część 2 rozdział 12

1.4K 66 2
                                    


-Justin? Co ty tu to cholery jasnej robisz? - nie wierzyłam w to, że stoi on przede mną, cieszyłam się, ale nie rozumiałam też, po co tu przyleciał.

- Emilly, ja tak nie potrafię - chłopak wszedł bez pytania do domu po czym kontynuował mówienie.
- Nie potrafię tam być bez was, chce być tutaj, przy Tobie i przy Vailet.
Emilly daj mi szansę, ten ostatni raz, proszę.

Zatkało mnie. Nie potrafiłam się odezwać, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Potarłam ręką czoło ze zdenerwowania, rozmyślając co mogę odpowiedzieć, aby zabrzmiało to sensownie.
- Justin, ja nie wiem, przyjechałeś tak nagle, skąd w ogóle masz mój adres?

-Twoja mama mi dała - chłopak uśmiechnął się lekko.

Kocham jego uśmiech

-Justin ja naprawdę nie wiem co mam Ci odpowiedzieć - powiedziała szczerze.

- Daj mi szansę tylko tyle chcę.

-Nie mogę Justin, naprawdę nie mogę- czy naprawdę tak myślałam? Nie.
Bałam się, i to cholernie mocno, wiadomo, że gdybym była z Justinem to wrócilibyśmy do Stanów, z jednej strony, brakowało mi go i mogłam myśleć o nim cały czas od powrotu, ale nie wiem czy to jest to czego chce.

- Ale dlaczego? Nie zaszkodzi spróbować - czy on musi być taki uparty?

- Justin dopiero co wyszłam z jednego związku, a właściwie zostałam rzucona, daj mi czas.

- Nie powiedziałaś mi 'nie' - zobaczyłam na jego twarzy mały uśmiech.

- Ale nie powiedziałam również 'tak' - także lekko się uśmiechnęłam.

-Mogę jutro zobaczyć Vailet? - spytał niepewnie jakby bał się tego co może usłyszeć.

- Tak, jasne. Kończy zajęcia jakoś o 14 więc możesz tu przyjść.

- Do jutra Emilly.

-Do jutra Justin.

Chłopak złożył lekkiego całusa na moim policzku po czym wyszedł, a ja stałam tam zastanawiając się co mam z tym wszystkim zrobić, widziałam jak Justin zajmuje się Vailet, jaki jest opiekuńczy.
Nie wiem zbyt wiele jak wygląda teraz jego życie, ale widzę jaki ma kontakt ze swoją córką i prawda jest taka, że nie mam żadnego prawa zabronić mu widywania jej.
Przez moje ciało przeszły dreszcze, gdy poczułam lekkiego całusa po czym widziałam zamykające się drzwi.
Zszokowało mnie to, że przyleciał tutaj tyle kilometrów tylko po to aby móc ją widywać, doceniam to, naprawdę.

Obudziłam się rano i niechętnie wyszłam z miękkiego łóżka.
Jak zawsze rano poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę po czym poszłam obudzić Vailet oraz Drew'a, pomogłam się im ubrać i razem z nimi poszłam do kuchni, gdzie dałam im śniadanie.

Dochodziła godzina 14 a ja właśnie jechałam odebrać Vailet ze szkoły.
Drew mówił coś siedząc w foteliku i bawiąc się swoją ulubioną zabawką.

Około godziny 14:20 podjechałam pod dom. Zaparkowałam auto i razem z dzieciakami ruszyłam pod drzwi.

-Tata! - usłyszałam krzyk Vailet, spojrzałam w stronę drzwi i widziałam Justina który opierał się o framuge drzwi, nachylił się i przytulił dziewczynkę po czym złożył na jej głowie całusa, uśmiechając się.

- Tęskniłam- usłyszałam głos Vailet i ciężko przełknęłam ślinę.

- Ja też tęskniłem, szkrabie.

Wzięłam Drew'a na górę, zostawiając Justina i Vailet samych ponieważ wiedziałam, że chcą zapewne spędzić ten czas sami.
Pomogłam małemu posprzątać bałagan w jego pokoju i teraz razem układaliśmy puzzle.

Około 16 zeszłam na dół, przypominając sobie, że muszę zrobić obiad.

-Mamo, może tata zostać na obiad? - usłyszałam głos Vailet która podbiegła do mnie.

Wzruszyłam ramionami
-Jeśli chcę to może zostać.

Vailet klasnęła w ręce, biegnąc spowrotem do swojego pokoju.

Justin został z nami także na kolację, co okej, było dla mnie trochę dziwne bo mimo, iż nic nas nie łączyło poczułam się jak dawniej.

Położyłam Vailet spać i zeszłam do salonu gdzie siedział Justin.

-Vailet Cię ubóstwia - powiedziałam wchodząc do salonu i patrząc na niego.
-Masz dobre podejście do niej- zajęłam miejsce koło Justina, a on podwinął rękawy swojej bluzy lekko się uśmiechając.
Zobaczyłam na jego ręce mały tatuaż.
Było to serce z literkami 'V' oraz 'E' w środku.
Chwyciłam jego rękę, unosząc pytająco brwi.

-Nowy- odparł krótko.
-Justin ja nie wiem- położyłam ręce na kolanach po czym oparłam twarz na rękach.
-To trudne- dokończyłam.

-Wiem, ale może warto? Bo wiesz czasami, a praktycznie zawsze początki są trudne, ale może warto dać sobie jeszcze jedną szansę, obiecuję, że będę najlepszym ojcem i mężem na świecie.

- Mężem?- podniosłam głowę.

- Kiedyś napewno.

Poczułam silne ręce owijające mnie w pasie i przyciągające do siebie, siedziałam teraz na Justinie, a on całował moją szyję.



Hejka!
Ktoś tu jeszcze jest?
Przepraszam, za moją długą nieobecność, ale naprawdę nie mam ostatnio czasu.

Wiem, że rozdziały są krótkie i dodawane bardzo rzadko i postaram się do zmienić🙈

Besos!

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz