THIRTY TWO

1.9K 68 6
                                    

Przez kolejne parę minut mój wzrok był skoncentrowany na kubek, w którym znajdowała się moja kawa. Ani Hemmings, ani ja nie odezwaliśmy się do siebie przez ostatnie minuty i robię się przez to coraz bardziej nerwowa, a moje ręce zaczęły się lekko trząść.

— Wszystko w porządku? — Zauważył, że coś jest nie tak, ale ja nie uniosłam mojego wzroku na niego, tylko dalej wpatrywałam się w kubek, który trzymałam w ręku. Jednak widząc, jak bardzo moje ręce się trzęsą, odstawiłam go na stolik i schowałam ręce między moje uda — Kace... — Ponownie próbował zwrócić na siebie moją uwagę, jednak tym razem jego ręka znalazła się na moim podbródku. Blondyn delikatnie uniósł moją głowę w górę, abym w końcu na niego spojrzała. Od razu spotkałam się z jego pięknymi niebieskimi oczami, w których malowało się zmartwienie. — Odpowiesz na moje pytanie? — Spytał z nutką rozczarowania, że wcześniej go zignorowałam.

— To wszystko... — Zaczęłam nerwowo. Nie wiem, jak mam mu to wytłumaczyć, tak, aby go nie urazić — Źle się czuję, siedząc tu z Panem — Opuściłam mój wzrok z twarzy Hemmings'a, a ten zabrał swoją rękę spod mojego podbródka i oparł się o oparcie swojego krzesła. Moja odpowiedź definitywnie mu się nie spodobała, nawet nie musiałam na niego patrzyć, żeby to wiedzieć.

— Powinienem odwieźć cię do domu — Gwałtownie wstał i nawet nie czekając na mnie, poszedł w stronę wyjścia ze Starbucks'a.

Poczułam się naprawdę głupio przez to, co powiedziałam. Ta sytuacja jest dla mnie dziwna, jednak mimo wszystko uwielbiam spędzać czas z blondynem. Mam wrażenie, że czasami on jako jedyny mnie rozumie na tym świecie.

Po chwili także podniosłam się z mojego miejsca i nie zważając na to, że obydwoje zostawiliśmy nasze prawie pełne kawy, pobiegłam za Hemmings'em, który był bardzo zdenerwowany.

— Panie Hemmings... — Zaczęłam, gdy w końcu udało mi się go dogonić. Niebieskooki akurat otwierał drzwi, przez które przeszedł i przytrzymał je, abym ja także przez nie przeszła.

— Kace, proszę cię, nie tłumacz się — Nawet nie dał mi dojść do słowa, tylko mi przerwał i zaczął iść dalej. Co ja zrobiłam?

— Niech pan na chwilę się zatrzyma — Poprosiłam, bo męczy mnie bieganie za nim i proszenie się o jego uwagę. Wiem, że źle zrobiłam, ale powinien dać mi szansę się z tego wytłumaczyć.

Jednak Hemmings zdawał się nie przejmować moimi słowami i szedł dalej nadal nie reagując. Naprawdę aż tak bardzo go wkurzyłam tym, co powiedziałam?

— Niech Pan do cholery stanie w miejscu! — Nie wytrzymałam i krzyknęłam. Byłam bliska łez i już nie wiedziałam, jak mam go zatrzymać. Dopiero, jak krzyknęłam Hemmings stanął w miejscu i odwrócił się w moją stronę.

Na jego twarzy malowały się wyrzuty sumienia, przez co poczułam się jeszcze gorzej. Zanim się obejrzałam, Hemmings pojawił przede mną i był naprawdę blisko mnie.

— Przepraszam Kace... — Położył swoje obydwie dłonie na moje ramiona i lekko je ścisnął. Uwielbiam jego dotyk. Zawsze jest taki delikatny, jakby się bał, że mógłby mi coś zrobić — Nie wiem, co we mnie wstąpiło — Zaczął się tłumaczyć, ale mnie to wszystko nic nie obchodziło, bo to ja powinnam mu się tłumaczyć.

— Ta sytuacja jest dla mnie dziwna. Nie czuję się źle z Pana powodu tylko tej sytuacji. Nie wiem, jak mam się zachować. Pan jest moim nauczycielem i to wszystko jest dla mnie nowe... — W końcu udało mi się powiedzieć, to co chciałam mu wcześniej wytłumaczyć.

— Nie chciałem, żebyś czuła się niezręcznie. Przepraszam, to moja wina — Hemmings wziął całą winę na siebie, ale ja nie mogłam się na to zgodzić.

— To nie jest Pana wina, to ja zachowuje się jak idiotka — Próbowałam wybić mu ten pomysł z głowy, że to jego wina.

Ja jestem bardziej winna niż on. Gdybym zachowywała się jak normalny człowiek, to by do tej sytuacji nawet nie doszło. Nauczyciel nic nie odpowiedział, tylko przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i zacisnął swoje ramiona wokół mojego ciała.

Do moich nozdrzy od razu wkradł się zapach jego perfumy, która była naprawdę piękna. Hemmings zawsze ładnie pachniał oraz zawsze dobrze wyglądał.

W jego ramionach czułam się bezpiecznie, jakby nikt nie mógł mnie już skrzywdzić. Czułam, że to jest moje bezpieczne miejsce, w które definitywnie chcę wracać.

— Nigdy nie mów, że jesteś idiotką — Wyszeptał, układając swój podbródek na mojej głowie. Czy to dziwne, że to wszystko tak cholernie mi się podoba?

Jednak kiedy po paru minutach w końcu się od siebie oderwaliśmy, poczułam lekkie rozczarowanie. Najchętniej zostałabym w jego objęciach na zawsze, ale obydwoje wiemy, że jest to niemożliwe.

— Naprawdę powinienem odwieźć cię do domu — Stwierdził, widząc, że na dworze już jest ciemno. Jeżeli mam być szczera, wolałabym spędzić więcej czasu z nauczycielem niż wracać do domu.

Akurat, kiedy miałam odpowiedzieć, mój telefon dał o sobie znać. Wyciągnęłam dzwoniącą komórkę z kieszeni i od razu odebrałam, widząc, że moja mama dzwoni. Hemmings zaczął iść do wyjścia z centrum, a ja dotrzymywałam mu kroku.

— Tak mamo? — Od razu spytałam. Mam uczucie, że nie ma dla mnie dobrych wieści.

— Córcia, nie wrócę dzisiaj na noc. Bardzo cię przepraszam, mam tyle roboty, że nie wyrabiam — Westchnęła, a ja byłam trochę rozczarowana, bo to oznacza, że będę w domu kompletnie sama. Myślałam, że chociaż wieczorem ze mną posiedzi.

— No okay — Tylko tyle powiedziałam.

— Przepraszam. Muszę już kończyć. Pamiętaj, że cię kocham — I koniec połączenia. Co ja teraz ze sobą zrobię? Nawet nie zauważyłam, że już doszliśmy do samochodu Hemmings'a, który czekał, aż skończę rozmowę.

— Coś nie tak? — Zapytał.

— Moja mama nie wraca na noc, więc będę całkowicie sama — Westchnęłam niezadowolona. W ogóle mi się to nie podoba.

— Wsiadaj — Zignorował, co powiedziałam, a ja mimo wszystko zrobiłam, o co mnie poprosił.

Szybko zorientowałam się, że Hemmings wcale nie wiózł mnie do domu, bo już po niecałych pięciu minutach, jego samochód zatrzymał się przed jakimś wielkim domem.

— Wysiadaj — Posłał mi uśmiech i sam wysiadł z samochodu, a ja zrobiłam to samo.

Mój wzrok od razu powędrował na rezydencje przede mną. Była naprawdę ogromna, na pewno trzy razy większa niż mój dom.

— Pan tu mieszka? — Zdziwiłam się. Ten dom na pewno jest cholernie drogi, a nauczyciele nie zarabiają aż tak dużo, aby było ich stać na taką willę.

— Tak, jednak mój dom nie jest teraz ważny — Odpowiedział na moje pytanie, a ja tylko zmarszczyłam zdezorientowana brwi — Chodź, pójdziemy się przejść — Odparł, a ja bez żadnego sprzeciwu zgodziłam się na ten spacer. Bo co innego mam robić?


Do następnego x

Trust Teacher | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz