Wojna się już zaczęła. A ja biegałam po całym terenie Hogwartu jak głupia. Ludzie giną. Jak i ci źli jak i ci dobrzy. Obróciłam się a za mną stał jeden z sługusów z różdżką wycelowaną w mnie. To był tata.
- Zdradziłaś nas!- krzyczał
- Nigdy z wami nie byłam! Nigdy nie chciałam być taka jak wy. - po tych słowach rzuciłam Crucio.
Podeszłam do niego i tylko rzuciłam " Jesteś zerem"
Biegnąc i zabijając śmierciożerców wpadłam na Pansy. Ona pusta idiotka rzuciła w mnie Avadą. Ja jako że chciałam się obronić odbiłam zaklęcie które niechcący trafiło w nią. Pansy nie żyje. Upadłam na kolana. Patrząc w niebo i na to co się dzieje koło mnie.
Nagle ktoś mnie szarpie za rękę i ciągnie przed siebie. Od razu się otrząsnęłam i znowu walczyłam. Nie widziałam kto mnie szarpie i ciągnie w stronę ledwo trzymającego się zamku. Gdy już było spokojniej spojrzałam do przodu a przedemną stał Draco. Miał brudny pomiętolony garnitur. Patrzył na mnie smutnymi oczami. W ułamku sekundy wtopił się w moje usta. Tak bardzo tęskniłam za tymi ustami.
- Masz przeżyć. - powiedział i ruszył przed siebie. Zostawiając mnie.***********
Biegłam i rzucam zaklęciami na prawo i lewo. Musze uważać jak biegam ponieważ nie chcę podeptać ciał. Leżą wszędzie. Usłyszałam za sobą głos wołając moje imię. Obróciłam się i zauważyłam Fred.
- Ty żyjesz! - szybko pobiegłam do niego i wtuliłam się w jego pierś.
W tej chwili świat się dla mnie zatrzymał. Czułam jak unosi się jego klatka piersiowa.
- Mam ci do przekazania jedną rzecz. Od Malfoya. - zaczął pośpiesznie. A ja się od niego odsunełam.
- Po bitwie. Musisz iść do biblioteki. Tam znajdziesz informacje o dyrektorze. - zacytował.
- Fred. Obiecał mi coś.
- Hm?
- Przeżyj.
- Postaram się.
I poszliśmy w stronę dworu głównego. Tam dowiedzieliśmy się że Bliznowaty nie żyje. A Voldemort ma rządzić magicznym światem.
- Ci którzy chcą żyć.. muszą przejść na moją stronę.. zapraszam młodzi najbardziej podatni tutaj są. Moje szeregi tego potrzebują. - zaczął syczeć Czarny Pan.
Dosłyszałam jak wołają mnie i i resztę moich znajomych. Ale nikt się nie ruszył. Nikt nie chciał wstąpić do najokrutniejszych szeregów. Było tam bezlitośnie i ponuro. Takie życie to nie życie. To śmierć ale psychiczna.
- Hope.... chodź do nas. Byłaś mi taką posłuszna. - wzrócił się do mnie blady potwór.
A ja zauważyłam jak Potter mi daje sygnały że mam zacząć działać.
Podeszłam na środek stając około 5 metrów przed beznosowym psychopatą. Uniosłam głowę wysoko i uśmiechłam się cynicznie.
- To nie koniec gry Ridlle. Potter teraz! - krzykłam a chłopak rzucił zaklęcie w Nagini.
A ja zaczęłam uciekać w głąb zamku aby stoczyć walkę z Bellatrix Lestrange. Wiedziałam że pójdzie za mną. I będę starała się aby umarła. Za tych wszystkich którzy przez nią nie żyją.
- Ku ku ku ku.... Hope gdzie uciekasz? Słoneczko! Chodź się zabawiny. - krzyczała z mną
- Musisz mnie znaleźć.
Stałam w Wielkiej Sali czekając na tą pokrakę. Gdy wkońcu weszła od razu ją zaatakowałam.
Walka była zacięta. Ale w pewnym momencie ogłuszyłam ją. Nie zabiłam jej. Niech gnije w Azkabanie z moimi rodzicami.
Moja ręką była w krwi. Znak był przecięty. Ale jednak został. Wojna się skończyła. A ja idę korytarzem kulejąc patrząc gdy jeden pomaga drugiemu. Idę do zdemolowanej biblioteki. Dział ksiąg zakazanych nie był już działem. Każda książka walała się pod nogami. Zobaczyłam 3 książki związane wstęgą położone pod półką. Zabrałam je i wiedziałam że to jest to czego szukałam. Dowiem się kim naprawdę był Dumbelore.*********
Siedziałam na ławce. Zabandażowałam sobie już rękę. Jest wiele poległych. Widzę jak matka Weslaey leży nad poległym ciałem męża. Nie wyobrażam sobie jak to jest stracić kogoś kogo się kocha. Uśmiechłam się lekko do Hermiony która patrzyła się na mnie. Wzięłam torbę z książkami i poszłam. Zostawiając za tobą złą przeszłość. Szłam z myślą aby żyć od nowa. Tak jak zawsze chciałam.
CZYTASZ
Listen To Your Heart
RandomDwie młode przyjaciółki trafiają do Hogwartu. Czy znajdą tam dom i przyjaciół? Czy znajdą miłość? Czy wyjaśni się wiele spraw związanych z ich przeszłością?