Na moją prośbę Harry po zjedzonym śniadaniu odwiózł mnie do domu. Dodam, że wewnętrznie krzyczałam, kiedy na odchodne zielonooki ucałował mój policzek.
Po wejściu znalazłam ciocię na swoim standardowym miejscu na kanapie przed telewizorem, jednak owy przedmiot był wyłączony a kobieta oglądała książki.
-Co czytasz?- zapytałam, zwracając jej uwagę.
-Właściwie przeglądam albumy.
Zaciekawiła mnie, przez co podeszłam bliżej niej, by się przyjrzeć.
Zaśmiałam się krótko, widząc fotografię, na której znajduję się ja, Ellie, Victoria i parę innych dzieci. Byłoby w porządku, gdyby nie to, że pewien chłopiec płakał, ponieważ Victoria uderzyła go w głowę lalką, a ja i Ellie miałyśmy fryzury godne czasów wojny.
-Nawiązując, widziałaś już prezent ode mnie?
Cholera.
-Nie, przepraszam, nie było czasu. Ale właśnie miałam to zrobić.
Ciocia zafascynowała się bardziej niż to było potrzebne i oświadczyła, że z chęcią obejrzy go razem ze mną.
Chwilę potem wróciłam ze swoim urodzinowym prezentem, po czym włożyłyśmy płytę do DVD.
Tak jak podejrzewałam, na filmie umieszczone były moje zdjęcia z dzieciństwa i takie tam.
Na sam koniec było wstawione video, które przedstawiało twarze domowników.
Ciocia mówiła na nim o tym, jak bardzo obydwie mnie kochają i zawsze mogę na nie liczyć.
Z racji tego, że jestem uczuciową osobą nikt nie może winić mnie za łzy wzruszenia, które w tamtym momencie popłynęły z moich oczu.
-Dziękuję, tak bardzo wam dziękuję.- powtarzałam, ówczesnie rzucając się na szyję cioci.
Kobieta pocałowała mnie w czoło, a minutę potem usłyszałam swój dzwonek telefonu. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej zauważając nazwę "Harry". Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć, jesteś gotowa?
-Jasne, możecie przyjeżdżać.
Po tym szatyn poinformował mnie, że będzie za pięć minut.
-To ten twój nowy chłopak?- rzuciła ciekawsko moja opiekunka.
Nie mogłam nic poradzić na miłe ciepło w dole brzucha.
-Znam go tylko kilka dni, ale tak, to on.
-Nie zaprzeczyłaś, że jest twoim chłopakiem.
-Oh, ale nie jest i raczej nie będzie. Poznaliśmy się przypadkiem, a przypadki chodzą po ludziach.
Przerwało nam trzaskanie drzwi. Obydwie obróciłyśmy w tamtym kierunku, by zobaczyć wściekłą Ellie.
-Ona znowu stoi przed naszym domem!
Znieruchomiałam, a kolory zniknęły z mojej twarzy. Ciocia położyła dłoń na moim ramieniu, aby je potrzeć.
-Chcesz, żebym wyszła na zewnątrz?- zapytała, patrząc w moje oczy.
Odrzuciłam jej propozycję i udałam się do okna. Niska kobieta, która mnie urodziła stała z piwem w ręku, wyczekując na coś.
Poprawka, wyczekując na mnie.
Głośno przełknęłam ślinę, zakładając buty i wychodząc przed dom.
Monica uśmiechnęła się na mój widok, jednak mogłam poznać, że był to jeden z uśmiechów satysfakcji.
Z odległości czterech metrów widziałam zniszczenia na jej niegdyś pięknej twarzy. Cóż, Monica jest definicją alkoholizmu, więc nie ma się czego dziwić.
-Co ty tutaj robisz?- odważyłam się zapytać.
Podeszłam bliżej, jednak pamiętając, by nie zbliżać się do niej za bardzo.
-Jak ty urosłaś, Natalie. A jak wypiękniałaś.- powiedziała pijanym głosem, przez co w jej przypadku miałam ochotę zwymiotować.
-Byłabym wdzięczna, gdybyś mimo wszystko stąd poszła. Najlepiej nigdy nie wracała.
Wychodząc na zewnątrz, miałam w głowie ułożony monolog, w którym powiedziałabym jej jak bardzo jej nienawidzę, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, wielka gula w gardle utrudniła mi mówienie.
Wykorzystała chwilę, by przybliżyć się do mnie. Na moje oko niebezpiecznie blisko.
Chwyciła mnie za ramię, ciągnąc w swoją stronę, a ja w myślach przyznałam, że ma mocny chwyt, mimo, że się wyrywałam.
-Odejdź.- syknęłam ze łzami w oczach.
Ona natomiast zaśmiała się sarkastycznie na moje słowa, trzęsąc przy tym moim ciałem.
Zauważyłam podjeżdżający samochód, z którego momentalnie wybiegł Harry, stając za mną.
-Niech pani ją zostawi.- rozkazał, co o dziwo moja matka zrobiła.
Automatycznie wtuliłam się w tors chłopaka, płacząc. Nie miał nic przeciwko, bo przycisnął mnie jeszcze bliżej, kładąc dłoń na moje plecy.
-Moja córeczka ma narzeczonego, może mnie mu przedstawisz?
Harry prychnął, a przez głowę przebiegła mi myśl, które słowo Monici spowodowało taką reakcję.
-Zadzwonię na policję, jeśli w ciągu dziesięciu sekund nie zniknie pani z tego podjazdu.
Kobieta wykrzywiła się w grymasie, ale szybko odeszła, obiecując, że jeszcze odwiedzi "swoją rodzinkę".
-Dziękuję.- szepnęłam niemal niedosłyszalnie.
Wtedy Harry prawidłowo mnie objął, uspokajając i kierując w moją stronę zdanie:
-Jestem tutaj, jesteś bezpieczna.
Sposób, w jaki to wypowiedział, sprawił, że na chwilę zapomniałam o problemach. Byłam tylko ja i ramiona Harrego, mimo świadomości, że te parę minut nie będą na dłużej.
CZYTASZ
Desperate Ideally •H.S. ✔
Fanfiction"-Nigdy bym nie pomyślała, że zakocham się w takim uroczym dupku jak ty. -Nigdy bym nie pomyślał, że jestem uroczy." Okładka: @whitewine1