EIGHT

2.9K 91 13
                                    

Gdy moja mama w końcu dotarła do szkoły, od razu zabrała mnie do domu. Jednak przez całą drogę nie odezwałam się do niej ani jednym słowem. Nie miałam ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Po prostu wyciągnęłam moje słuchawki, które podłączyłam do telefonu i słuchałam muzyki. Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu, od razu poszłam do mojego pokoju, w którym się zamknęłam.

Myślałam, że Hemmings mnie nie znosi. Byłam tego na sto procent pewna. Jednak dzisiaj mi pomógł. Rzucił na siebie inne światło i muszę przyznać, że zrobił dzisiaj na mnie ogromne wrażenie. Kiedy wszyscy patrzyli się na mnie, jak na idiotkę, on jako jedyny mi pomógł. Tak szybko opanował sytuację i udało mu się mnie uspokoić. Może Nina jednak miała rację?

W pewnym momencie usłyszałam ciche pukanie mojego pokoju, a potem drzwi się otworzyły, a w nich stanęła moja mama. Miała zmartwiony wyraz twarzy, jednak ja nie chciałam, aby się o mnie martwiła. Jakoś sobie poradzę. Muszę tylko wiedzieć, jak mam to zrobić.

— Kacey, muszę wrócić do pracy. Poradzisz sobie? — Oznajmiła mi, a ja tylko kiwnęłam głową. W czym miałabym sobie niby nie poradzić? — Proszę, porozmawiaj ze mną — Poprosiła płaczliwym głosem — Chcę dla ciebie przecież tylko jak najlepiej — Dodała, a łzy zaczęły już spływać z jej policzków. Nie chcę, aby płakała. Nie chcę jej takiej oglądać. Przecież właśnie dlatego nie chcę z nią rozmawiać.

— Wiem mamo — Odparłam, wstając z łóżka. Podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam. Nie powinna z mojego powodu płakać. — Wszystko jest w porządku, nie musisz się o mnie martwić — Dodałam, mając nadzieję, że mi uwierzy.

— Porozmawiamy, jak wrócę — Westchnęła i oderwała się ode mnie. Moja mama lekko się do mnie uśmiechnęła i opuściła mój pokój.

Kiedy byłam pewna, że kobieta opuściła także i nasz dom, trochę się ogarnęłam i postanowiłam wyjść na spacer. Potrzebuję świeżego powietrza i dobrej kawy. Poszłam więc najpierw do jakieś kawiarni i kupiłam sobie kawę, a potem pokierowałam się do parku, który był o jakieś dwadzieścia minut oddalony od mojego domu. Usiadłam na pierwszej ławce, jaką zobaczyłam i tak po prostu patrzyłam przed siebie.

Nie wiem, jak długo tak siedziałam, ale w pewnym momencie ktoś się do mnie przysiadł. Zignorowałabym ten fakt, jednak coś mi podpowiadało, że nie była to obca osoba. Spojrzałam więc na osobę, która siedziała obok mnie i zdziwiłam się, kiedy obok siebie zobaczyłam Amber we własnej osobie.

— Czego chcesz Amber? — Westchnęłam, wyciągając słuchawki z uszów.

— Widziałam cię i pomyślałam, że się przysiądę — Wzruszyła ramionami. Zdziwił mnie fakt, że jeszcze nie powiedziała nic wrednego. Zazwyczaj poniżała innych ludzi i nie rozmawiała z nimi normalnie, tak jak teraz robi to ze mną.

— Jeżeli masz zamiar mnie poniżać, to lepiej zostaw mnie w spokoju — Odparłam.

— Nie mam zamiaru cię poniżać — Westchnęła urażona, jakby to było oczywiste
— Chciałam cię tylko przeprosić. Wiesz, za moje zachowanie ostatnio — Oznajmiła, a ja nie wiedziałam, czy powinnam wierzyć w jej słowa. Od kiedy Amber przeprasza?

— Amber, o co ci chodzi? — Zapytałam prosto z mostu. Nie rozumiem jej zachowania. Raczej nie chce się ze mną tak nagle zaprzyjaźnić. Amber nie przyjaźni się z byle kim, a zwłaszcza nie z takimi osobami, jak ja.

— Nie chcę być przeciwko tobie, chcę ci pomóc. Wbrew pozorom zawsze cię lubiłam Kacey — Wyznała, a ja naprawdę nie potrafiłam jej w to uwierzyć. Dlaczego akurat ona, miałaby mi pomagać? Jak mogłaby mi niby pomóc?

— Amber, odkąd się znamy, utrudniasz mi życie, a teraz nagle zgrywasz przyjaciółkę? — Próbuję tylko wszystko zrozumieć. Nie chcę mi się wierzyć, że nagle chce się ze mną przyjaźnić. Do dzisiaj nawet nigdy nie powiedziała do mnie ani jednego miłego słowa.

Trust Teacher | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz