Nienawiść

300 30 2
                                    

Dream P.O.V

Jak ona mogła? Ok, ja miałam prawo się zdenerwować, że kręci z moim wrogiem, ale czy nie powinna zrozumieć dlaczego ją uderzyłam!? Nie, ona musiała mi jeszcze oddać.

Siedziałam z Harrym i Ronem w pokoju wspólnym.

-Przepraszam-szepnęłam-Przyciągam same kłopoty, nie chciałam was w to wciągać.

-Nie masz za -odparł Ron.

-Ślizgoni od zawsze nas prześladowali, wąż i lew zawsze byli wrogami-wtrącił Harry-Nie zadręczaj się tak, jutro mamy ostatni dzień wolnego, może pójdziemy na piwo kremowe?

-Jestem za!-ożywił się rudy.

Na jego entuzjazm zareagowaliśmy głośnym wybuchem śmiechu. Dobrze czułam się w ich towarzystwie, na pewno lepiej niż z Hope. Ona nigdy mnie nie rozumiała. Nawet teraz, przy pierwszej lepszej okazji wystawiła mnie dla Malfoya.

-O czym myślisz?-spytał bliznowaty.

-O niczym ważnym-pokręciłam głową.

Zielonooki nie wydawał się przekonany. Jednak po prostu milczał.

-Hej piękna!-w tym momencie dosiadł się do nas Cormac.

-Hej-uśmiechnęłam się do niego ciepło.

-Przespacerujemy się po błoniach?-spojrzał na mnie błagalnie.

Miałam odrabiać zadanie z Potterem i Wesleyem.

-Niestety mam mnóstwo pracy-westchnęłam-Ale może kiedy indziej?

-Trzymam cię za słowo-puścił mi oczko.

Gdy odszedł zarumieniłam się. Czy to co właśnie czuję to motylki w brzuchu?

-A więc kręcisz z Mclaggenem?-dopytywał Ron.

-Jest... bardzo sympatyczny-jeszcze bardziej się zaczerwieniłam.

-Jest strasznie arogancki-burknął Harry-Tylko przy tobie udaję świętego.

Rudzielec uśmiechnął się podejrzliwie mierząc wzrokiem wybrańca.

-Czy ty czasem nie jesteś zazdrosny?

Brunet natychmiast się wyprostował.

-Przecież jestem z Ginny, twoją siostrą.

Nie czekając na podpowiedź wstał i poszedł gdzieś.

-Co go ugryzło?-zdziwiłam się.

Ron wstał kręcąc głową.

-Cały Potter, nigdy nie wie czego chcę-rzucił tajemniczo na odchodnym.

Zostałam sama z swoimi myślami.

***

Następnego dnia dostałam z pracy domowej WYBITNY, toteż miałam wręcz wyśmienity humor. Szłam właśnie z Hermioną na starożytne runy. Mijając kolejny korytarz zauważyłyśmy grupkę ślizgonów a wśród nich... Hope.

-Szlama i dziwadło, niezłe połączenie-zadrwił Malfoy.

-Zamknij się żmijo-warknęła moja towarzyszka-Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia to się nie odzywaj.

-Jaka riposta-zarechotał Zabini.

Miałam dość tej sytuacji. Pociągnęłam gryfonkę za koniec szaty.

-Zwiewasz Dream? Jesteś bardziej żałosna niż myślałem-złośliwy uśmiech nie schodził z twarzy platynowłosego.

Nagle ze zgromadzenia wyłoniła się moja ex przyjaciółka.

-On zawsze taka była-powiedziała z wyraźną kpiną-Nikt jej nie lubił, gdyby nie ja, w ogóle nie miałaby przyjaciół. Litowałam się nad nią, była przydatna. Wykonywała mi prace domowe i robiła absolutnie wszystko to co jej kazałam-uśmiechnęła się złośliwie-Wybacz taka prawda.

Po moich policzkach spłynęły łzy. Nie wierzę, że to powiedziała. Jak ona mogła, i to dla kogo? Dla pieprzonego arystoktaty.

-Nienawidzę cię Hope-wyszeptałm.

Nie czekając na odpowiedź pobiegłam korytarzem. Dochodziło do mnie wołanie Hermiony, ale nie zatrzymałam się.

Wbiegłam do jakiejś łazienki dla dziewczyn i zamknęłam się w kabinie.

Trzęsącymi się rękoma wyciągnęłam zza szaty przedmiot, którego nie używałam od bardzo, bardzo dawna.

Każdy z nas ma jakąś przeszłość, wcześniejsze wydarzenia z mojego życia były dosyć... smutne.

Bez wachania przejechałam ostrą powierzchnią zyletki po skórze robiąc głębokie nacięcie.

Może uznacie, że to głupie, ale ból naprawdę pomaga, jest wybawieniem od smutków i trosk, wybawieniem od przeszłości.

Zrobiłam jeszcze kilka ran, pozwoliłam łzą swobodnie płynąć. Słona ciecz mieszała się z krwią piekąc niemiłosiernie, ale potrzebowałam tego.

Nagle drzwi toalety gwałtownie się otwrzyły.

-Dream!-usłyszałam Harrego-Jesteś tu?!

Nie odpowiadałam, nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie. Co ja mu powiem?

-Proszę...-głos mu się łamał-Błagam, odpowiedz...

Zcisnęłam mocno powieki.

-Tutaj-wyszeptałam cichutko.

Otworzył kabinę. Gdy mnie zobaczył stał przez chwilę w milczeniu.

-Dlaczego?-klęknął ujmując zakwnioną rękę w dłonie.

-Nie daję rady-wyznałam-Jestem żałosna i słaba, ślizgoni mają rację.

-Nie jesteś-wyszeptał-Jesteś naprawdę niezwykłą osobą.

Po tych słowach przytulił mnie a ja poczułam, że chcę trwać w tym uścisku jak najdłużej.

~Dream~

Listen To Your HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz