31

2.5K 106 6
                                    

Razem z Justinem spacerowaliśmy po plaży, trzymając się za rękę.
Mimo, iż jestem tysiące kilometrów od domu, to się boję, wiem, że ludzie Kornela śledzą moje życie na każdym kroku, słyszą wszystko co powiem i widzą wszystko co robię.
-Emilly, wracamy?- zapytał Justin wyrywając mnie z moich przemyśleń.
-Tak, chodźmy- skreciliśmy w lewo wychodząc z plaży.
Droga do hotelu nie była długa, hotel był praktycznie że na plaży, co mnie osobiście cieszyło.
Weszliśmy do naszego pokoju, Justin zajął się robieniem jedzenia, a ja postanowiłam się wykąpać.
Po umyciu swojego ciała, ubrałam na siebie piżamie, włosy które dzisiaj wyjątkowo mocno mnie denerwowały związałam w wysokiego kucyka.
Gotowa wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę małej kuchni gdzie zapewne był Juss.
Nie myliłam się.
Już po chwili wylądowały przede mną dwa tosty z czekoladą.
-Dziękuję, jesteś kochany- powiedziałam siadając obok chłopaka.
-Wiem- odpowiedział biorąc kęs tosta.
-i do tego skromny- po całej kuchni rozległ się dźwięk mojego telefonu.
-To mama- powiedziałam do chłopaka, nie miałam ochoty na rozmowę z nią.
Jutro się wytłumaczę.

Po zjedzeniu umyłam naczynia a Justin poszedł pod prysznic.
Położyłam się w łóżku i nie czekając na chłopaka zasnęłam.


-Kurwa! - obudził mnie krzyk Justina.
Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę chłopaka.
Zobaczyłam, że rozmawia z kimś przez telefon.
Jego szczęka była mocno zaciśnięta, do trgo chodził w kółko.
To nie wróży nic dobrego.
Przez wyraz jego twarzy, sama zaczęłam się bać o co może chodzić.
Gdy chłopak mnie zobaczył,jego twarz złagodniała.
-Jeszcze dzisiaj wrócimy, muszę kończyć- powiedział do telefonu po czym się rozłączył.
-Pakuj się, wracamy do domu- powiedział Justin, widziałam, że był cały podenerwowany.
-Ale..
-Em, nie ma żadnego ,,ale" musimy wracać- powiedział chłopak wyciągając walizki z szafy.
-Mogę wiedzieć co się stało?- podeszłam bliżej chłopaka.
-dowiesz się, w swoim czasie- odpowiedział pakując ubrania do walizek.
Super, wracamy a ja nawet nie wiem dlaczego.

-Justin, powiesz mi o ch chodzi?- zapytałam po raz sama nie wiem który.
Aktualnie siedzę w samolocie i czekam aż to badziewie łaskawie ruszy.
-Dowiesz się w domu- znowu ta sama odpowiedź, zwariuje tu.
Cały czas rozmawia z Lukiem, jednak jest na tyle tajemniczy, że nie umiem z tego nic wywnioskować.
Jestem tak cholernie ciekawa co rano wyprowadziło tak Justina z równowagi.
Owszem, jest wybuchowy ale nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
Przed nami kilka godzin lotu.
Zwariuje tu, z tą niewiedzą.

Jak zwykle lot przespałam, może to i nawet lepiej?
Chce w końcu wiedzieć co się stało.
Autem podjechał po nas Luke.
Jego oczy były opuchnięte od płaczu.
Czy ktoś mi może wytłumaczyć co tu się kurwa stało?
Dojechaliśmy do domu.
Weszłam przez otwarte drzwi i ruszyłam do pustego salonu.
-Chce w tej chwili wiedzieć co tu się stało!- krzyknęłam chyba najgłośniej jak umiałam.
-Lepiej usiądź- Justin pokazał na kanapę a w jego oczach również zauważyłam smutek.
-Bo chodzi o to że






Badum cssss xD
Tak wiem, prawie jak Polsat.
Jak myślicie o co chodzi?
Jeśli podoba wam się mój styl pisania to zapraszam również na moje drugie ff

http://w.tt/1TaMvu3

Mam nadzieję że zajrzycie.
Aby dac  mi motywację do pisania, zostaw po sobie ślad ^^


Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz