22

3.2K 141 10
                                    

2 tygodnie później.

Nie wiem jakim cudem ale Tata załatwił mi zwolnienie ze szkoły do końca roku, oceny końcowe będę miała wystawione z tych które już dostałam.
Nie muszę się martwić o plotki, znając życie, i tak większość szkoły już wie że jestem w ciąży.
Siedziałam sama w domu, Justin z chłopakami pojechali do biura ojca.

Ktoś zadzwonił do drzwi, niechętnie wstałam z sofy.
Podeszłam do drzwi, jednak nikogo przed nimi nie było.
W oczy rzuciła mi się zielona koperta leżąca na wycieraczce.

Weszłam do domu, usiadłam na kanapie i zaczęłam otwierać kopertę.
Były tam zdjęcia moje i Justina.
Najwięcej zrobionych podczas grilla, który odbył się niedawno.
Ale również z spaceru i tego jak siedzieliśmy w domu.

W kopercie nie było nic więcej, przerazilam się.
Cały czas byłam obserwowana, zasłoniłam okna w salonie i kuchni.
Trzesącymi się rękoma, wybrałam numer do Justina.
- Justin przyjedź, ktoś mnie obserwuję
- Jak to Cię obserwuję? Jesteś w domu?
- Tak, przyjedź wszystko Ci wyjaśnię.
Czas do przyjazdu Jussa strasznie się dłużył, a ja z każdą minutą bałam się coraz bardziej.
Hormony bazują jak pojebane.
Po paru minutach do domu wpadł Justin, podszedł do mnie, po czym mnie przytulił.
Po tym jak mnie puścił podałam mu zdjęcia z koperty.
Widziałam że też jest tym przerażony.
- od dzisiaj zawsze ktoś będzie z Tobą w domu- powiedział Justin cały czas przewijajac i patrząc na zdjęcia.
- Mi to pasuje, Nie chce powtórki z Kornelem i jego chorymi ludźmi- powiedziałam patrząc w karmelowe oczy chłopaka.
Kornel nie jest normalny, od zawsze to wiedziałam.



Około 18 Justin musiał gdzieś pilnie wyjść a chłopaków dalej nie było.
No cóż, wygląda na to, że jednak muszę zostać sama.
Zgasiłam wszędzie światła i zajęłam się oglądaniem filmu.
Horrory po ciemku to coś co kocham.
Jako że jest właśnie są pierwsze dni listopada o 18 na dworze jasno nie jest.
W pewnym momencie poczułam na swoich ustach dłonie.

- Cii bądź grzeczna a nie zrobię Ci krzywdy.

Przez ręce na moich ustach nie mogłam nic powiedzieć, więc przerażona skinelam tylko głową.

Nie znałam tego głosu. Ale raczej była to osoba młoda.

Zawiazano mi usta oraz ręce.
W bladym świetle jakie dawał telewizor nie mogłam nic zobaczyć. Mężczyzna, a raczej ten jebany kutas i tak na głowie miał kominiarke.

Podszedł do mnie po czym ułożył mnie tak abym leżała na łóżku.
Nie nie nie.
Zdjął moje spodnie po czym usiadł na mnie okrakiem.

- Teraz się zabawimy- powiedział po czym wyjął coś ze spodni i przyłożył mi to do szyji kierując się w stronę twarzy
- widzisz to? Jeśli będziesz grzeczna, nic Ci się nie stanie.
Coraz bardziej byłam przerażona.
Nie dosyć, że mnie zgwalca to jeszcze możliwe, że potną twarz.

Z przerażenia zaczęłam się szarpać a ten jebany idiota wbił mi nożyk w policzek i przejechał kawałek.
Ból był nie do opisania.
Zaczęłam krzyczeć choć i tak nie było nic słychać bo w ustach miałam materiał.

Dostałam jeszcze parę razy z pięści w twarz, przed oczami miałam mroczki.
Coraz trudniej było mi oddychać.
Umieram?
Ciemność.



JUSTIN.

Do domu przyjechaliśmy trochę po 20.
Przez dwie godziny na pewno nic się nie stało.

Emilly leżała w salonie.
Telewizor ma automatyczne wyłączanie więc musiała tutaj zasnąć.
Zaraz ją zaniose, muszę najpierw coś zjeść.
Od rana nic nie jadłem.

- Justin kurwa choć do salonu!- w drzwiach stanął przerazony Luke.
To nie wróży nic dobrego.
Wpadłem do salonu gdzie było zapalone światło.
Z twarzy Emilly kapala krew, była cała naga.
Na stole leżała kartka.

,,Lepiej by się ruchało przypomną."

Że co kurwa?

Owinalem mojego aniołka kocykiemvi ruszyłem do pokoju.
Obmyłem ranę na policzku, nie trzeba szyć, jest płytka.

Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że ktoś tak bardzo ją skrzywdził.
Z bezsilności zacząłem płakać.
To moja księżniczka, nikt nie ma prawa jej dotykać w ten sposób.
NIKT.
Znajdę tego gnoja. Zapewnie mu śmierć w cierpieniach.

EMILLY

Obudziłam się z silnym bólem głowy i nie tylko.
Okolice bikini strasznie bolały.
Z początku nie mogłam sobie nic przypomnieć.
Po chwili poczułam także ból na poliku i wtedy wszystkie wspomnienia we mnie uderzyły.
Zostałam zgwałcona i pobita.

- Justin- powiedziałam z łzami w oczach szturchajac chłopaka który leżał obok mnie.
- Emilly- chłopak mocno mnie przytulił- boli Cię coś?- spytał z troską w głosie i z wymalowanym na twarzy przejęciem.
Wskazałem ręką na obolale najbardziej miejsce, między nogami.
- Znajdę go skarbie, obiecuję. Nie wstawaj, naleje Ci wody do wanny.
Jak powiedział tak też zrobił.
Juss wziął mnie na ręce po czym zaprowadził, i włożył do wanny pełnej wody i pewnie jakiś olejków.
- Powinno pomóc - uśmiechnął się- zawolaj jak będziesz czegoś potrzebować, będę w pokoju.

Kąpiel dużo pomogła.
Ból był prawie nieodczuwalny, mimo iz ból fizyczny zniknął, to nadal siedziało to w mojej psychice.
A z tamtad tak szybko trgo nie wymarzę, to zostanie ze mną do końca życia.

Po 20 minutach Justin pomógł mi się ubrać i wytrzeć.
Kazał mi odpoczywać.
Ranę na policzku posmarowal jakaś maścią.
Dzięki niemu fizycznie czułam się coraz lepiej.

Cały dzień praktycznie przespałam.

Pod wieczór do pokoju wpadł szczęśliwy Justin

- Emilly...


TAK TAK ZNOWU KOŃCZĘ W TAKIM MOMENCIE XDDD

JEST WAS TU CORAZ WIECEJ! DZIEKUJE KAZDEMU KTO CZYTA I MOTYWUJE MNIE DO DALSZEGO PISANIA! JESTEŚCIE NIESAMOWICI.

GWIAZDKUJCIE I KOMENTUJCIE BO TO DLA MNIE MEGA MOTYWACJA!

BESOS!

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz