Witam w dodatku, którego kompletnie nie planowałam, ale postanowiłam, że każde z rodzeństwa Grasso zasługuje na swoje pięć minut.
Dodatek ten nie wnosi zbyt wiele do fabuły, a jest tylko epilogiem napisanym z innej perspektywy, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Miłego czytania <33
***
POV's Gemma
„Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy spróbować zbudować przyszłość, która będzie choć trochę lepsza."
Zrobiłam, co mogłam, żeby osiągnąć swój cel i chyba mi się to udało. Postawiłam wszystko na jedną kartę, przez co mogę teraz przyglądać się swojemu niespełna dwuletniemu synowi, który ubrany w zimową kurtkę, biega po ogrodzie.
— To dla ciebie — mówi z szerokim uśmiechem na twarzy, podając mi wyschnięty kwiatek.
Przyglądam się jego ślicznej rozpromienionej twarzy, na której zdążyły pojawić się rumieńce spowodowane zimnem. Jest ślicznym chłopcem. Spełnieniem mojego największego marzenia, o którym nigdy nie mówiłam na głos. Przez długi czas sądziłam, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci ze względu na problemy zdrowotne, ale się udało.
— Dziękuję, Matteo. — Odwzajemniam uśmiech, po czym łapię go za rączkę i zaczynam prowadzić do wnętrza willi.
Patrząc na syna, widzę w nim połączenie siebie i mojego męża, Pietra, z którym przyjaźnię się już od wielu lat. Sama nie wiem, co popchnęło mnie do tego, żebym dała mu szansę, ale ostatecznie nie żałuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że nigdy nie zdoła załatać w moim sercu dziury, którą pozostawił po sobie Tieran, ale u jego boku czuję się naprawdę bezpiecznie i wiem, że darzy mnie szczerym i silnym uczuciem.
Trzymając się za brzuch, ściągam buty, po czym wchodzę do salonu, a Matteo biegnie do kuchni, gdzie znajduje się jego niania. Mój wzrok od razu pada na Gwendolyn, która siedzi na kanapie. Czuję nieprzyjemny ucisk w żołądku, widząc świeże siniaki szpecące jej szyję.
Mam cholerne déjà vu, ponieważ wielokrotnie widziałam swoją matkę w podobnym stanie.
Przez długi czas uparcie wmawiałam sobie, że Luca w żaden sposób nie przypomina naszego zmarłego ojca, ale muszę przyznać, że niestety się pomyliłam. Wciąż mam nadzieję, że w jakiś sposób uda nam się na niego wpłynąć, a uczucie, którym ewidentnie darzy Gwen, zdoła go zmienić i ukształtować. Swoją drogą, nie mam pojęcia, jakim cudem udało jej się wkupić w jego łaski. To kompletnie bez sensu. Są z dwóch różnych światów, a mimo to sposób, w jaki na siebie patrzą, sprawia, że każdy wie, że są dla siebie kimś bardzo ważnym.
— Mówiłem ci, kurwa, żebyś nie wstydziła się prosić mnie o pomoc, jeśli... — zaczyna Raphael, ale milknie, kiedy mnie zauważa.
— Nie przeszkadzajcie sobie. — Unoszę brew, zajmując wolne miejsce na kanapie.
Gwen i mój brat bliźniak wymieniają między sobą porozumiewawcze spojrzenia, po czym postanawiają skupić się na mnie, a nie na kontynuowaniu rozmowy. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy mocno się do siebie zbliżyli i wydaje mi się, że się zaprzyjaźnili, podczas gdy stosunki moje i Gwen są raczej... oziębłe. Odpuściłam sobie wbijanie jej szpileczek na każdym kroku, ponieważ i tak znajduje się w wystarczająco trudnej sytuacji. Może i wspólne porwanie nas do siebie zbliżyło, ale nie oznacza to, że od razu stałyśmy się przyjaciółkami i w pełni jej zaufałam. Do tego raczej nigdy nie dojdzie. Naprawdę współczuję jej całego gówna, które przeżyła i nie popieram zachowań Luki, ale kim ja jestem, żeby interweniować.
CZYTASZ
DEVIL'S TIME [+18]
RomanceI CZĘŚĆ DYLOGII DEVIL Gwen Palmer nie spodziewała się, że przez to, że znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, wydała wyrok na swoje życie, które od tej pory będzie ciągnąć za sobą smutek, ból, śmierć oraz coś jeszcze mroczniejsze...