Rozdział 6 - I Trening

989 120 12
                                    

Pozbieraliśmy kilka gałązek i kilka dużych patyków. Dzisiejszy tor miał dziś sprawdzić nasz spryt. Więc wyznaczyłem dla nas drogę przez las , umieszczając tam kilka przeszkód. Ogólnie polegało to na szybkości i skakaniu. Droga prowadziła przez wodospad , potem przez Kotlinę Poległych i na końcu przez Las Cienia. Były to moje własne nazwy o ,których wiedział tylko Shiro. 

- Słuchaj zostań tu a ja za godzinkę wrócę i powiem co masz robić - powiedziałem do niego stanowczym głosem , na co smok grzecznie usiadł i czekał. Poszedłem w stronę wodospadu , przy którym łowiłem ryby  dla smoka. Poszukałem jakiejś dużej i długiej deski po ,której będziemy zmuszeni przejść , bez spadnięcia do wody. Dodałem jeszcze kilka innych przeszkód i poszedłem do Kotliny Poległych. Była to olbrzymia podłużna dziura wyryta w ziemi do  ,której można było spaść z 10 metrów i połamać sobie przy tym dużo kości. Cofnąłem się do tyłu w ramach rozpędu , odepchnąłem się i pognałem w jej kierunku. Skoczyłem ... wiatr rozczochrał mi włosy. Przeskoczyłem na drugi kraniec . Dziura miała około 2 metry szerokości, to nie było dla mnie tak dużo, ale dla Shiro to nie byłoby już takie proste.Postanowiłem nie robić mu na początku takich trudnych wyzwań , więc rozglądałem się dookoła siebie i zauważyłem kilka kałuż błota , postanowiłem,że będą one połączone z dotarciem do Lasu Cienia. Trzeba było je ominąć zwinnie slalomem, robiąc przy tym fikołki.Poszedłem w stronę Lasu Cienia , jak nazwa wskazywała było tam ciemno i strasznie. Gałęzie rozrastały się we wszystkie strony i były tam krzaki z cierniami, w które można było łatwo wpaść i się pokaleczyć . Nie chciałem wszystkiego dokładnie planować , żeby było więcej zabawy. Zawróciłem i poszedłem w stronę Shiro'wego domku. 

- Ok mały już wszystko gotowe , nie mam jak Cię obserwować więc będziesz biegł za mną i robił to co ja. Starając się przy tym nie zabić . - uśmiechnąłem się do smoka.

Smok zszedł szybko na dół , przeciągnął się kilka razy , rozciągnął piękne czarne , duże skrzydła , i ustawił się w pozie gotowej do biegu.

Ruszyliśmy , biegłem najszybciej jak się da , skacząc przez krzaki i skracając sobie drogę jak było to możliwe.Niespodziewanie przede mną ukazała się skocznia , z ubitej ziemi , której wcześniej nie zauważyłem. Postanowiłem jej nie omijać , i nie robić sobie obciachu przed Shiro. Zwinnie wbiegłem na nią i odbiłem się z jej czubka - nie była wysoka , ale mój skok tak. Spadłem na ziemie robiąc kilka fikołków , następnie pognałem w stronę wodospadu , dalej zwinnie omijając krzaki i drzewa. Czułem jak wiatr rozwiewa mi moje czarne włosy.Przed sobą zobaczyłem wodospad nadal się nie zatrzymując wbiegłem na kłodę , moje nogi się zachwiały , ale w ostatniej chwili przede mną wyskoczył Shiro i ogonem trącając mnie tak abym utrzymał równowagę.

- Czy on wie gdzie ja biegnę ? Że się nie zatrzymał ? - myślałem ...

Z myśli wyrwały mnie kałuże bagna , w które wpadłęm.

- Szlag by to ... ! - krzyknąłem.

Smok zwinnie przebiegając z gracją i triumfem z oczach , pognał w stronę kotliny. Moje nogi już nie wytrzymały tak samo jak myśl , że będzie pierwszy na mecie. Spiąłem się w sobie i zacząłem tak szybko biec, jak nigdy dotąd.Kątem oka zobaczyłem czarną postać biegnącą koło mnie , która z lekkością odbijała się od wystających konarów i pieni. Nie patrząc przed siebie wpatrywałem się z podziwem jak mały sobie świetnie radzi. Nagle postanowiłem wrócić do realności i zająć się wyprzedzaniem. Gdy nagle tuż przede mną pojawiło się małe, ale znaczne na swój rozmiar bagno. Szukałem oczami czegoś czym mógłbym je ominąć , nie rozmyślając przyspieszyłem biegu. Gałęzie obijały się po mojej twarzy i coś w dodatku mi wleciało do buzi - chyba mucha. Szybko splunąłem na ziemi w celu pozbycia się niezidentyfikowanego ciała w mojej jamie ustnej.Tuż przed przeszkodą skoczyłem i złapałem się wystającej gałęzi nad bagnem , odbijając się nogami od jakiegoś drzewa. Byłem z siebie bardzo zadowolony , że moje ciało umie tak doskonale omijać przeszkody. Biegłem dalej do kotliny i ujrzałem tam smoczka ,który się gwałtownie zatrzymał i przygotowywał się do skoku. A ja z gracją i podskakiwaniem jak  mała dziewczynka , przeskoczyłem nie zatrzymując się. Lekko obróciłem głowę do smoka i posłałem mu delikatny uśmiech. Nie wiem dlaczego, ale byłem bardzo ciekawy jak umie skakać i się zatrzymałem, wpatrując się w Shiro. Smoczek cofnął się jak ja przedtem i zaczął biec , coraz szybciej , szybciej , skoczył . Rozpiął skrzydła i jak wachlarzami  zaczął machać nad przepaścią. Gdy wylądował po drugiej stronie , wokół niego w powietrzu latały kurz i piasek. Otworzyłem szeroko buzię , która o mało nie wypadła mi z zawiasów.

