SEVENTY TWO

1K 35 1
                                    

Kiedy po paru minutach w końcu dostaliśmy nasze drinki, wszyscy wzięliśmy je w rękę z zamiarem wypicia ich, jednak mój dzwoniący telefon musiał nam przeszkodzić. Trochę wkurzony odłożyłem mojego drinka na stół i wyciągnąłem telefon, aby zobaczyć, kto dzwoni.

— Muszę odebrać — Odparłem, kiedy zobaczyłem, że to połączenie od Kacey. Mam przy tym dziwne uczucie, bo przez cały dzień nie odpisuje na moją wiadomość, a teraz do mnie dzwoni. Tylko raz chciałem wyjść, aby o niej nie myśleć i ani trochę mi się to nie udaje. Po prostu nie mogę ot tak usunąć jej z mojej głowy.

Wstałem z mojego miejsca i wyszedłem na zewnątrz, gdzie było o wiele ciszej niż w środku. Nie wiedziałem, czy powinienem być zmartwiony, czy zły. Nie powinienem odbierać tego telefonu, tylko ponieważ ona dzwoni, ale nie potrafię inaczej. Po tym, co przeszła, ciągle się o nią boję.

— Kace? — Odezwałem się, kiedy tylko odebrałem.

— Pan Hemmings? — Jednak ten głos nie należał do Kace i teraz strach opanował mnie jeszcze bardziej — Tu Nina — Dodała — Muszę Pana o coś prosić — Westchnęła, a po mojej głowie przechodziło właśnie tysiąc myśli i żadna z nich nie była przyjemną myślą.

— Nina, gdzie jest Kace? — Zapytałem przestraszony, bo wiedziałem, że to właśnie o nią chodzi. Boję się tego, co mogła zrobić, a fakt, że nie wiem, co zrobiła, dobija mnie jeszcze bardziej.

— Ona... — Zaczęła mówić, jednak nagle przerwała — Kurczę, Kacey. Chodź tutaj! — Krzyknęła i pewnie wzięła telefon od ucha, bo jej głos był trochę stłumiony.

— Nina? — Gdy przez chwilę w ogóle nic nie słyszałem, zacząłem się denerwować. Co się tam do cholery dzieje?

— Przepraszam. Ona po prostu doprowadza mnie do szału — Po parunastu sekundach w końcu ponownie usłyszałem głos przyjaciółki Kace — Kace strasznie się upiła i robi naprawdę głupie rzeczy — W końcu powiedziała mi, co się stało, a ja zrobiłem się cholernie zły — Mógłby Pan po nią przyjechać? — Spytała, niemalże błagając — Nie chcę, by jej mama lub moi rodzice widzieli ją w takim stanie — Dodała, a ja nie miałem nawet żadnego wyboru. Musiałem tam pojechać.

— Oczywiście. Podaj mi adres i za niedługo będę — Po tym zdaniu od razu się rozłączyłem i wróciłem do środka do moich przyjaciół — Bardzo was przepraszam, ale muszę lecieć — Oznajmiłem im.

— Nie mówisz na poważnie? Dopiero co przyszliśmy — Odparł oburzony Ashton, a ja wiedziałem, że chłopacy są na mnie źli.

— Wiem, ale Kace strasznie się upiła... muszę po nią pojechać... — Naprawdę czułem się źle z tego powodu, że musiałem wystawić moich przyjaciół, ale nie mogę wystawić blondynki. Nie po tym, co przeszła. Za każdym razem boję się, że ponownie tego spróbuje — Jeżeli chcecie, możecie pojechać ze mną i napijemy się u mnie. Kace pewnie szybko odpłynie — Zaproponowałem, aby chociaż trochę uratować sytuację.

— Na pewno? — Upewniał się Calum, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową. W taki sposób nie wystawię nikogo i sam będę miał lepsze poczucie. Chłopacy podnieśli się ze swoich miejsc i razem wyszliśmy z baru.

— Czekacie u mnie, czy jedziecie ze mną? — Spytałem w razie, gdyby wcale nie chciało im się jechać ze mną. W sumie są tam niepotrzebni.

— Poczekamy u ciebie — Odpowiedział Mike, a ja dałem im moje klucze do domu.

Chłopacy weszli do środka, a ja od razu wsiadłem do samochodu i pojechałem pod adres, który Nina mi wysłała z telefonu Kace. Kiedy tylko zaparkowałem samochód, od razu ich zobaczyłem, ponieważ były tam jako jedyne.

— Co wy o tej porze robicie tutaj same? — Nie mogłem zrozumieć, jak mogą być takie bezmyślne — Ktoś mógłby wam coś zrobić — Dodałem, podchodząc do Kace, która była zajęta rzyganiem — Co ty ze sobą zrobiłaś? — Zapytałem, jednak wiedziałem, że mi nie odpowie, bo nie była w dobrym stanie.

— Miałyśmy wyjść tylko na jednego lub dwa drinki, a ona sama nawet nie wiem, kiedy tak się schlała — Oznajmiła mi — Tylko na chwilkę wyszłam, bo Oliver do mnie zadzwonił. Gdy wróciłam, była już w takim stanie — Nadal się tłumaczyła, ale mnie to naprawdę nic nie obchodziło. Bolało mnie tylko, że muszę oglądać Kacey w takim stanie. Gołym okiem widać jak cierpi i to nie z powodu alkoholu — To wszystko moja wina — Powiedziała z wyrzutami sumienia.

— Nie twoja. Kace ma własny rozum i sama podejmuje swoje decyzje — Nie chciałem, by się obwiniała, bo wcale nie ma obowiązku, aby ją pilnować. Blondynka nie jest jakimś dzieckiem, którego nie można spuścić z oka. Jest dorosłą kobietą, która jest sama za siebie odpowiedzialna.

— Nie czuję się dobrze — Odezwała się Kace, a potem spojrzała na mnie. Wyglądała naprawdę okropnie i nie potrafię zrozumieć, jak mogła doprowadzić się do aż takiego stanu. Już widziałem ją pijaną, ale nie aż tak, żeby się staczała, jak teraz.

— Chodź, wsadzimy cię do samochodu — Wyciągnąłem w jej stronę rękę, którą dziewczyna chwyciła. Pociągnąłem ją w górę i od razu przytrzymałem jej ciało, żeby czasami nie upadła — Zawieźć cię do domu? — Zwróciłem to pytanie do Niny, której przecież nie zostawię tutaj na pastwę losu.

— Tak — Odpowiedziała na moje pytanie, a ja kiwnąłem głową. Razem ruszyliśmy do mojego samochodu — Usiądź z nią z tyłu — Poprosiłem ją, bo gdyby miała znowu rzygać, czy jeśli coś by się działo, nie mógłbym dużo zrobić za kierownicą.

Otworzyłem tylne drzwi mojego samochodu i posadziłem tam Kacey, a Nina usiadła zaraz obok niej. Potem wsiadłem na miejscu kierowcy i odpaliłem samochód.

— Gdzie mieszkasz? — Spytałem, bo nie mam pojęcia gdzie mam ją zawieźć.

— Mieszkam naprzeciwko Kae — Odpowiedziała, a ja dopiero teraz zrealizowałem, że Kace chyba mi to kiedyś mówiła. Jednak nie miałem potrzeby, aby sobie to zapamiętywać. W końcu co mnie obchodzi, gdzie mieszka jej przyjaciółka?


72 rozdział 😬
Do następnego x

Trust Teacher | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz