Trzy razy musiałam upewnić się, czy wszystkie możliwe wejścia do domu są zamknięte. Pozasłaniałam rolety i zasłony, czułam się obserwowana, więc zaczęłam panicznie zerkać za siebie, a odgłosy na zewnątrz wydawały się tak blisko, jakby za chwilę miały mnie dopaść. Siedziałam skulona na kanapie i owinięta szczelnie w koc. Trzymałam kurczowo telefon w dłoni i wpatrywałam się tępo w ekran telewizora, dopóki nie wydobył się dźwięk ze smartfona, sygnalizujący kolejną nową wiadomość od ukochanego.
Alan: Będę za 10 minut, kochanie
Przymknęłam powieki na chwilę i uświadomiłam sobie, że telewizor jest wyłączony, a w mieszkaniu panuje głucha, przytłaczająca cisza. Odchrząknęłam niepewnie i uruchomiłam urządzenie, by zająć czymś myśli, choć na chwilę.
Wciąż mam przed sobą groźny wyraz twarzy ćpuna, który naszedł mnie w domu rodziców i bez żadnych skrupułów wtargnął do środka i zaczął mi grozić.
Nie mam pojęcia, od jakiego czasu ten dom jest obserwowany, ale z pewnością niedługo. Rodzice wspomnieliby o tym, że ktoś podejrzany kręci się wokół.
Przeskakiwałam po kanałach, jak zahipnotyzowana. Odliczałam minuty do przyjazdu Brauna, było już nieźle po północy, co oznaczało, że urwał się ze zmiany i prawdopodobnie Mona musiała pojawić się w pracy i go zastąpić. Ta kobieta ma anielską cierpliwość, naprawdę.
Gdy tylko zadzwoniłam do Alana i powiedziałam o mężczyźnie, który wypytywał o niego, a później zaczął mnie nastraszać, nastała cisza w słuchawce i musiałam czekać, aż otrzeźwieje. Rozłączył się chwilę po tym i zapewnił, że przyjedzie, jak tylko będzie mógł i prosił, bym zadbała uważnie o swoje zdrowie, ten facet może być nieobliczalny.
Po zobaczeniu broni w jego kieszeni stwierdzam, że tę informację zdążyłam już przyswoić. Już po jego przekrwionych tęczówkach widziałam, że nie jest normalny i musiałam uważać na słowa, żeby nie skończyć z kulką w głowie.
Ukochany Nowy Jork...
Po tym, jak Chris uratował Alana, miałam nadzieję, że będzie po wszystkim i będziemy mieć spokój od takiego rodzaju sytuacji, jednak pomyliłam się i to cholernie.
Podskoczyłam wystraszona na kanapie, gdy wyrwał mnie z zamyśleń dźwięk dzwonka do drzwi. Zazgrzytałam zębami i stanęłam chwiejnie na nogi, by zobaczyć, kto stoi po drugiej stronie.
Tym razem użyłam wizjera, od dziś będę go używać już zawsze. Odetchnęłam z wyraźną ulgą, gdy Alan pomachał mi pospiesznie i zniecierpliwiony uśmiechnął się przed tym, jak wpadłam w jego silne ramiona.
Musiałam zamrugać kilkukrotnie, by upewnić się, że to na pewno on i dopiero, gdy wziął mnie na ręce i wniósł do salonu, zrozumiałam, że jestem bezpieczna. Postawił mnie na podłodze i chwycił za ramiona i zaczął uważnie przyglądać się mojej twarzy, by znaleźć na niej jakiekolwiek skazy, jednak nic takiego nie dostrzegł. Zmartwienie w jego oczach przyprawiło mnie o gęsią skórkę, jak zwykle sprawił, że się rozpływałam przez natarczywy wzrok.
— Kochana Adele, już jestem przy tobie!
Nagle drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a do domu wkroczył nie kto inny, niż Nate. Uśmiechnęłam się leniwie, gdy razem w trójkę tkwiliśmy przez ułamek sekundy przytuleni do siebie, co miało dodać mi otuchy.
— Nic ci się nie stało? — zapytał z troską w głosie, marszcząc brwi i zrobił to samo, co przed chwilą Alan.
Musiał mi się przyjrzeć i dopiero, gdy pokiwałam głową na boki, zrozumiał, że jestem cała i zdrowa. Przetarł teatralnie pot z czoła i poklepał przyjaciela po plecach.
CZYTASZ
Never Say Never
RomanceFragment książki: „Przez rozszalałe myśli przedostaje się obraz tych jednych, niebieskich tęczówek, które potrafiły przynieść mi radość i ukojenie nawet w najgorszych chwilach. Jednak teraz i one nic nie wskórają. Jestem skazana sama na siebie. - B...