-Gdzie jesteś?- zapytał już uspokojony Justin.Stałam przy łóżku nie mając pojęcia co mogło się stać.
Chciałam wiedzieć co jest grane, ale nie będę mu przeszkadzać, gdy jest w trakcie jak się łatwo domyślić, raczej ważnej rozmowy.-Będę za godzinę, nic nie rób- odezwał się Juss, przejeżdżając ręką po swoich włosach.
Po czym się rozłączył.Chłopak spojrzał na mnie po czym podszedł do miejsca gdzie stałam.
-Ktoś spalił dom gdzie były dziewczyny z Patrickiem.
Nikomu nic nie jest, uciekli na czas, ale muszę tam pojechać, wrócę niedługo- chłopak przytulił mnie po czym złożył całusa na moich ustach.-Tylko wróć tu do mnie- mocniej oplotłam rękami, tors chłopaka.
-Nie martw się- Justin zaczął głaskać moje plecy a brodę oparł na mojej głowie.
Czy on musi być taki wysoki?Oderwałam się od chłopaka i widziałam jak zgarnia kluczyki oraz telefon i wychodzi.
Wyszłam z pokoju, nie dam rady zasnąć, gdy wiem, że ten psychopata wciąż jest gdzieś blisko.
Po tym, jak Kornel i jego popaprany człowiek wtargneli tu, Justin postanowił jeszcze bardziej zabezpieczyć dom.
Jestem prawie pewna, że jestem teraz tu bezpieczna i nic mi nie grozi, a gdyby nawet coś się miało dziać, to i tak nie jestem tu sama.
W pokoju na górze jest Luke, wystarczy, że krzykne, a chłopak już zjawi się obok.Podeszłam do czajnika, wlałam do niego wody.
Miałam ochotę na ciepłą herbatę.
Już za 3 dni święta, oby chociaż one były spokojne i pełne radości.
Nie chce żadnych niespodzianek, gdy mama będzie z nami.
Mimo, iż wie, że chłopcy są w gangu nie musi wiedzieć jak sprawa jest poważna i na jakie niebezpieczeństwo jestem narażona.Gdy woda się zagotowała wzięłam kubek i razem z ciepłą herbatą udałam się do salonu.
Włączyłam telewizję, gdzie tradycyjnie nie leciało nic co można obejrzeć bez obaw, że zaśnie się z nudów.
Wyłaczyłam więc telewizor i udałam się do siebie do pokoju.
Wtuliłam się w ciepłą pierzyne i usilowałam zasnąć co po chwili nastąpiło.----------
Próbowałam przystosować swoje oczy do jasności jaka panuje w sypialni.
Dzisiejszy dzień należy do tych ładnych, ale zarazem cholernie zimnych.
Na dworze było słońce co nie zmienia faktu, że temperatura była na minusie.Pościel koło mnie była ułożona w miarę ładnie i nic nie wskazuję na to, że Justin tu był.
Zaczynałam się coraz bardziej denerwować.
A co jak była to pułapka?
Może Kornel specjalnie wywołał pożar, bo wiedział, że Justin i większą część gangu zjawią się na miejscu i będzie miał okazję z nimi skończyć?
A co jeśli coś mu się stało w drodze, a ja tak po prostu sobie spałam?
Nie, nie, nie. Justinowi na pewno nic nie jest.
Wstałam z łóżka i zakładając kapcie udałam się na dół.Nic nie wyrazi mojej ulgi, gdy usłyszałam znany mi głos Justina.
Szybszym krokiem udałam się do salonu.
I prawie biegnąc rzuciłam się na Justina obejmując co najmocniej jak umiałam.
-Myślałam, że coś się stało, gdy po obudzieniu się nie było Cię obok - powiedziałam na ucho chłopakowi.
-Musiałem wstać wcześniej- chłopak również szeptem odpowiedział mi.-Wstań poznasz kogoś- Justin lekko mnie uniósł, i razem ze mną wstał z kanapy.
-To jest Patrick, Patrick to jest Emilly, moja dziewczyna - Justin objął mnie w pasie.-Wiesz, normalnie wyglądam trochę lepiej- stałam przed chłopakiem w różowych krótkich spodenkach i różowej bluzce z długim rękawem, z nadrukiem królika.
A do tego na nogach miałam kapcie z myszki-miki. Uroczy widok.
-Domysliłem sie- na twarzy chłopaka zobaczyłam uśmiech który odwzajemniłam.-Muszę jechać do mamy- przypomniałam sobie o tym, że przecież trzeba w końcu powiadomić kobietę o tym, że jest do nas zaproszona na święta.
Weszłam na górę.
Z szafy wyciągnęłam zwykłe czarne jeansy i bordowy ciepły sweter.
Umalowałam się lekko a włosy związałam w koka.
W takim oto zestawie zeszłam na dół do kuchni.
Siedział w niej Luke jedząc kanapkę zapatrzony był w swój telefon.
-Hejka- przywitałam chłopaka wchodząc do pomieszczenia.
-O cześć - odpowiedział Luke zaprzestając swoją czynność.
-Jak tam z Nicole?- usiadłam na przeciwko chłopak, biorąc kęs jabłka.
-Dochodzi do siebie, musi odpoczywać.
-Wejdę do niej po południu, teraz jadę do mamy- zasunęłam krzesło i wyszłam z kuchni.
-Jadę! - krzyknełam będąc już na korytarzu.
-Jesteś pewna, że chcesz jechać sama?- zobaczyłam przed sobą Justina.
-Tak Justin, jestem pewna, że dam sobie sama radę- pocałowałam chłopaka i wyszłam z domu ruszając w stronę auta.Hejka wróciłam!
Bardzo, ale to bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność, ale wielkimi krokami zbliża się koniec roku i trzeba kiedyś zacząć poprawiać oceny😂
Postaram się dodać coś jeszcze w tym tygodniu, muszę tylko znaleźć chwilę czasu, aby na spokojnie usiąść i sklecić parę słów dla was.
Dzisiejszy rozdział jest nudny i niezbyt długi, ale chciałam coś tu dodać.
Dziękuję każdej osobie która to czyta :*Komentujcie i gwiazdkujcie bo to dla mnie naprawdę mega motywacja.
Besos!
CZYTASZ
Stay [J.B] 1&2
FanficZwykła 16-letnia dziewczyna. Jej życie komplikuje się po tym jak wprowadziła się do innego stanu. A może jest ktoś kto ją chroni? Za wszelkie błędy przepraszam, jestem w trakcie poprawiania :)