- Oszukujemy ? - powiedziałem do niego z uśmiechem ,ale i z triumfem ,że choć troszkę już umie latać , minimalnie ale dobrze.

Smok otrząsnął  się z kurzu i podbiegł do mnie i stojąc na dwóch łapkach , ponownie rozpiął piękne czarne , pokryte błonami skrzydła i próbując znowu wzbić się w powietrze. Ale mu się nie udało.

- Spokojnie stworze Ci również treningi nalatanie - uśmiechnąłem się do niego.

- Choć ! - krzyknąłem do niego zadowolony z siebie i Shiro , biegnąc do Lasu Cienia.

Wtem zobaczyłem znowu czarną istotkę wymijającą mnie z szybkością , ale ja nie dając za wygraną znowu przyspieszyłem biegu. Przed nami ukazały się krzaki cierniste. Skoczyłem robiąca nad nimi salto w powietrzu ,za to smok wspiął się na drzewo i za gałązki na gałęz , skakał nade mną. 

- Hahhah , radzi sobie - pomyślałem.

Dzięki temu smok omijał wszystkie przeszkody na ziemi. A ja musiałem je znosić. Ostatnią przeszkodą ,która była niespodzianką było wdrapanie się po ścianie , by dojść do domku na drzewie. Przede mną ukazała się olbrzymia kamienna ściana, nie myśląc dłużej zacząłem się wspinać w górę . Nie była wysoka, miała około 6 metrów wysokości. Z łatwością się na nią wdrapałem , w dzieciństwie często z ojcem chodziliśmy po skałach. Spojrzałem na dół i czekałem na smoka. Zobaczyłem małą czarną plamkę na dole która , wpatrywała się we mnie szukając pomocy.

- Może jednak zejdę po niego ? - pomyślałem w duchu , ale jednak NIE MOGŁEM musiałem zobaczyć jego umiejętności i czy da radę.

 Smok próbował się wspinać ale po 1 metrze spadał na ziemie. I tak kilka razy. Powoli robiło mi się go żal. W końcu smoki mają skrzydła, żeby się dostawać na takie wysokości. Już miałem po niego schodzić. Gdy zobaczyłem , że ponownie wszedł na jakieś wysokie drzewo , które praktycznie dosięgało wysokością skały na ,której stałem , tylko były od siebie znacznie oddalone.

- On chyba nie skoczy...- pomyślałem z nadzieją w duchu.

Smok ku mojemu zdziwieniu skoczył , wyciągnął skrzydła , ale zaczął spadać. Z takiej wysokości mógłby się bardzo poranić , a nawet spaść na jakiś kamień głową i zdechnąć.

- NIEEEEEEEEEEEEEEEE- krzyknąłem i szybko zacząłem schodzić na dół , próbując go złapać. W połowie drogi na dół zobaczyłem ,że on się lekko UNOSI w powietrzu. I powoli jego skrzydełka go niosą w górę. Moje oczy napełniły się malutkimi łzami szczęścia.

- Wreszcie mu się udało - pomyślałem i zacząłem się wspinać na górę.

Gdy zobaczyłem go leżącego na trawie i ledwo dyszącego z wysiłku szybko podbiegłem i uklęknąłem koło niego. Wziąłem jego biedny łepek na kolana i zacząłem głaskać , wyciągnąłem z mojej sakwy wodę i wlewałem do jego małego pyszczka. Shiro delikatnie swoim języczkiem pochłaniał wodę do swojego brzucha.

- Byłeś dzielny , jestem z ciebie dumny - powiedziałem przytulając małą wycieńczoną czarną kuleczkę do siebie.

Shiro wtulił się do mnie i jeszcze kilkanaście minut tak leżał na mnie i co chwile, mrugał swoimi pięknymi czerwonymi oczkami , które wpatrywały się we mnie.


______________________________________________________________

Pierwszy trening Shiro i pierwszy DUŻY postęp w jego lataniu :) Mam nadzieję ,że wam się podobał rozdział i nie zapomnicie o komentarzu i gwiazdce;P + 1200 słów ! REWOLUCJA xD 

Dzięks :P



Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz