7

6.4K 244 2
                                    

Luke i Nick stali obok starszego mężczyzny, jak podejrzewam mojego ojca. Mężczyzna patrzył na mnie, krępował mnie jego intensywny wzrok.

Był lekko siwy, szczupły, ubrany w garnitur. Na twarzy miał zmarszczki, jego oczy były zupełnie jak moje, zielone jednak nie mogłam z nich nic wyczytać.
Chciałam aby to się już skończyło, chciałam poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, zebrać w jedną całość, to gówno które mnie otacza.

-Może usiądziemy? -zapytał mężczyzna.
Skinęłam tylko głową i 2 na przeciwko Luka, po jego prawej usiadł mój tatuś od siedmiu boleści, obok mnie usiadł Justin a Nick niewiadomo gdzie zniknął.
- od czego by tu zacząć- odezwał się mężczyzna.
-Najlepiej od początku-odpowiedziałam patrząc na swoje ręce.
- nazywam się David. I jak już pewnie wiesz, jestem Twoim ojcem.- spojrzałam na mężczyznę, ale nie przerwałam mu.
- opuściłem Ciebie i Twoją mamę, bo w ten sposób byłaś bezpieczna, a przynajmniej bezpieczniejsza. Nie miałaś się o niczym dowiedzieć. Sprawy się jednak potoczyły nie po naszej myśli i Kornel Cię znalazł.
- Po co mnie w ogóle szukał?
- Bo widzisz Emilly, jestem..
Szefem gangu.- w tym momencie zamarłam, otworzyłam buzię lecz nic nie potrafiłam powiedzieć. To niemożliwe
- Kornel przejął cały syf po swoim ojcu, chciał się zemścić a wiedział, że jeśli znajdzie Ciebie trafi w mój czuły punkt.- nie słuchałam dalej jedyne co wychwiciłam z jego mówienia do mnie to to że Justin miał mnie chronić, odkąd się tu wprowadziliśmy, teraz już wiedziałam dlaczego tak nagle uciekliśmy do innego stanu.
Odeszłam od stołu nie zważając na innych, chciałam być sama, muszę sobie wszystko poukładać. Dlaczego nie może być tak pięknie jak jeszcze tydzień temu? Prowadziłam sobie szare, nudne życie zwykłej nastolatki.
No cóż.
Z myślenia wyrwał mnie Justin który wszedł do pokoju.
-jest okej?
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
Życie mi się wali, a ten czy jest okej.
- tak, jest wręcz zajebiście- wyrzuciłam ręce w górę.
-Odwieziesz mnie do domu?
- to nie najlepszy pomysł- chłopak podrapał się po karku a ja czułam się jak aktorka jakiegoś chujowego serialu.
-W sumie, mam blisko, przejdę się.
wyminęłam chłopaka. Zeszłam po schodach i nie dbając o to że wyglądam jakbym uciekłam z wariatkowa wyszłam z domu.
Pod swój dom dotarłam w pięć minut. Otworzyłam drzwi i weszłam, mama w pracy, chyba pierwszy raz jestem tak szczęśliwa z tego, że nie ma jej w domu.
Wyjęłam czyste ubrania oraz bieliznę i weszłam pod prysznic. Siedziałam tam aż nie zaczęła lecieć zimna woda.
Teraz twarz, umalowałam się lekko a włosy spięłam w koka. Zeszłam na dół i odgrzałam sobie spaghetti. Rozsiadłam się wygodnie w salonie i zaczęłam oglądać, jakiś film który można przeżyć.
Po godzinie poszłam do siebie, odrobiłam lekcję, tak dowiaduję się że mój tata to szef jakiegoś gangu i odrabiam sobie lekcję, ale to początek roku i nie chcę nawalić. Gdy wyrobiłam się z lekcjami była 20. Wtuliłam się w ciepłą kołdrę i odpłynęłam w krainę snu.

Witam serdecznie!
Wesołych świąt mordki :D
Mam nadzieję że uda mi się dodać coś przed nowym rokiem, jednak nieobiecuję.
Czytasz? skomentuj, lub daj gwiazdkę bo mega mnie tym motywujesz do pisania! :***

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz