Coś pozytywnego

195 22 0
                                    

                  Hope P.O.V

Stałam na dworcu i czekałam na rodziców. Strach mnie ogarnia. Z każdą minutą wydaje mi się że aurorzy przyjdą i wezmą mnie do Azkabanu. Nogi zaczęły mnie boleć od stania w jednym miejscu więc przeszłam się. Nagle ktoś na mnie wpadł i się przewrócił. Spojrzałam z ukosa na postać. Była to Dream.
- Patrz jak łazisz niezdaro. - syknełam.
- To ty na mnie wpadłaś!
- Chciałabyś..  nie wpadłam ma byle kogo. Tym bardziej na taką osobę z brudną krwią.
- Przynajmniej nie jestem potworem. - mówiła otrzepując się
Miała może racje.... ale czy to moja wina? Nikt mnie chyba nie rozumie. Ja nie chce być tym kim jestem. Ale muszę.
- Uwierz jak będę miała możliwość zabije pierw ciebie a później twoją gromnadkę idiotów- odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie. Ale ona mnie wkurwia! Wielka zbawicielka Hogwardu. Nagle przy moim boku znalazł się Blaise.
- Co się stało kochany? - powiedziałam przesłodzonym głosem.
- Kwiatuszku mój złoty! Chcę ci kogoś przedstawić. - mówił cały w skowronkach
Zaraz koło niego stanęła Ginny. Uśmiechnęła się słabo i wyciągła rękę przed siebie.
- Ginny Wesley ale chyba mnie już znasz.
- Hope. - rzuciłam krótko po czym się uśmiechnęłam.
- Mam nadzieje że między nami jest dobrze. Nie chcę mieć zepsutych relacji z jedną z najważniejszych osób dla Zabiniego.
- Jasne. Co powiesz na kawę w środek ferii? - rzuciłam szybko
- Masz adres i jak co to wyślij list. - wręczyła mi karteczkę i poszła.
Diabeł stał rozmarzony obok mnie spoglądając na rudowłosą która machała z daleka ostatni raz. Kochał ją. To było widać.
- Blaise...
Nie dał mi dokończyć ponieważ jego mocne ramiona otuliły mnie.
- Boże.. dzięki ci Merlinie że mam taką wspaniałą gwiazdkę jak ty.. - szepnął mi do ucha.
Zaraz po tym zebrał się i poszedł do swojej matki i jej chyba 5 męża. Pomachałam mu na obchodne i po tym znikł. Stałam sama pośród tych wszystkich dzieci i nastolatków. Czułam się taka inna. Wszyscy już wiedzieli że jestem chodzącym potworem. Czasami żałuję że nie jestem mugolakiem. Przyjemniej bym miała spokój. 
Zaa rogu wyszedł Draco.  Rzucił mi spojrzenie. Nie, nie to przypomniało przelotne bez uczuć spojrzenie. Coś się musiało stać. Ruszyłam w jego stronę.
- Co się stało Draco? - moje serce zaczęło bić mocniej.
- Nie możemy być razem. Koniec z nami.
Zatkało mnie. Jedna gorzka łza spynęła mi po policzku.
- Jaaa-kk? Co ja Ci zrobiłam? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nic. Tylko ja cię nie kocham.
Podniosłam głowę do góry i ruszyłam w przeciwną stronę. Nie mam zamiaru się płaszczyć przed nim. Zauważyłam rodziców obok. Wyglądali okropnie. Mama schudła sporo. A tata? Jak zwykle arystokracja pełną parą. Niby wielki pan a tak naprawdę był nikim. Szybko aportowaliśmy się do naszej willi w Londynie. Zabrałam kufer i ruszyłam w stronę swojej sypialni. Padłam na łóżku. Płakałam tak cały wieczór. W głowie miałam echo jego słów " nie kocham cię" .

Listen To Your HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz