardle, kiedy widzę jego czarne tęczówki wbite z wściekłością w moją twarz.

    — Sądziłem, że w końcu czegoś się nauczyłaś, farfalla, ale jesteś głupsza, niż zakładałem. — Uśmiecha się z politowaniem, po czym przesuwa rękę niżej i zaciska ją mocno na moim gardle, nie zwracając uwagi na plaster. Łapie wolną ręką tę jego, starając się ją odciągnąć, jednak nic to nie daje. Powinnam w końcu się do tego przyzwyczaić. — Kiedy zadaję ci jakiekolwiek pytanie, domagam się słownej odpowiedzi — mówi w taki sposób, jakby pouczał uparte dziecko, którym zapewne jestem w jego oczach. — A może po prostu lubisz ślady moich palców zdobiących twoją szyję? Wystarczy, że o to poprosisz, nie musisz wyprowadzać mnie przy tym z równowagi.

DEVIL'S TIME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz