Obudziłam się w nocy z bólem brzucha, który był nie do zniesienia.
Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej obok łóżka, wskazywał 2:10.Podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Justin, zaczyna się- chwyciłam chłopaka za ramię i mocno szarpnęłam.
-Justin wstawaj!- krzyknęłam gdy nie reagował.
Chłopak szybko się podniósł.
Spojrzał na mnie, jeszcze zaspany i niezbyt wiedział co się wokół niego dzieje.
Gdy zaczął kontaktować i zrozumiał co się dzieje, ubrał spodnie oraz koszulkę.Siedziałam już w aucie czekając na Justina.
Ból był masaktyczny, chciałam jak najszybciej dojechać do szpitala i urodzić.
Po chwili auto odpaliło i szybszym tempem ruszyliśmy do szpitala.
Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak wsiadł do auta.
Omijaliśmy główne ulice które zapewne nawet w nocy są zakorkowane, zależało mi, aby w miarę możliwości szybko dostać się do szpitala.
Po paru minutach byliśmy już na parkingu szpitala.Po około 20 minutach leżałam na oddziale, poród był zdecydowanie gorszy niż sobie to wyobrażałam, miałam wrażenie, że zaraz umrę.
Po 13 godzinach na świat przyszła moja i Justina córeczka.
Była najpiękniejszym dzieckiem jakie w życiu widziałam, miała duże, brązowe oczy po Justinie i takie same pełne malinowe usta.Leżałam już na oddziale i czekałam, aż będę mogła iść do domu.
Razem z Justinem wybraliśmy imię Vailet.
Vailet urodziła się zdrowa i bez żadnego problemu mogliśmy już dzisiaj wrócić do domu.
Pokój dla małej był już dokończony także o to też się nie martwiłam.Patrzyłam na śpiącą na moich rękach córeczkę, była zdecydowanie najsłodszym dzieckiem na całej ziemi.
Do pokoju wszedł Justin, musiał jechać po smoczek i ubrania abyśmy mogli dojechać do domu.
Zapewne wypuszcza nas dopiero wieczorem, ale jest juz 17, a ja mam zamiar wyjść stąd dzisiaj.-Mogę?- uslyszałam głos Justina.
Wiedziałam, że chodzi mu o Vailet.Odpowiedziałam chłopaki skinieniem głowy i podałam mu małą.
Na jego rękach wyglądała na jeszcze mniejszą i jeszcze drobniejsze niż jest w rzeczywistości.-Jest urocza- Justin patrzył się na córkę jak w obrazek.
- podobna do Ciebie- stwierdziłam.
-Dlatego taka śliczna- chłopak spojrzał na mnie i tak jak ja lekko się zaśmiał.
- i co teraz Justin- zapytałam chłopaka który nadal trzymał Vailet na rękach.
-ehh.. Nie wiem, serio, nie mam pojęcia co teraz- chłopak wiedział o co mi chodzi.
Mowa tu o Kornelu o syfie w którym znajduje się Justin. Wiem, że Justin nie pozwoli, aby tkneli Vailet, ale tak samo było ze mną.
Najgorsze jest to, że oni zawsze znajdą sposób chodź by mieli planować coś latami.-Nie możemy się wyprowadzić?- zapytałam chociaż i tak znałam odpowiedź.
-Em, od tego nie da się uciec, dobrze o tym wiesz- Justin miał racje, od tego nie da sie uciec, znam to.
Gdy się wyprowadziliśmy mama liczyła, że będę bezpieczna, że obie będziemy bezpieczne, ale zamiast tego było coraz gorzej.
Justin ma rację gdziekolwiek z nim wyjade, znajdą nas, znajdą go.-Musimy ją chronić Justin- spojrzałam na Vailet, która była ubrana w fioletowy śpioszek.
Justin lekko kołysał małą na rękach co sprawiło, że zasnęła.
Chłopak lekko skinął głową potwierdzając to, co przed chwila powiedziałam.-jak myślisz wypuszczą mnie dzisiaj? Chce już do domu.
-Zaraz pójdę do lekarza zapytać.
Skinęłam głową w odpowiedzi.Lekarz jednak sam po paru sekundach wszedł do sali, ogłaszając, że mogę opuścić ten cudowny budynek.
Justin wręczył mi Vailet, ubrałam siebie oraz moją córeczkę, Juss natomiast zajął się pakowaniem naszych rzeczy.
Po 30 minutach byliśmy w domu.
Nicole nie mogła uwierzyć, że już urodziłam, zresztą ja też.
Cały czas patrzyła na Vailet mówiąc coś w stylu:
'Ale ona mała'
' Widziałaś jak słodko się uśmiechnęła?'
'Jaka urocza'Karmiłam właśnie małą, gdy do pokoju wszedł Justin.
- Nie przejmuj się, damy rade- od naszego wyjazdu spod szpitala, Justin jest jeszcze bardziej zdenerwowany, ja rzecz jasna tez, ale gdybym cały czas o tym myślała, zwariowałabym.
-Tobie też obiecałem, że nic Ci nie grozi, a jak to się skończyło?!
-Nie zapominaj, że dwa razy stało się to z mojej winy!- momentalnie Vailet zaczęła płakać. Wstałam z łóżka i udałam się do pokoju małej, aby ją położyć spać.
Gdy Vailet usnęła, wróciłam do sypialni, gdzie cały czas był Justin.
-Co nam to da?- usłyszałam głos Justina.
-Co?- zdziwiłam się, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Kłótnie i zamartwianie się- chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Wiem jedno Justin, on nie odpuści tak szybko, nie teraz, nie gdy pojawiło się coś, co zaboli Cię mocniej niż wszystko co robił poprzednio.
Wracam już na stałe :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Uznalam, że nie ma zbytnio sensu, aby pisać drugą część, co prawda mam pomysł, ale wydaje się on strasznie oklepany.
Także przewiduje jeszcze 2/3 rozdziały i koniec.Gwiazdkujcie i komentujcie bo to dla mnie mega motywacja
BESOS!

CZYTASZ
Stay [J.B] 1&2
FanfictionZwykła 16-letnia dziewczyna. Jej życie komplikuje się po tym jak wprowadziła się do innego stanu. A może jest ktoś kto ją chroni? Za wszelkie błędy przepraszam, jestem w trakcie poprawiania :)