15

5.1K 189 21
                                    

Do domu wróciłam około godziny 20.
Nie miałam na nic siły, weszłam pod prysznic i pozwoliłam, aby ciepłe strumienie wody splywaly po moim nagim ciele.
Tego mi było trzeba, prysznic w jakimś stopniu mi pomógł.
Po założeniu piżamy, weszłam do naszego wspólnego pokoju, nienawidzę tego ze muszę spać z 3 lata starszym, obcym chłopakiem w jednym łóżku.
Jednak muszę przyznać, że coraz bardziej lubię Justina. Z każdym dniem coraz bardziej. To chore, on może mieć każdą, nigdy nie spojrzy na kogoś takiego jak ja.

Położyłam się w ,,naszym" łóżku i zaczęłam przeglądać co ciekawego dzieje się w Internecie.
To dziwne, jak moje życie bardzo się zmieniło, kiedyś pisanie z ludźmi i przeglądanie Facebooka, instagrama, snapchata czy tweetera to była moja codzienność, nieodłączną rzecz, mojej szarej codzienności.
Jednak mimo to, nieodczuwam aby mi tego brakowało. Miło wyrwać się czasem z tego wszystkiego.
Po godzinie ogarniania wszystkich stron zaczęłam czytać blogi. Mam nieźle zaległości.
Około 23 odłożyłam telefon na szafkę, obrocilam się na lewy bok i próbowałam zasnąć, gdy powieki zaczęły mi juz opadac do pokoju wpadł Justin, robiąc przy tym niesamowicie dużo hałasu.
Momentami no nienawidzę, Pan genialny Justin oczywiście nie wpadł na pomysł, że mogę spać.
Podnioslam się leniwie na rękach i obdarzylam to najbardziej koszmarnym wzrokiem jaki tylko umiałam zrobić.
Ten tylko machnął ręką i poszedł to ubikacji.
Co za kretyn.
Ponownie ułożyłam się na bok, w celu zaśnięcia.
Tym razem odplynelam

JUSTIN 

Po tym śmiesznym spojrzeniu Emilly, które miało wyglądać groźnie, ale przypominało srajacego kota na pustyni weszłam do ubikacji, wziąłem prysznic i w samych bokserkach wyszłam z ubikacji.
Emilly już spała, może to i nawet lepiej...
Zacząłem sprawdzać wszystko w telefonie po czym poszlem spać.

Obudziłem się koło 9 słońce bez litości napierdalalo mi po oczach.
No cóż, jak już się obudziłem to zrobię coś produktywnego i wstane.

Po zrobieniu wszystkiego co robi się na rano, zeszlem na dół w celu zjedzenia czegoś.
Padło na tosty z serem.

W domu pusto. Nie ma Emilly ani chłopaków. To ze nie ma chłopaków to normalka ale Emilly?

Poszlem do pokoju i wybrałem numer do dziewczyny.
Po chwili na szafce nocnej rozległ się dzwonek.
No kurwa, tak ciężko wziąść ze sobą telefon?
No nic.
Wybrałem numer do Luka
- Halo Justiś?
- Słuchaj masz zadanie.
- no słucham, słucham.
- pochodzisz trochę po okolicy i po szukasz Emilly.
- Japierdole Stary zluzuj, ona nie ma prawa gdzieś wyjść? Znajomi czy coś. Ja się w nianię nie będę bawił.
- będziesz, masz mi pomóc .
- dobra dobra pójdę do parku.

Ubralem na siebie tradycyjnie biała bluzkę z krótkim rękawem i czarne spodnie. Do trgo czarne buty.
Ruszyłem w stronę parku, gdzie ma czekać na mnie Luke.

EMILLY.

Wstałam chwilę po ósmej.
Ruszyłam w stronę toalety, brałam się oraz umalowalam. Włosy zwiazalam w kucyka.
Miałam ochotę na płatki ale oczywiście chłopcy tego nie posiadali.
Postanowiłam ze pójdę do sklepu.
Mimo że mieszkałam niedaleko tej części miasta nie znałam za dobrze.
Nie miałam nigdy po co tędy chodzić.
Szkoła oraz inne ciekawsze rzeczy znajdują się w drugiej części miasta.
Ruszyłam w prawo, w końcu dojdę do jakiegos sklepu.
Szłam wolno ,,podziwiając " widoki.
Małe i większe domki, boisko oraz płac zabaw w samym środku parku. Rosło tu dużo pięknych drzew.
Mimo tak wczesnej godziny na boisku grała grupka chłopców a małe dzieci bawiły się na placu. Ta część miasta jest zdecydowanie bardziej zadbana niż centrum. Pełno tam śmieci a rano na ulicy nie ma żadnych ludzi.
Szłam spokojnie przez park i nagle zobaczyłam sklep.
Pchnelam drzwi i weszłam do sklepu, z półek zgarnelam mleko oraz płatki.
Zapłaciłam za zakupy powiedziałam dziękuję oraz Do widzenia, i wyszłam ze sklepu.
Postanowiłam wrócić tą samą drogą, mimo iż jest trochę długo to wolę teraz nie szukać innych.

Przemierzalam dosyć długi park, szłam powoli, lubiłam naturę, a ten park to jeden z ladniejszych, w których byłam.
Nagle poczułam szarpniecie za ramię i zaczęłam krzyczeć jak psychopatka.
- Jezu dziewczyno, bądź ciszej.- usłyszałam znany mi głos Luka
- Ty pojebie! wystraszyles mnie! - krzyknelam na chłopaka i uderzylam bo w ramie.
- Miałem za zadanie Cię znaleźć.
W tym momencie mnie zatkało, wiedziałam ze to sprawka Justina.
Czy on ma zamiar śledzić mnie teraz na każdym kroku?
- to pewnie Justin. Gdzie on jest? Mam ochotę bo zabić!
- Uwierz ze jestem dużo bardziej przydatny jako żywy.
Powoli się odwrocilam, a za mną stał nie kto inny jak Pan szanowny Bieber.
Usmiechnelam się niechętnie po czym ruszyłam w stronę domu.
-Emilly! Dom jest na lewo.

Zamknęłam oczy, jaka siara.
Odwrocilam się na pięcie i ruszyłam w drugą stronę.
Widziałam ze Luke i Justin jeszcze trochę i zaczną się śmiać jak nienormalni.

Weszłam do domu i skierowalam się do pokoju Justina. Jakoś odechcialo mi się jeść.
Włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać zaległe odcinki mojego ukochanego serialu ,, The walking dead "
Gdy obejrzałam dosyć sporo zaległych odcinków na zegarku było grubo po 15.
Że szlak na dół, w domu pusto.
Zrobiłam sobie frytki, usiadłam w salonie i oglądałam jakiś denny film.
Po zjedzeniu położyłam się na kanapie i kontynuowalam poprzednia czynność czyli oglądanie. Nawet nie wiem kiedy odplynelam...



Witam witam!
Miałam trochę przerwy ale brak weny :D
Jednak powracam i postaram się częściej coś dodawać

Możecie mi w komentarzu napisać czy jest sens abym dalej pisała

Besos

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz