część 2 rozdział 3

1.6K 80 13
                                    


-Wejdziesz?- uśmiechnęłam się do brunetki która stała przede mną.
Nicole mocno się zmieniła, przede wszystkim ma o wiele dłuższe włosy które pofarbowała na czarno oraz wydoroślała, gdy ją ostatnio widziałam, ubierała się w ciemne kolory i nic nie wskazywało na to, że to ta sama dziewczyna z którą kiedyś byłyśmy praktycznie nie rozłączne.
Tęskniłam za nimi bardziej niż można to sobie wyobrazić.
Jasne, czasami miałam wyrzuty sumienia, że zostawiłam ich wszystkich bez wyjaśnień gdzie jestem, co się u mnie dzieje, ale tak było łatwiej, odcięłam się od wszystkiego co było związane z Justinem i moim starym życiem, aby szybciej się wyleczyć i jak najszybciej zapomnieć chociaż prawda jest taka, że ja nigdy nie zapomnę chociaż nie wiadomo jak bardzo bym chciała.
Bo chociaż wiem jak oklepanie to zabrzmi, to nie da sie zapomnieć czegoś co miało dla nas tak wielkie znaczenie i co kochaliśmy całym sercem, chociaż bardzo bym chciała nigdy nie zapomnę Justina.

Nastolatka weszła do 'mojego domu' zdjęła bluzę oraz buty po czym skierowała się do kuchni, ja w tym czasie zakluczyłam drzwi i udałam się za dziewczyną do pomieszczenia.

-Rządam wyjaśnień, zostawiłaś mnie z dnia na dzień nic nie mówiąc, twoja mama nic mi nie chciała powiedzieć, informowała mnie tylko, że wszystko u Ciebie dobrze, ale to wszystko co wiedziałam przez te 6 lat Emilly - usiadłam na krześle po przeciwnej stronie.
- Ja, nie wiem, to trudne Nicole, to wszystko co się wtedy stało, ale w skrócie, wyjechałam do Londynu, poznałam tam kogoś, urodziłam Drewa, a teraz musiałam wrócić, mama trafiła do szpitala i muszę przy niej być - spojrzałam na Nicole, była w totalnym szoku.
- Twoja mama jest w szpitalu? O boże... Emilly na pewno będzie dobrze, ja wiem, niezbyt pocieszajace, ale nie wiem co powiedzieć, jezu.
-Jest okej, nie przejmuj się - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- No a teraz opowiadaj co u Ciebie, jak Luke?
- Jak pewnie wiesz, mam bliźniaki, chociaż gadałam cały czas, że nie będę mieć dzieci, jest ogólnie w porządku, paczka się trochę rozleciała, ale jakiś tam kontakt mamy, Justin i Luke po części rzucili ten syf, no ale nadal w tym siedzą, musisz się zobaczyć z chłopakami, na pewno się ucieszą, nadal nie wierze, że Cie widzę - czy ta dziewczyna powiedziała Justin?

-J -Justin? - z tego co wiem to w 'naszej paczce' był tylko jeden Justin i był nim Bieber.

- No tak Justin, on żyje, boże - dziewczyna zakryła usta ręką.
- Nie wiedziałaś? - byłam w totalnym szoku, pokiwałam tylko głową na nie, przez 6 lat myślałam, że nie żyje, ja pierdole...
A zresztą skąd miałam wiedzieć?

- Mamo? Jestem głodna - do kuchni weszła Vailet, przecierając oczy ręką.
- O boże, czy to Vailet? - na ustach Nicole malował się szok i niedowierzanie.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się Vailet w stronę Nicole.

---------------------

Justin

Wszedłem właśnie do domu, gdy usłyszałem zawziętą rozmowę Luka i Nicole z salonu, podeszłem do drzwi, a gdy Ci mnie zobaczyli momentalnie zamilkli.
- Coś się stało? - spytałem Nicole która wyglądała na zmieszaną.
- Tak jakby może trochę- odpowiedziała dziewczyna.
- Nie będę sie bawił w zgadywanki, idę do siebie - powiedziałem i już miałem opuścić pokój, gdy zatrzymał mnie głos Luka.
- Emilly wróciła.
Stanąłem jak wryty, jeśli to żart to bardzo kiepski.
- Jak to wróciła? - zrobiłem parę kroków w tył wracając do salonu.
- Byłam dzisiaj u jej mamy i ona tam była, widziałam Vailet i Drewa.
-Drewa? - zmarszczyłem brwi.
-Jej syn, ma 3 latka, a Vailet, jest naprawdę do Ciebie podobna, ma Twoje oczy i jest strasznie uparta zupełnie jak jej tatuś.
Nie wiedziałem co powiedzieć, przejechałem ręką po włosach, nie wiem co mam o tym myśleć.
Prawda jest taka, że nigdy o niej nie zapomniałem, codziennie wyobrażałem sobie jak teraz może wyglądać Vailet i Emilly.
Niewyjaśniony smutek ogarnął moją duszę, skoro ma syna to znaczy, że ułożyła sobie ponownie życie, ma kogoś i jest szczęśliwa.

Ale tym kimś nie jestem ja i to boli mnie najbardziej.

Emilly nazwała swojego syna moim drugim imieniem, tylko w jakim celu?

- Ona jest u swojej mamy, tak? - spytałem dziewczyny.
Ta tylko pokiwała głową.
-Stary, chyba nie chcesz tam jechać, prawda?- odezwał się Luke z lekkim niedowierzaniem.
-Chyba mam kurwa prawo zobaczyć własną córkę po jebanych 6 latach.




Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba.
Możecie dac mi znać w komentarzu czy akcja nie dzieje się za szybko, ale nie chce przynudzac.

Gwiazdkujcie i komentujcie bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy!

Besos!

Ps. Chcielibyscie maraton przed świętami?😁

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz