6

7.1K 260 1
                                    

Justin

Emilly spała już drugi dzień. Musi dojść do siebie, lekarzem nie jestem, ale widzę że jest przemęczona.
Koło 15 przyjeżdża szef. Chce ją zobaczyć wiem, że Emilly go nie zna, ale rodzice robili to dla jej dobra, w ten sposób była choć trochę bezpieczniejsza.
Miałem jeszcze 2 godziny czasu, ominąłem śpiącą dziewczynę, weszłem do ubikacji i wskoczyłem pod prysznic. Po umyciu się włosy standardowo ułożyłem na żel, biała bluzka, czarne lekko opuszczone spodnie. No Bieber, bucha seksem.
Zeszłem na dół, zrobiłem śniadanie i włączyłem byle co w telewizji, musiałem jakoś zabić czas.

Emilly.

Otworzyłam oczy, poznaje to miejsce. Pokój Justina, tylko co ja tu kurwa robię? Nie pamiętam nic. Totalna pustka, leżałam próbując sobie przypomnieć w jaki sposób mogłam się tu znaleźć. Usiadłam na łóżku, byłam strasznie słaba, kręciło mi się w głowie.
Po dłuższej chwili, cała moja pamięć wróciła. Porwanie. Kornel. Justin. Ciemność. Bieber mnie uratował, coś takiego. Jedno nie dawało mi spokoju, dlaczego mnie uratował?
Przecież on mnie nie zna. No dobra kojarzy, ale nie zna.

Doczłapałam się do drzwi, mój przełyk to istna Sahara.
Zeszłam po woli ze schodów. W salonie siedział Bieber. Chciałam, aby wszystko mi wyjaśnił, ale nie teraz. Niezauważona miałam zamiar przejść do kuchni, ale to ja więc tak nie może się stać. Zachaczyłam ręką o komodę z której spadły klucze. Brawo Emilly. Justin momentalnie wstał jak oparzony i spojrzał w moją stronę.
-Emilly! Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Potrzebujesz czegoś?
Powiedział na jednym wdechu. A ja aż podskoczyłam.
-Chciałam się napić, a jako że nogi mam sprawne to poradzę sobie sama- uśmiechnęłam się lekko, wyminęłam Justina i weszłam do kuchni.
Do szklanki nalałam sobie wody. Bieber jak to on, przyczłapał do kuchni za mną. Patrzył na mnie jak na niewiadomo kogo.
- Słuchaj Justin, ja wiem że jestem piękna, ale bez przesady- powiedziałam wypijając kolejny łyk wody. Chłopak uśmiechnął się lekko.
-Zaraz będzie tu Twój ojciec.
Powiedział jak gdyby nigdy nic i wstał, po prostu wstał, słucham!?
To żart. Przecież ja nie znam swojego ojca.
-Co!?- wykrzyknęłam tak głośno, że z pewnością było słychać mnie u sąsiadów.
Chłopak nie odpowiedział, przerwał mu dzwonek do drzwi.
Justin zniknął a po chwili pojawił się z trzema osobami poznałam dwie Luke i chłopak ze szkoły.

Dając komentarz lub gwiazdkę, dajesz mi mega kopa i motywację do pisania .-.
rozdział nie sprawdzony
Do następnego :*

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz