32

2.5K 112 9
                                    


-Bo chodzi o to, że Nicole ona- zaczął dukać Luke coraz bardziej płacząc.
-Co ona?- zapytałam wiedząc, że musiało stać się coś poważnego.
Justin spojrzał na Luka i sam zaczął mówić.
- Została porwana, torturują ją, jeśli jej nie znajdziemy w najbliższym czasie to zginie.

Do moich oczu napłynęło parę łez.
Nie, to nie może być prawda.
Dlaczego, gdy zawsze się układa coś musi się stać, dlaczego?
- To co wy tu kurwa jeszcze robicie? Macie jechać i ją kurwa uwolnić!- zaczęłam krzyczeć jak opętana.
- Em, to nie takie łatwe. Nie wiemy gdzie ona jest.- powiedział Luke, który już trochę się uspokoił.
-W magazynach?- zapytałam patrząc na Justina.
Ten tylko pokręcił głową.
-Drugi raz nie popełniają tego samego błędu. Nie zabiorą jej tak blisko nas.- dokończył za niego Luke.
Zapadła cisza. Gdzie jest reszta chłopaków?
Zawsze mnie zastanawia dlaczego najczęściej widzę Luka, a pozostałych okazyjnie.
Pomijając oczywiście Justina.
Mój telefon zawibrował mi w kieszeni.
Moje serce zaczęło walić niemiłosiernie.
Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej.
Powoli wyciągnęłam telefon.
To on, to ten chory pojeb napisał.

Otworzyłam wiadomość i odrzuciłam telefon na łóżko.
Było tam zdjęcie zmasakrowanej Nicole.
Kornel zabije wszystkich na których mi zależy, zabiję nawet osoby z którymi kiedykolwiek rozmawiałam.

Justin podniósł telefon.
Luke znowu zaczął płakać.
-Stary, znajdziemy ją- Justin chwycił Luka za ramię
-Chodź- Justin zaczął kierować się do piwnicy.
Nie miałam co ze sobą zrobić.

Poszłam do chłopaków, w sumie nigdy nic nie wspominali, że mam zakaz tu wchodzenia.
Zeszłam po dość stromych schodach.
Na pierwszy rzut oka, wygląda to na normalną piwnicę.
Rowery, szafki z jakimiś rupieciami, oraz kartony.

Postanowiłam iść na lewo.
Słyszałam coraz wyraźniej rozmowy chłopaków, aż ich znalazłam.

-Emilly, dobrze, że jesteś.potrzebujemy Cię do planu odbicia Nicole.- powiedział Luke ładują broń.
-Luke, ja nie wiem czy to dobry plan, spójrz na nią, jest w ciąży!- wydarł się Justin.
- Jaki to plan? Sama zadecyduje.
- Wyszlabyś z domu, w ręce mialabyś lokalizator, sledzilibysmy Cię, Kornel Cię złapie i zaprowadzi nas do Nicole- powiedział Luke.
To najgłupsze rozwiązanie tej sprawy, ale może się udać.
-Emilly nie musisz..- zaczął Justin.
-Zgadzam sie- przerwałam chłopakowi.
Oboje spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha.
-No co? To moja wina, że tam jest. Moją winą jest to, że wy również macie z nimi problemy, tylko dlatego, że mnie znacie.
-Emilly, to nieprawda- Justin mnie przytulil.
To prawda.
-Kiedy zaczynamy? - spojrzałam na Justina.
-Musimy Ci wsadzić lokalizator- powiedział Justin.
-Jako, iż jesteś w ciąży nie damy Ci narkozy, tylko znieczulenie miejscowe.
Oni mnie będą ciąć?
-Jak wy to chcecie zrobić?- zapytałam wystraszona.
- Masz blizny na prawej ręce, rozetniemy jedną z nich i wlozymy lokalizator.
Muszę to zrobić, to moja wina, że przechodzi piekło.
Wiem, że ona by zrobiła dla mnie to samo.

Luke wstrzyknal mi w rękę znieczulenie.
Gdy upewnil się że nic nie czuję, rozciął delikatnie moją skórę po czym wsadził w nią lokalizator.
Miałam na ręce trzy szwy.
Założę długi rękaw, Kornel miejmy nadzieję nie zauważy świeżej rany.

Na górze szybko zjadłam obiad i ruszyłam się ubierać, wiadome jest, że jesteśmy cały czas obserowowani. A raczej ja, to ja jestem ich celem.
I robią wszystko aby mnie zniszczyć, ale nie dam im tej satysfakcji.

Ubralam buty oraz kurtkę i wyszłam na dwór.
Czy się bałam?
Tak, i to niewyobrażalnie mocno.
W końcu, muszę zrobić wszystko aby mnie porwali.
Zaczęłam się kierować w stronę opuszczonych, starych domów.
Zrobią to pewnie w miejscu gdzie nikogo nie będzie.



I oto jestem.
Mamy nowy rozdział.
Nie dodałam nic przez cały tydzień, ale miałam totalną blokadę.
Gdy próbowałam coś napisać nie wychodziło mi.
Ale już jest nowy rozdział :).

Besos!

Stay [J.B] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz