— Chris, odwdzięczę Ci się, jak tylko będę mógł, naprawdę — mówię wdzięcznie i kolejny raz dociera do mnie, że takiego przyjaciela nawet z dobrą świecą ciężko znaleźć.
Od ponad tygodnia chodzi przemęczony i widocznie wyssany z energii głównie dlatego, że nadal dzieli się z Moną moimi zmianami. Gdy powiedziałem im, że mogę już wrócić do pracy, by ich odciążyć, usłyszałem zdecydowane sprzeciwy. Po wczorajszej wizycie w szpitalu i zobaczeniu Adele na oddziale intensywnej opieki medycznej zrozumiałem, że jest naprawdę w dobrych rękach, a najważniejszy teraz jest czas. Nie mogłem stać w miejscu, bo gdybym to robił, siedziałbym w szpitalu na poczekalni przez cały dzień, by móc zobaczyć ją przez szybę na piętnaśnie minut.
Po usłyszeniu informacji na temat tego, jak długo będzie mogła trwać śpiączka, postanowiłem zabrać się do działania. Napędza mnie nie tylko to, że ukochana nareszcie jest w bezpiecznym miejscu i pod odpowiednią opieką, ale również to, że możemy spodziewać się dziecka. Będę ojcem i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by go nie zawieźć. Walczy tak dzielnie o swoje życie, jak jego mama. Dlatego zasługują na to, co najlepsze.
— Nie ma sprawy, stary, daj spokój. Dobrze wiesz, że w tygodniu nie ma aż takiego ruchu. Damy sobie z Moną radę. Wyślij mi zdjęcia domu, chętnie sobie pooglądamy, co Mona?
— Koniecznie! I tak nie ma klientów — mówi kobiecy głos, a uśmiech automatycznie gości na mojej twarzy.
Oznajmiam, że prześlę im w wolnej chwili i rozłączam się, by jak najszybciej zacząć działać. Spoglądam kątem oka na fachowców, pijących kawę w kuchni. Kiwają do mnie radośnie, co ma być podziękowaniem za ogłoszenie krótkiej przerwy w pracy, więc macham lekceważąco ręką, bo przecież to nic wielkiego. Firma remontowa, którą zamówił mój ojciec posiada pięciu pracowników. Gołym okiem widać, że znają się na rzeczy i jestem pewien, że uwinięcie się z tym zleceniem pójdzie im, jak z płatka. Zwłaszcza, że dom jest w naprawdę niezłym stanie. Nie wymaga gruntownego remontu, a wręcz przeciwnie. Wystarczy pomalować ściany i wymienić podłogę, by wszystko ze sobą współgrało.
Facet, jako iż jest bardzo dobrym kolegą mojego ojca, dobił z nim targu i zgodził się, by zostawić meble w niektórych pomieszczeniach. Pozostanie nam jedynie wyposażenie sypialni i dokupienie sprzętu RTV oraz AGD.
— Szefie, najpierw zajmiemy się podłogą, później ściany. Panele są kupione? — Podchodzi do mnie młody facet, około trzydziestki. Za ucho ma wsunięty ołówek, a w ręce trzyma zieloną karteczkę ze swoimi zapiskami. — Będziemy potrzebować około sześćdziesięciu metrów kwadratowych na całość, bo rozumiem, że w kuchni i w łazience podłoga zostaje?
— Zostaje, zostaje. Panele kupione, są w salonie — oznajmiam, ruchem głowy wskazując na pomieszczenie.
— Dobra, jak będzie za mało, damy znać. Najwyżej ktoś z nas pojedzie, żeby pan nie musiał. — Przewracam oczami zażenowany, wyciągając dłoń w jego stronę. Marszczy brwi rozbawiony i ściska ją bez słowa.
— Po prostu Alan. Jak usłyszę jeszcze raz „pan" to chyba zwariuję.
— Przekażę chłopakom — oznajmia ze śmiechem. — Coś jeszcze prócz ścian i podłogi? — Trochę roboty w łazience. Chciałbym zamiast prysznica wstawić wannę.
— Da się zrobić. Ale tym zajmiemy się na końcu — mówi, rozpisując coś na kartce. Wyciągnął ołówek zza ucha. — To my powoli bierzemy się za robotę.
— Podwiozę Wam farbę później.
— Dobra, dobra, jasne. — Oddala się w kierunku reszty załogi, a ja wzdycham przeciągle, rozglądając się po wnętrzu domu, który należy do mnie i do Adele, dzięki rodzicom.
![](https://img.wattpad.com/cover/76740003-288-k209475.jpg)
CZYTASZ
Never Say Never
RomanceFragment książki: „Przez rozszalałe myśli przedostaje się obraz tych jednych, niebieskich tęczówek, które potrafiły przynieść mi radość i ukojenie nawet w najgorszych chwilach. Jednak teraz i one nic nie wskórają. Jestem skazana sama na siebie. - B...