Witam w epilogu!! Mam nadzieję, że dobrze go zniesiecie
Miłego czytania <33
***
POV's Luca:
Sześć miesięcy później...
Przyglądam się trzem osobom, które stanowią jedyną wartość w moim życiu. Raphael, Gwen i Gemma siedzą na kanapie, zawzięcie dyskutując. Patrząc na nich, nie czuję nic konkretnego oprócz spokoju i pewności, że już na zawsze będą nieodłączną częścią mojego życia.
— A może Marco? — proponuje mój brat, przez co Gwendolyn wyraźnie się krzywi.
— Okropne imię — stwierdza, po czym z namysłem ściąga brwi. — Myślałam nad Gianną, jeśli to będzie dziewczynka albo nad Giovannim, jeśli chłopiec.
Przyglądam się jej pięknej twarzy, na której widnieje nieznaczny uśmiech. Ostatnie kilka miesięcy było dla niej potwornie trudne, ale pomimo wszystko uśmiech, który uwielbiam, już zawsze będzie gościć na jej twarzy i osobiście o to zadbam.
— Żartujesz sobie? — pyta Gemma, która kręci przecząco głową, po czym łapie się za lekko zaokrąglony brzuch. — W życiu nie nazwałabym syna Giovanni. To imię kojarzy mi się z jakimś wiejskim sprzedawcą dywanów na pchlim targu.
— Czyli pasuje idealnie — mówi Raphael, przez co nasza siostra uderza go łokciem w bark. — W ciąży jesteś jeszcze bardziej agresywna, niż normalnie.
Gemma spodziewa się już drugiego dziecka, podczas gdy jej syn Matteo nie ma nawet dwóch lat. Nie zna jeszcze płci, ponieważ jest na wczesnym stadium, a mimo to zajęła się już wybieraniem imienia.
— A może Remo? — podsuwa Gwen, przez co na twarzy Gemmy pojawia się szeroki uśmiech.
— Tak! Remo dla chłopca, a Gianna dla dziewczynki. Idealnie... — Szybko wyciera łzę spływającą jej po policzku.
Gwen spogląda w moim kierunku, ale szybko odwraca ode mnie wzrok. Wczoraj po raz kolejny mieliśmy rozmowę na temat tego, że chciałaby pojechać do Dallas, na co stanowczo się nie zgodziłem. Szła w zaparte, przez co teraz na jej smukłej szyi znajduje się kilka siniaków. Nie chciałem tego zrobić i żałuję tego, ale wyprowadziła mnie z równowagi. Chcę jej to jakoś wynagrodzić, ale odpycha mnie od siebie i nie odzywa się do mnie, czym zaczyna mnie irytować.
Nie po to podjąłem tak wiele radykalnych kroków, żeby teraz ją wypuszczać. Musiałem wejść w układ z cholernym Dimą Lavrovem, kiedy dowiedziałem się, że kręci się w jej pobliżu. Sowicie go wynagrodziłem za to, że trochę nastraszył moją farfallę, spowodował wypadek samochodowy jej brata i podłożył ogień w jej rodzinnym domu, w którym nikogo jednak nie było. Nie spodziewałem się, że to wystarczy, a kolejnym krokiem miała być napaść na jej ojca, ale Gwendolyn dobrowolnie pozwoliła mi sobie pomóc. Musiałem nieco nagiąć rzeczywistość po to, żeby zrozumiała, co naprawdę jest dla niej dobre. Tylko tutaj u mojego boku może być bezpieczna i szczęśliwa. Dam jej wszystko, czego kiedykolwiek sobie zażyczy. Nieodwracalnie oddałem jej część siebie, a nawet swoje serce, obdarzając ją uczuciem, do którego nie wiedziałem, że jestem zdolny.
— Wszyscy macie jakieś zjebane humory, a to przecież ja poznam jutro swoją przyszłą żonę — odzywa się Raphael. Uśmiecha się, choć jego broda lekko drga. Wiem, że mówiłem mu, że jakoś to odkręcę, ale przez układ, który zawarłem z Dimą, zerwanie zaręczyn jego siostry i mojego brata stało się niemożliwe. Dałem mu słowo, że dojdzie do ślubu, a on w zamian doprowadził do tego, że Gwen uwierzyła w to, że Rosjanie zagrażają jej rodzinie.
CZYTASZ
DEVIL'S TIME [+18]
RomanceI CZĘŚĆ DYLOGII DEVIL Gwen Palmer nie spodziewała się, że przez to, że znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, wydała wyrok na swoje życie, które od tej pory będzie ciągnąć za sobą smutek, ból, śmierć oraz coś jeszcze mroczniejsze...