FIVE

2.9K 93 11
                                    

Po wuefie szybko wyszłam z hali, żeby Hemmings nawet nie miał szansy mnie zatrzymać. Kierowałam się prosto do szatni, do której chciałam jak najszybciej wejść, jednak coś mnie zatrzymało. A raczej ktoś, a nie coś.

— Możesz uważać jak chodzisz pokrako?! — Usłyszałam wkurzony głos Amber, kiedy przez przypadek na nią wpadłam. Tej dziewczynie lepiej nie wchodzić w drogę, chyba że chcesz, aby znienawidziła cię do końca życia. Jeżeli jej chociaż raz podpaniesz, będzie po tobie.

— Uspokój się Amber, to było niechcący — Przewróciłam oczami, a ta wydawała się być jeszcze bardziej rozwścieczona. Postanowiłam to zignorować i tak jak miałam w planach, weszłam do szatni, wymijając ją. Jeżeli w życiu nauczyłam się jednego, jest to fakt, że nie powinnam dawać sobą pomiatać. Co mi nieźle wychodzi, bo Amber się mnie aż tak bardzo nie czepia.

— Może chociażbyś przeprosiła? — Weszła zaraz za mną do szatni i podeszła do mnie. oczekując przeprosin.

— Przepraszam — Spełniłam jej oczekiwania, aby dała mi spokój. Nie będę taka, jak ona i przeproszę. Amber nigdy w życiu nie przeprosiłaby za swoje czyny. Nawet, jeżeli to ona ponosi winę.

— Jesteś żałosna — Powiedziała, nie ruszając się z miejsca. Myślałam, że jak ją przeproszę, po prostu sobie pójdzie. Najwidoczniej się myliłam.

— Nie tak bardzo, jak ty — Czy ona nie może dać mi spokoju? Nie mam ochoty na żadne kłótnie. Chcę tylko wrócić do domu i zamknąć się w moim pokoju.

— Uważaj, co mówisz — Odparła wściekła. Jeszcze nigdy nie widziałam jej aż tak wściekłej. Przecież tak naprawdę nic jej nie zrobiłam.

— Amber, odwal się od niej — Usłyszałam głos mojej przyjaciółki, która postanowiła mnie obronić.

— Nie wtrącaj się — Amber zwróciła się do Niny.

— Jeżeli zostawisz Kae w spokoju, przestanę się wtrącać — Stwierdziła.

Amber była naprawdę wkurzona i już nie wiedziała, co ma powiedzieć, więc po prostu wróciła do swojej szafki i zaczęła się przebierać. Szybko się z Niną przebrałyśmy i wyszłyśmy z szatni. To była już ostatnia lekcja, więc mogliśmy już wracać do domu. Przy wyjściu czekał na nas już Mick. Podeszłyśmy do niego i razem poszliśmy do jego samochodu.

— O co chodzi z Amber? — Zapytał, pewnie mając na myśli tę kłótnię między naszą trójką. Jednak ani ja, ani Nina nie mieliśmy ochoty o tym rozmawiać. Amber po prostu szukała kolejnego powodu, aby się nas uczepić.

— A tobie, o co znowu chodzi?! — Warknęła poddenerwowana Nina, co zaskoczyło Mick'a.

— O nic, tylko doszły mnie słuchy, że się z nią kłóciłaś — Tłumaczył się, co Nina kompletnie zignorowała.

Przez resztę drogi żaden z nas się nie odezwał. Jechaliśmy w całkowitej ciszy, co nie było jak na nas normalne. Zazwyczaj dużo się wygłupialiśmy i śmialiśmy, ale dzisiejszy dzień jest inny. Jak już dojechaliśmy, każdy wysiadł z samochodu. Nawet nie żegnając się, każdy po prostu poszedł w stronę swojego domu. Kolejna rzecz, która nam się nigdy nie zdarzyła. Jestem pewna, że to przez moje dzisiejsze zachowanie. Psuję naszą przyjaźń, czego nie chciałam robić.

Gdy byłam już w środku mojego domu, najpierw poszłam na górę do mojego pokoju, a potem zeszłam do kuchni, aby wziąć sobie coś do picia. Tam natknęłam się na moją mamę, która na mnie spojrzała i wyglądała, jakby zastanawiała się, czy powinna się do mnie odezwać, czy jednak nie. Szybko zdecydowała się na drugą opcję, a ja się napiłam i wróciłam do mojego pokoju.

Zamknęłam drzwi na klucz i znowu wracam do punktu, w którym nie wiem co mam ze sobą zrobić. Znowu jestem w tych czterech ścianach i myślę, jak bardzo moje życie jest beznadziejne. Rzuciłam się na moje łóżko i tak po prostu zaczęłam płakać. Myślałam, że jak pójdę do szkoły, mój stan się polepszy.

Naprawdę nie mogłam być głupsza. Po jednym dniu w szkole moje problemy nie znikną, a ja na pewno nie zapomnę o tym, co tamten mężczyzna mi zrobił na tej imprezie. Nigdy o tym nie zapomnę, bo niby jak? Takiego czegoś nie da się tak po prostu zapomnieć. Ciągle zastanawiam się, dlaczego akurat mi się to przytrafiło. Dlaczego bóg mnie tak pokarał? Wystarczająco w życiu się nacierpiałam, a dochodzi do niego coraz więcej bólu. Wystarczy tylko, aby jakiś chłopak lub mężczyzna był zbyt blisko mnie, a ja już zaczynam się bać, że coś mi zrobi. Że wszystko się powtórzy i zaczynam panikować.

Nigdy już przy żadnym chłopaku nie poczuję się pewnie. Nigdy żadnemu chłopakowi nie zaufam. Oni interesują się tylko sobą i swoimi potrzebami. Nie przejmują się tym, że niszczą tym kobietę. Tamten facet nie przejmował się tym, że niszczy mi życie. Nie przejął się tym, że protestowałam, że tego nie chciałam, bo jego potrzeby były w tamtym momencie ważniejsze niż życie jakieś głupiej dziewczyny. Dlaczego ja? Nie wystarczy mi już tych wszystkich cierpień? Cały czas dochodzi coś, co jeszcze bardziej mnie niszczy.

Gdy troszeczkę się uspokoiłam, podniosłam się z mojego łóżka i poszłam do łazienki. Otworzyłam szafkę i sięgnęłam po wiele razy używaną żyletkę, usiadłam na podłodze i zrobiłam najpierw jedno cięcie na moim nadgarstku, potem drugie i trzecie... Czerwona ciecz zaczęła spływać z nacięć, które zrobiłam, a ja po prostu to obserwowałam. W jakimś sensie mnie to uspokaja.

Czasami jak nie potrafię sobie poradzić z emocjami, to mi pomaga. Mama nie wie, że się tnę i lepiej, żeby się nie dowiedziała. Wstałam z podłogi, odłożyłam żyletkę i obmyłam nacięcia, po czym owinęłam obie ręce w bandażu. Wróciłam do pokoju i zaciągnęłam rękawy mojej bluzki na bandaż, żeby mama niczego nie zauważyła.

Zeszłam do kuchni i napiłam się wody, po czym ponownie wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i znowu wszystko powróciło. Całe wydarzenie z zeszłego piątku. Już wiedziałam, że czeka mnie kolejna nieprzespana noc. Nienawidzę tego, po prostu nienawidzę. Także nienawidzę samej siebie. To moja wina, że mi się to przydarzyło. Już nawet nie chcę przeszkadzać mamie, bo bym do niej poszła, ale muszę sobie z tym jakoś poradzić. Nie chcę zawracać jej głowy. Już wystarczająco problemów narobiłam, więcej nie trzeba. Sama sobie jakoś poradzę, znajdę jakiś sposób, aby się z tym uporać.

W zeszłym rozdziale napisałam, że będzie rozdział w piątek, jednak miałam na myśli niedzielę, a nie piątek. Więc macie następny rozdział 🙂

Następny w środę :)

Trust Teacher | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz