część 2 rozdział 8

1.3K 62 4
                                    

Nie mogłam znaleźć dla siebie żadnego miejsca, kręciłam się po całym domu z zniecierpliwieniem czekając na policje.

-Justin? A co jeśli to Kornel, bo w końcu..- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi szatyn.

-Em. Kornel jest jaki jest, ale nie porywa dzieci, nie posunął by się do takiego czegoś, uwierz mi.

Vailet była moim oczkiem w głowie, z resztą tak samo jak Drew.
Nie wiem czy jest bezpieczna i czy nie dzieje jej się krzywda, i ta niewiedza rozpierdala mnie od środka, nie mogę uwierzyć w to, jak złą matką jestem, żeby nie umieć w domu przypilnować własnego dziecka.

Czas do przyjazdu policji dłużył się niesamowicie.
Co chwile spoglądałam na zegarek, mając wrażenie, że mijają godziny, gdzie w rzeczywistości nie minęła nawet minuta.
Justin cały czas starał się być przy mnie, za co jestem mu wdzięczna, nie żeby mi zależało czy coś.

W końcu usłyszałam pukanie do drzwi, szybko ruszyłam z salonu w stronę drzwi, aby je otworzyć, tak jak przypuszczałam była to policja.
Zaprosiłam ich ruchem ręki do domu po czym szybko zamknęłam drzwi.
Jeden z nich wyjął notatnik, a dwóch innych zaczęło się rozglądać po domu.

Po podaniu podstawowych informacji o sobie musiałam podać szczegółowe informacje co się działo rano, oraz opisać strój Vailet i dać zdjęcie jak wygląda.
-Nie ma śladów włamania- powiedział jeden z policjantów który rozglądał się po domu.
-Czy ktoś oprócz pani posiada klucze do mieszkania?- zapytał policjant który spisywał wszystko.
-Nie, nikt spoza rodziny nie miał kluczy.

-Sprawdzimy monitoring osiedlowy, proszę nie wyjeżdżać z miasta, najlepiej jakby pani także była cały czas przy telefonie. Gdy tylko będziemy cos wiedzieć, od razu do pani zadzwonimy. Do widzenia.

- to są kurwa jakieś żarty? Zaginęło dziecko, a to wszystko na co stać tych palantów?- odezwał się Justin, a ja całkowicie się z nim zgadzałam, przecież to jest 6-letnia dziewczynka, nie wiadomo co się z nią dzieje i czy jeszcze w ogóle żyje.

-Szybciej ustale co się z nią dzieje niż oni- odezwał się Justin.

-nadal w tym siedzisz? - zadałam pytanie, choć doskonale znałam odpowiedź.

-z tego nie da się wyjść, Em.

-Wszystko się da, Justin.

Moje życie to jakaś totalna porażka.

Około godziny 13 mój telefon dał o sobie znać, cały czas siedziałam jak na szpilach, praktycznie przez cały czas płacząc, wzięłam do ręki telefon i po naciśnięciu na zieloną słuchawkę, drżącymi rękami przystawiłam telefon do ucha, próbując uspokoić oddech oraz mówić opanowanym głosem.

-Halo?

-Dodzwoniłem się do Emilly?

-Tak.

-otóż po sprawdzeniu kamer osiedlowych i idąc dalej tropem znalezionego materiału, trafiliśmy na lotnisko, gdzie od razu zostały wysłane patrole. W ostatniej chwili udało nam się zatrzymać porywacza oraz pani córeczkę, która obecnie znajduje się tutaj, na komisariacie - to jak się wtedy czułam, nie wyrażą żadne słowa.

-Mogę p-po nią przyjechać?- znowu zaczęłam płakać, lecz to zdecydowanie były łzy szczęścia.

-Naturalnie, do zobaczenia.

W ekspresowym tempie ubrałam buty i wybiegłam z mieszkania.
Chwilę po tym, jak wyszedł odemnie Justin przyjechała do mnie Nicole wiedząc już co się stało.
Zaoferowała także swoją pomoc i zabrała Drew'a bo szczerze mówiąc, nie byłam w stanie normalnie funkcjonować.

Zaparkowałam pod komisariatem i prawie, że biegiem udałam się do pokoju numer 30.
Od razu po zapukaniu, nie czekając na to co powie osoba po drugiej stronie otworzyłam drzwi.
To co czułam, gdy zobaczyłam tam całą i zdrową Vailet, nie da się tego ująć w żadne sensowne słowa, ale poczułam ogromną ulgę, że jest cała i zdrowa.
Podbiegłam do dziewczynki mocno ją przytulając, co najdziwniejsze Vailet nie była przestraszona tym co się dzieje, a przecież została porwana.

-Witam ponownie- usłyszałam głos policjanta który siedział za wysokim biurkiem.

-Dzień dobry- uścisnęłam rękę mężczyzny, którą do mnie wyciągnął.

-A więc tak. Vailet została znaleziona na lotnisku, była z nie jakim Liamem Paynem- nie wierzyłam w to co słyszę, nie byłam w stanie nic powiedzieć, a moje oczy miałam wrażenie, że zaraz wypadną.
Mój były partner próbował porwać mi dziecko?
Czy go do reszty pojebało? - miał on kupione dwa bilety do Londynu - dokończył policjant, a ja dalej nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
-Gdzie on się teraz znajduje? Liam.

-W areszcie - uśmiechnął się do mnie policjant.

-Czy ja mogę juz iść? - mężczyzna kiwnął tylko głową, a ja wzięłam Vailet na ręce i wyszłam z sali.

-Jestem śpiącą - powiedziała Vailet układając głowę na moim ramieniu.

-Wiem skarbie, w domku pójdziesz spać - odpowiedziałam głaszcząc dziewczynkę po głowie.



Hejka!

Przepraszam was za tak długą nieobecność, ale naprawdę nie miałam ostatnio czasu, ani pomysłu na rozdział.
Możecie mi napisać czy rozdział wam się podoba :)
Postaram się dodać coś w następnym tygodniu.

Besos!

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz