Tego się pewnie nie spodziewaliście. Dwa rozdziały w ciągu jednego dnia hahaha
Uprzedzam, że rozdziały pisane z perspektywy Luki są jeszcze bardziej powalone, niż te pisane z perspektywy Gwen
Miłego czytania <33
***
POV's Luca:
Szukanie Gwen w labiryncie okazało się ciekawsze, niż mógłbym się spodziewać. Grałem z nią w ciepło-zimno, kiedy pomagałem jej się wydostać. Trzymałem się na dystans, żeby mnie nie zauważyła i nie słyszała moich kroków, ale na tyle blisko, że sam idealnie ją widziałem. Podobało mi się to, jak bardzo zagubiona była. Musiała mi zaufać i wierzyć w to, że pomogę jej się wydostać.
— Gorąco... — Łapię ją za przedramię i przyciągam do siebie.
Jest jak bezwładna lalka, kiedy ciągnę ją za sobą. Zwalniam, kiedy traci równowagę i upada kolanami na ziemię. Szybko się podnosi i otrzepuje z ziemi, więc mogę dalej ją prowadzić w stronę wyjścia. Podoba mi się to, że tak posłusznie za mną idzie. Nie stawia mi się i nie walczy. Widzę ulgę malującą się na jej pięknej twarzy, kiedy w końcu wychodzimy z labiryntu. Przyglądam się swojemu pogrążonemu w ciemności ogrodowi. Jedynym źródłem światła są niewielkie lampy oraz latarki strażników, którzy pilnują posiadłości.
— Puszczaj — syczy i uderza mnie w klatkę piersiową. Łapię ją za nadgarstki i unieruchamiam je. Pochylam się nad nią, chcąc dać jej upomnienie. Nie powinna nigdy podnosić na mnie ręki.
— Twoje zachowanie zaczyna mnie irytować, Gwen. Nie traktujesz mnie z należytym szacunkiem, który należy się capo.
Brakowało mi jej obecności przez ostatni tydzień. Dzisiaj podczas obiadu widziałem ją po raz pierwszy od naszej małej wycieczki do miasta. Cholernie się wkurzyłem, kiedy mój stryj kilkukrotnie ośmielił się jej dotknąć i nazwać ją „laleczką". Nikt nie powinien się do niej odzywać, ani nawet na nią patrzeć. O dotykaniu nie wspominając. Każdy centymetr kwadratowy jej ciała należy do mnie.
Jedną dłoń układam na jej biodrze, a drugą łapię ją za szyję, która tak idealnie do mnie pasuje. Jest idealnie stworzona pod moją dłoń. Stara się wyswobodzić, uparcie ze mną walcząc. Właśnie to w niej cenię — jest waleczna, uparta i się nie poddaje. Dzięki temu nigdy się z nią nie nudzę i jeszcze bardziej chcę sprawić, żeby w końcu poddała się mojej woli.
— Wcale nie jesteś capo, twój ojciec nim jest — zaczyna, a ja marszczę brwi, ponieważ jestem pewien, że się przesłyszałem. To niemożliwe, że znów ośmieliła się powiedzieć coś takiego. — Jesteś tylko jego synem i z jakiegoś powodu jesteś zbyt słaby, żeby przejąć jego tytuł. Każdego oszukujesz i tytułujesz się kradzionym tytułem. Kreujesz się na takiego silnego, ale nie jesteś w stanie wygrać z ojcem ani doprowadzić spraw do końca. To zabawne, że tak długo się ze mną bawisz, wiesz? Gdybyś był silny, zabiłbyś mnie już miesiące temu. Wiesz, o czym to świadczy? Jesteś słabszy, niż...
Moje oczy zachodzą mgłą, a bicie serca przyspiesza. Staram się głęboko oddychać, żeby nad sobą zapanować, ale jest zdecydowanie za późno. Ze wzbierającą furią wpatruję się w przerażoną twarz Gwendolyn.
Dlaczego ona to, kurwa, powiedziała? Po co jej to było?
— Nie powinnam tego mówić. Wcale tak nie myślę — tłumaczy się, a łzy ściekają po jej rumianych policzkach.
Jej głos dociera do mnie jakby zza mgły. Wszystko dociera do mnie jakby zza mgły i mam wrażenie, że czas zwolnił. Moje ramiona niespokojnie unoszą się i opadają, a ja wiem, że nie zdołam już nad sobą zapanować. Wszystkie bariery, które utrzymywały moją złość na wodzy, legły w gruzach.
![](https://img.wattpad.com/cover/369772496-288-k343013.jpg)
CZYTASZ
DEVIL'S TIME [+18]
RomanceI CZĘŚĆ DYLOGII DEVIL Gwen Palmer nie spodziewała się, że przez to, że znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, wydała wyrok na swoje życie, które od tej pory będzie ciągnąć za sobą smutek, ból, śmierć oraz coś jeszcze mroczniejsze...