SEVENTY FIVE

980 37 7
                                    

Przez chwilę tak stała i wyglądała na naprawdę zagubioną, a ja nie wiem, czy pamięta coś ze wczoraj, czy nie. Postanowiłem jeszcze nie zaczynać tego tematu, mimo że jestem cholernie ciekawy, co ma mi do powiedzenia. W tym momencie jest dla mnie ważniejsze, aby zjadła śniadanie.

— Cześć Luke — Odezwała się nieśmiało, podchodząc do mnie, a ja przysunąłem jej talerz z kanapkami — Twoje przepyszne kanapki — Chyba była zadowolona ze śniadania, które zrobiłem.

— W końcu twoje ulubione — Posłałem jej uśmiech i zacząłem jeść. W mojej głowie było tyle myśli na raz, że w ciągu jedzenia ani razu się do niej nie odezwałem. Ona także nad czymś się zastanawiała, bo też nie odezwała się ani jednym słowem.

— Pójdę się umyć i przebrać w coś czystego — Oznajmiła mi, bo nadal była we wczorajszych ciuchach. Na szczęście nie były obrzygane, ale nadal było czuć od niej alkohol. Kiwnąłem więc głową, a dziewczyna opuściła kuchnię. Szybko ogarnąłem po naszym śniadaniu i usiadłem w salonie, zastanawiając się nad tą całą sytuacją. Kocham Kace, ale nie wiem, czy nadal chcę z nią być. Nasz związek jeszcze nigdy nie funkcjonował, więc czemu miałoby teraz wszystko być dobrze? Mam uczucie, że mamy jeszcze więcej problemów niż kiedyś. Wtedy naszym jedynym problemem było to, że nikt nie mógł nas zobaczyć i o nas wiedzieć. Te problemy wydają się niczym przy tych, co teraz mamy.

Mógłbym jej tę wczorajszą akcję wybaczyć, gdyby powiedziała mi, że nigdy ani przez sekundę nie pomyślała tego, co mówiła. Jednak jestem pewien, że nie usłyszę od niej tych słów, które chcę słyszeć. Wiem, że chociaż raz przeszły jej te myśli przez głowę i dlatego nie mogę tego tak zostawić.

Po parunastu minutach ponownie usłyszałem kroki, a potem blondynka usiadła obok mnie, jednak utrzymała solidarny dystans między nami. Spojrzałem na nią i zastanawiałem się, co powinienem powiedzieć, jednak prawda jest taka, że chyba nie mam już nic do powiedzenia. Owszem, mógłbym jej wszystko wypomnieć, ale jaki jest w tym sens?

— Odwiozę cię do domu — Chciałem wstać, jednak jej dłoń na mojej ręce mnie zatrzymała.

— Dlaczego? — Spytała, jakby w ogóle nie wiedziała, o co chodzi i znowu zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle coś ze wczoraj pamięta.

— Nie wiem, może dlatego, że później powiesz Ninie, że utrzymuję cię w moim domu wbrew twojej woli — Jednak nie mogłem się powstrzymać i musiałem jej jakoś dogryźć, a po jej wzroku zrozumiałem, że pamięta wczorajsze wydarzenia.

— Ja... — Zaczęła — Nie mówiłam... nie mówiłam tego na poważnie — Próbowała się jakoś tłumaczyć, ale nie wierzyłem w żadne słowo, które wychodziło z jej ust.

— To powiedz mi, że żadna z tych rzeczy nigdy nie przeszła ci przez myśl. Przyrzeknij, że nigdy tak nie pomyślałaś — Mówiłem niemalże błagalnie. Sam chciałem w to wierzyć, mimo że byłem przekonany do przeciwieństwa. Kace nie odezwała się żadnym słowem, tylko patrzyła na mnie ze załzawionymi oczami. Więc to jest jej odpowiedź. Wiedziałem, że mam rację. Mimo wszystko tak bardzo chciałem, aby mi powiedziała, że się mylę, ale ona nawet nie zaprzeczyła moim zarzutom — Właśnie tak myślałem — Tym razem tak jak chciałem, podniosłem się na równe nogi i wyszedłem z salonu. Włożyłem buty i opuściłem mój dom. Poszedłem prosto do mojego samochodu, w którym czekałem na dziewczynę, która parę minut później już siedziała obok mnie.

Przez całą drogę do jej domu, trwała cisza. Kace cały czas płakała i cholernie mnie to bolało, ale sama jest sobie winna. Nigdy nie chciałem, by tak wyszło, ale to jest najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Kiedy staliśmy już przed jej domem, na pewno z dziesięć minut siedzieliśmy w tym samochodzie i patrzyliśmy się przed siebie.

— Więc to koniec? — Mówiła tak cicho, że ledwo zrozumiałem, co powiedziała. Wymawiając to, nawet na mnie nie spojrzała, tak samo, jak ja na nią nie spojrzałem.

— Myślę, że tak — Odchrząknąłem, spuszczając mój wzrok na moje dłonie — Przepraszam — Dodałem, mając nadzieję, że blondynka lepiej się poczuje i że sam poczuję się lepiej, ale prawda jest taka, że żaden z nas nie będzie czuł się lepiej.

— Ja też przepraszam — Po tych słowach obydwoje na siebie spojrzeliśmy i posłaliśmy sobie lekki uśmiech, po czym Kace wysiadła z mojego samochodu, a ja wiedziałem, że już szybko jej nie zobaczę. Właśnie miałem odjeżdżać, kiedy drzwi od strony kierowcy się otworzyły, a w nich stanęła Kace — Naprawdę tego chcesz? Aż tak cię zraniłam, mówiąc te wszystkie rzeczy? — Zaczęła zadawać pytania i właśnie mi pokazała, że nie rozumie, co mnie w tym wszystkim zraniło.

— Nie chodzi o to, co powiedziałaś. Chodzi o fakt, że mówiłaś, co myślisz. To mnie zabolało bardziej, niż sam fakt, że wypowiedziałaś to na głos — Tłumaczyłem jej, a ona wyglądała, jakby nadal nic nie rozumiała. Już nie mam pojęcia, jak mam jej to wytłumaczyć.

— Przepraszam cię Luke. Nie chciałam, żeby tak wyszło — Oparła i ponownie tego dnia starła sobie łzy z policzków. Ja też nigdy tego nie chciałem, ale tak wyszło — Najwidoczniej tak będzie lepiej — Zanim w ogóle zdążyłem coś powiedzieć, dziewczyna zamknęła drzwiczki od samochodu i zniknęła z mojego pola widzenia.

Nigdy nie pomyślałbym, że to między nami się skończy i to jeszcze w taki sposób. Myślałem, że Kace zostanie w moim życiu już do końca, jednak chyba się myliłem.


Wróciłam z następnym rozdziałem 😊
Do następnego x

Trust Teacher | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz