Dream P.O.V
Pamiętam tylko jakieś urywki. Biegłam przez Zakazany Las, ale... o boże, miałam łapy! Potem... jakiś wielki pies wyrósł przede mną jak z pod ziemi i... pustka.
***
Delikatnie spróbowałam rozchylić powiemki. Niestety szybko tego pożałowałam, fala ostrego światła skutecznie mnie oślepiła.
Zobaczyłam twarz Syriusza Blacka, patrzał na mnie spokojnie, jakbym była zdrowa jak ryba. Rozpoznałam skrzydło szpitalne, leżałam na jednym z łóżek.
-Co się stało?-wymamrotałam-Pamiętam tylko jakieś mgliste wspomnienia... a potem nic.
Mężczyzna uśmiadł przy łóżku. Miał w rękach jakąś książkę. Przysunął mi ją, otworzył na ilustracji. Byli tam czarodzieje i zwierzęta... a raczej czarodzieje zmieniający się w zwierzęta.
-Czy wiesz co to jest?-zapytał.
-Animag...-rozpoznałam, dużo czytałam swego czasu na ich temat-Ale jak to się ma w związku ze mną?
-Harry przebiegł do mnie przerażony, powiedział, że zmieniłaś się na jego oczach w wielkiego czarnego psa-spojrzałam na niego zaskoczona, ale potem sobie przypomniałam... miałam łapy-A ja mogłem ci pomóc.
-Jak?
Black wstał. Uśmiechnął się i na moich oczach przemienił w psa, takiego o jakim wcześniej wspomniał. Był animagiem. Po chwili zmienił się znów w człowieka.
-Nie rozumiem... jak mogłam się przekształcić skoro tę umiejętność się nabywa, nie jest wrodzona, a ja nigdy nie uczyłam się takiej magi-zdziwiłam się-Ty się nauczyłeś?
-Tak, ale razem z zakonem i twoimi przyjaciółmi przetrząsamy bibliotekę aby dowiedzieć się jak to możliwe, że taka sytuacja miała miejsce.
Usiadłam na łóżku, miałam już dość odpoczynku.
-Pomogę wam-zdecydowałam.
-Dobrze, ale idź się najpierw przebrać i odświeżyć.
***
Wzięłam naprawdę dłuuuugą kąpiel. Uczestałam włosy w warkocz a kilka niesfornych kosmyków wypuściłam tak aby swobodnie opadały mi na twarz. Rzęsy podkreśliłam tuszem a usta przejechałam brzoskwiniowym błyszczykiem.
Ubrałam t-shirt z moim ulubionym mugolskim zespołem, dżinsy z dziurami na kolanach i oczywiście ubustwiane przeze mnie glany, które zasznurowałam tylko do połowy.
Idąc do biblioteki zauważyłam Hope stojącą z Malfoyem. Byli pogrążeni w rozmowie.
-Raz się żyje-mruknęłam.
Podeszłam do tej dwójki z uśmiechem.
-Cześć Hope-przytuliłam dziewczynę-Draco-skinęłam na blodyna.
-Dream!-krzyknęła-Co się stało!? Wiesz jak się o ciebie martwiłam!
-Wiepszlej prawie wydrapał nam oczy, bo myślał, że porwaliśmy ciebie i bliznowatego-warknął Malfoy.
-Przepraszam za niego, po prostu się o nas bał, on okazuje to w trochę inny sposób-zaśmiałam się-Opowiem ci to kiedyś przy kremowym piwie, to dłuższa historia-spojrzałam na blondynke.
-No to wybaczcie, ale mam coś do załatwiania, do zobaczenia-rzuciłam na odchodnym.
W pomieszczeniu zastałam wszystkimch. Kiedyś miałam okazję poznać Zakon Feniksa, no może poza Syriuszem, bo przebywał wtedy w Azkabanie.
Gdy Harry mnie zobaczył natychmiast pobiegł w moim kierunku.
-Dream! Już lepiej?-zapytał z troską.
-Tak-zapewniłam
Trójka przyjaciół nie opuszczała mnie na krok. Cieszyłam się, że wszyscy się tak o mnie martwili.
Po całym dniu bezskutecznych poszukiwań udaliśmy się do dormitorium.
Przywitałam się dosyć... uczuciowo z moim chłopakiem, który jak się okazało odchodził od zmysłów.
-To teraz musimy zacząć spędzać więcej czasu razem-uśmiechnął się-Może randka?
-Z chęcią-dałam mu buziaka.
Znów zauważyłam jak rudy udaje odruch wymiotny a Hermiona zanosi się uśmiechem. Coś czuję, że tę parke czeka udany związek. Widziałam przecież jak na siebie patrzą.
Reszte wieczoru spędziłam w toważystwie gryfonów, tutaj, przy kominku, na wytartych kanapach pokoju wspólnego.
***
Sen za nic nie chciał przyjść dzisiejszej nocy. Zrezygnowana postanowiłam się przejść. Musiałam wykraść się niezuważona, ostatnie czego mi potrzeba to szlaban.
Ubrałam się ciepło. Na szczęście dostałam się na błonie bez większych przeszkód.
Stanęłam na granicy lasu. Pragnęłam się przekonać czy mogę kontrolować przemianę.
Całą swoją siłą woli próbowałam się przekształcić. Nagle poczuła to samo co zeszłego wieczoru tyle, że tym razem nie towarzyszył mi ból.
Uśmiechnęłam się zadowolona. Potem zobaczyłam przed sobą dwie puchate łapy. Udało mi się.
Dziś zazwyczaj odpychająca oraz przerażająca gęstwina wydała mi się bardzo bezpieczna i przyjazna.
Dałam się ponieść, wbiegłam prosto między mrok.

CZYTASZ
Listen To Your Heart
De TodoDwie młode przyjaciółki trafiają do Hogwartu. Czy znajdą tam dom i przyjaciół? Czy znajdą miłość? Czy wyjaśni się wiele spraw związanych z ich przeszłością?