42.

2.5K 88 3
                                    


Tak jak myślałam, Kornel i jego chora ekipa nie dopuścili.
Znowu mnie obserwowali nie tylko mnie, ale wszystkich domowników.
Nie bałam się już czy mi coś zrobią, teraz najważniejsza była Vailet i to, aby ten popapraniec nic jej nie zrobił.
Była moim oczkiem w głowie.

Na ślub Nicole i Luka wszystko było już przygotowane.
Miałam zrobić sobie z Nicole za 4 dni ,,babski" wieczór, a chłopcy pójdą do klubu gdzie Luke będzie świętował ostatni dzień ,,wolności".
Tak, już za 5 dni moja przyjaciółka wychodzi za mąż.
To aż niewiarygodne jak życie szybko się zmienia.
W rok zostałam matką, dowiedziałam się, że mój ojciec żyje i wyprowadziłam się od mamy, na dodatek nie chodziłam do szkoły i zostałam 4 razy porwana.

Mimo, iż zdarzyło się tyle złego nie narzekam.
W życiu wychodze z założenia, że wszystko dzieje się w jakimś konkretnym celu.

Położyłam Vailet spać i zeszłam na dół.
Wszyscy stali domownicy tego domu czyli:
Justin, Nicole oraz Luke siedzieli w salonie i rozmawiali.
Weszłam do pomieszczenia i usiadłam na kanapie obok Justina.

- śpi?- zapytał Justin.
-Tak- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Sprawić, aby to dziecko zasnęło to wyczyn godny podziwu.
-moja kochana cudotwórczyni- Justin objął mnie ramieniem.
-nie podlizuj się- oparłam głowę o jego tors.Wlepiłam swój wzrok w telewizor podobnie jak reszta.

******

Ubrałam Vailet w bluzeczke z długim rękawem i długie spodnie.
Wsadziłam małą do wózka, z zamiarem wyjścia z domu.
Dzień jest słoneczny, więc postanowiłam wybrać się z małą na spacer oraz do sklepu po jakieś zakupy.
Muszę dokupić parę niezbędnych rzeczy dla dziecka oraz trochę rzeczy do domu.
Wyszłam na dwór uprzedzając, że wychodzę.

Razem z Justinem szukamy jakiegoś domu w NYC nie za dużego, ani za małego.
Chcemy w końcu być na swoim i zapewnić małej szczęśliwe dzieciństwo.

Minełam park i weszłam do marketu.
Zgarnełam z półek potrzebne produkty i udałam się do kasy.
Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu.

Usiadłam z małą w parku, ciesząc się ciepłą i słoneczną pogodą.
Patrzyłam na ludzi przechodzących obok mnie na dzieci wracające ze szkoły oraz na wszystko co mnie otaczało.

Po około godzinie spędzonej w parku postanowiłam zbierać się do domu.
Chwyciłam rączkę od wózka i powoli szłam w stronę mieszkania.
Mój telefon dał o sobie znać.
Na wyświetlaczu pojawił się napis 'mama'

Od mama : przyjdę jutro o 16

No tak, chcę zobaczyć swoją wnuczkę.
Nikt się nie spodziewał, że tak szybko zajde w ciążę.
Mama powiadomiła już chyba całą rodzinę o tym, że zostanie babcią.
Dostawałam wiele wiadomości z gratulacjami.
Niektórych z tych numerów nawet nie miałam w kontaktach i nie wiedziałam kto mi składa gratulacje, więc odpisywałam standardowe 'dziękuje'

Do mama : nie ma sprawy
Odpisałam rodzicielce i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni.

Odkluczyłam drzwi i weszłam do domu.
Wyłożyłam zakupy w kuchni i udałam się na górę, aby nakarmić Vailet.

Po nakarmieniu małej, położyłam ją spać.
Je i śpi jak w zegarku co mnie bardzo cieszy.
Weszłam do sypialni, przy biurku siedział Justin robiąc coś w komputerze.

-Dobrze, że jesteś, chodź tu- chłopak skinął ręką dając mi do zrozumienia, że muszę zobaczyć to co tam wyszukał.
Na zdjęciu widniał domek.
Był niedaleko, w dobrej dzielnicy, cena przyzwoita.
-Jest śliczny- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Kupujemy?-usłyszałam głos chłopaka.
-ale, że tak teraz?.
-no tak.
-okej, przeniesiemy się tam po ślubie Nicole.

Rozdział mega krótki, zero czegokolwiek, ale nie będę kłamać, nie mam ochoty tego ciągnąć.
A jestem osobą która gdy coś zacznie musi to skończyć.
Na dniach pojawi się ostatni rozdział i Epilog.
Dziękuje, za tyle wyświetleń to naprawdę dla mnie mega cudowna rzecz wiedząc, że ktoś to czyta.
Przepraszam was za prawie miesiąc przerwy, ale naprawdę nie miałam czasu.
P.S mam już pomysł na kolejne FF.
Mam również okładkę i przemyślaną fabułę, mam nadzieję, że wyjdzie ono lepiej niż to opowiadanie.

Besos!

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz