Rozdział 45.

2.4K 120 10
                                    

Thomas nie odzywał się do mnie od naszej ostatniej kłótni, która miała miejsce przedwczoraj. Martwiłam się o niego, ale rozumiałam, że potrzebuje czasu, jeśli chodzi o naszą znajomość.

Natomiast co do Harrego, to czułam, że mimo wszystko muszę mu podziękować; w końcu dał sporą ilość własnych pieniędzy mojej matce. Postanowiłam też, że oddam mu jakoś te pieniądze.

W naszym mieszkaniu od czasu imprezy panował wieczny hałas, bo oprócz domowników, prawie cały czas była Grace i Sam. Alyson jednak, która do tej pory bywała u nas nazbyt często, teraz pojawiała się od czasu do czasu, a ostatni raz, gdy oznajmiła nam, że oficjalnie jest z Luke'iem.

Ich ruch powtórzyła Jane z Samem, mówiąc nam to samo parę godzin temu.

Jak zwykle siedziałam razem z przyjaciółmi w salonie oraz czytałam nowe tweety. Zatrzymałam się jednak na jednym, którego napisał Harry, a w którym umieścił kawałek jakiejś nieznanej mi piosenki.

"Ciężko się do tego przyznać, ale moje serce wciąż przyspiesza i nie zwalnia"

Zamyśliłam się na moment nad tymi słowami, ale automatycznie przewróciłam oczami na dźwięk dzwonka, który wybił mnie całkowicie z rytmu.

Rzuciłam okiem na Adama, który przed Grace chciał się nieco popisać, otwierając drzwi, jakby był Panem Domu, a mieszka w tym miejscu jakiś rok i to się dzieje pierwszy raz.

-Ktoś do ciebie, Nat!- zawołał Adam w momencie, kiedy chciałam odpalić papierosa.

Westchnęłam ciężko, spodziewając się raczej zastać w progu Thomasa, dlatego szybko wstałam, podchodząc do drzwi.

Nie wiem co czułam lub myślałam, gdy zamiast blondyna moim oczom ukazał się Harry. Po prostu stanęłam w miejscu jak wryta i obserwowałam go, a on mnie.

-To może... Może ja was zostawię...- wyjąkał speszony rudy, po czym zniknął za moimi plecami.

Chwilę zajęło mi analizowanie jego postaci. Ubrany był w szarą koszulkę oraz zwykłe, czarne jeansy, a sprowadzał mnie do stanu, w którym nie mogłam oderwać od niego wzroku. W końcu jednak nasze spojrzenia się skrzyżowały, a wszystko wokół wydawało się zniknąć.

Przez głowę przeleciała mi myśl o jego tweecie i o tym, że chyba musi istnieć coś na wzór przeznaczenia, skoro on pojawił się właśnie w moim domu.

Chciałam zapytać go, co tutaj robi, ale nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa, kiedy jego zielone tęczówki, które kochałam wpatrywały się we mnie.

-Przyszedłem pogadać.- rzekł przytłumionym głosem, jakby czytając mi w myślach.

Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, co odwzajemnił, a w moim brzuchu zatrzepotało stado motyli na widok jego dołeczków.

Wzięłam w rękę swoją kurtkę i założyłam Vansy.

-Chodźmy na spacer.- zaproponowałam, a cała moja złość na niego, która zbierała się przez te wszystkie miesiące wyleciała w mgnieniu oka.

Szatyn tylko przytaknął i mogłam przysiąc, że z salonu usłyszałam coś jak "Ciągnie ich do siebie", aczkolwiek puściłam to wolno i bez słowa razem z Harrym opuściłam mieszkanie.

Gdy znaleźliśmy się już na dworze odpaliłam w końcu swojego papierosa.

-Powinnaś rzucić to gówno.- poradził zielonooki, a zaraz potem chwycił za używkę w mojej dłoni, wyrzucając ją za siebie.

Zmierzyłam go wzrokiem, ale nie skomentowałam tego, ponieważ uważałam za urocze to, że się o mnie w jakiś sposób martwi.

-Oddam ci co do grosza.- obiecałam, na co spojrzał na mnie, najwyraźniej nie domyślając się o co chodzi.

Harry przystanął w miejscu.

-Nie chcę od ciebie pieniędzy.- powiedział stanowczo.

Zatrzymałam się centymetr od jego twarzy.

-Nie pytałam o to, czy je chcesz.- zaprzeczyłam. -Skoro dałeś pieniądze mojej matce, to ja ci je muszę zwrócić, uważam to za logiczne.

Harry oblizał swoje wargi, by następnie zacząć je skubać palcami.

Każdy jego ruch powodował u mnie zawrót głowy.

Odwróciłam się na pięcie, siadając na pobliskiej ławce.

-Chciałbym ci to wszystko wytłumaczyć.- powiedział, zajmując miejsce obok.

-Zmieniam się w słuch.

Wyglądał, jakby był naprawdę skołowany, a ja nie potrafiłam patrzeć na niego w takim stanie i nie czuć chęci, by mu pomóc.

-Ja... Tak strasznie cię przepraszam, Natalie... Nie chciałem, żebyśmy skończyli w taki sposób. Myślałem sobie, że moi przyjaciele będą szczęśliwi, że spełnię ich marzenia, a ty szybko znajdziesz sobie kogoś odpowiedniego i zapomnę o tobie. Ale tak się nie stało. Gdy dowiedziałem się, że naprawdę masz kogoś, byłem i jestem zazdrosny. A teraz ty mnie nienawidzisz, chłopcy z resztą też i ja nie potrafię sobie poradzić, wiesz?- powiedział na jednym wdechu, spuszczając głowę w dół.

W tym samym momencie, kiedy przytuliłam go do siebie, by jakoś wesprzeć nas w tej dziwnej, obok mignęła mi postać Thomasa, wpatrującego się we mnie i Harrego.

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz