Ku mojemu zdziwieniu, przy biurku nie siedział Kornel A jego ojciec.
-Emilly! Co za zaszczyt Cię widzieć!- przywitał mnie po krótkiej chwili Margo ojciec mojego największego koszmaru.
- Chyba będzie łatwiej jak nie będziemy się tak okłamywać.
Margo z powrotem usiadł za biurkiem, a ja zajęłam miejsce naprzeciwko.
Mężczyzna nic nie robił, tylko się na mnie patrzył.
- Będziemy tak siedzieć i patrzeć się sobie w oczy jak idioci? Czy jestem tutaj z jakiegoś powodu?- powiedziałam trochę sarkastycznie, lecz naprawdę nie miwlam ochoty na rozmowę z tym człowiekiem.
-Zdaje mi się, że dobrze wiesz Emilly z jakiego powodu tu jesteś.
- Wiem tyle ile powinnam. I nie wnikajmy w to.
- To cud ze jeszcze żyjesz! Więc może trochę grzeczniej bo w każdej chwili mogę sprzedać Ci kulkę w łeb.
Tak to prawda mógł to zrobić.
Oparlam rękę o biurku i położyłam na niej brodę
- oboje wiemy, że tego nie zrobisz.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy, wiem że nic mnie nie uratuje, a na pewno nie będę błagać ich o to aby mnie zostawili. Nie dam im tej satysfakcji.
- jestem tchórzem. Zwykłym tchórzem.
Moja twarz odskoczyla w bok, a po chwili na policzku czułam straszne pieczenie.
- David! Weź mi stąd tą małą szmatę, zaprowadz ją do piwnicy.
Jeden z jego ludzi, prowadził mnie przez korytarze. Następnie zeszlismy na dół i trafiliśmy do mojego królestwa.
Przesiakniete wilgocią ściany.
Mogli by chociaż dbać materac jak wcześniej.
Usiadłam w kącie i zamknęłam oczy.
Nawet nie wiem kiedy zasnelam.Moje oczy strasznie bolały, myślę ze to normalne. Siedzę cała noc w ciemnościach.
Moje gardło to istna Sahara, i zaczął doskwierac mi głód.Myślę że jest ranek.
Zazwyczaj budzę się około 9 więc ta godzina zapewne jest.
Usiadłam w kącie i bladzilam oczami po pomieszczeniu.
Moją uwagę przykuł drugi koniec pomieszczenia.
Wydobywalo się tam lekkie prawie niewidoczne światełko.Powoli podeszłam do tego miejsca. Tu wyraźnie widać ze podłoga jest z drewna.
Próbowałam podważyć deski bo jest między nimi spora szpara. Jednak jestem tak osłabiona, nie pomaga mi to że mam poranione ręce, które w kontakcie z drewnem strasznie pieką.
Miałam już wracać na swoje miejsce, idąc kopnęłam stwierdzając po odglosie jakiś metalowy przedmiot.
Zaczęłam po omacku przeszukiwać pomieszczenie.
Śrubokręt, może coś uda mi się nim wskurać.
Podeszłam do desek, zaczęłam podważać je srubokretem.Nie poddawaj się.
Po dosyć długiej walce deska odskoczyla, wyjęłam jeszcze dwie deski, gdy stąd wyskocze znajdę się na dworze.
Nie powiem trochę wysoko na oko 3 metry.
Nie powiem dziwna piwnica, z tego co wiem piwnice są pod ziemią. No ale mniejsza.Wyskoczylam na dół.
Kostka trochę boli ale dam radę.
Wystawilam głowę by sprawdzić czy nikogo nie ma.
Czysto.
Najszybciej jak tylko mogłam, wbieglam do lasu.
Nie wiem ile bieglam.
Nie miałam siły na nic. Nogi nie chciały współpracować.
Wiedziałam też ze nie mogę się zatrzymać muszę znaleźć cywilizację, a potem dom.JUSTIN
cała noc jeździłem po mieście szukając Emilly. Nic kompletnie. Żadnego śladu.
Jeśli do wieczora jej nie znajdę, dzwonię do jej ojca.
Powinien wiedzieć, że jego córka zaginęła.
Przez moje przemyślenia ominąłem ostatni skręt w miasto.
Kurwa.
Dobra, pojadę do pobliskiej restauracji coś zjeść.
Znalazłem się w restauracji, znajdowała się ona na skraju lasu.
Pamiętam jak byłem dzieckiem bardzo lubiłem tu przyjeżdżać.Emilly
Las był coraz mniej gęsty.
Już nie miałam siły biec, ociezale szłam przed siebie.Las w końcu się skończył.
Wyszłam na jezdnie, nikogo kompletnie żywej duszy.
Postanowiłam iść w prawo.
Obraz przed oczami coraz bardziej, się rozmazywal.Nie proszę tylko nie to.
Moje ciało bezwladnie opadlo na ziemię
No to chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam.
Mam nadzieję ze się podoba!Możesz dbać gwiazdę i komentarz bo to motywuje! :D
Do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/56145620-288-k229678.jpg)
CZYTASZ
Stay [J.B] 1&2
أدب الهواةZwykła 16-letnia dziewczyna. Jej życie komplikuje się po tym jak wprowadziła się do innego stanu. A może jest ktoś kto ją chroni? Za wszelkie błędy przepraszam, jestem w trakcie poprawiania :)